8 july 2011
dynda i powiewa
nie popychajcie w stronę drzwi
kiedy tobołek na kiju
horyzont ciągnie w każdą stronę
muszę pogodzić
tylko nie tu
na tacy wyłożone przyczyny
wzlotów i upadków skutki
kurczy się bokserski worek
zaleczona cierpliwość
raz za razem
odbiegam z miejsca
węzełek w garści
ściskam klucz
poszukuję w źdźbłach
nie wzeszły
poprzedniej wiosny wykłoszone
obowiązki przechodzą w popiół
spokój przynosi samotność
kiedy gną się minuty
wyczekanej ciszy