Poetry

Alutka P


older other poems newer

12 august 2011

to się dobrze składa

proszę pana od kiedy wezbrał pan pluje
taka mucha co na każdym przysiądzie
choć nieprzysiadalny właściwie
same mchy wodorosty i w głąbie głębia

zostałam namorzyną tymi korzeniami co oddychają
pneumatofory czy jakoś tak na klatę biorę pana tsunami
reszta przeżyje ale nie bez szwanku słowik się dowie
panie kochanku taka Susan Sontag
marnie skończyła choć bojowniczka
w podejściu do sztuki równam się
szkiełko i oko – be

nie wiem po co opowiadam panu
mikroskopijne historie histerie
drapią moje łydki osty a nadrzewne kraby wchodzą do głowy
ze szczypcami do lodu skacz w przerębel skrzypcami
możesz uderzać w mizerykordię
nie poczujesz mojej litości nie krzycz

rozwiążemy ten supeł z pereł
połknę sznurowadło kowala kowadło
pieroga zalepię zaślepisz

wtedy wyłupię ci oko
obcięty język schowam do kieszeni monetę na usta
oczodoły i chronologiczną jaskrawość
ocalę podbrzusze żebyś mógł myśleć
ja już nie muszę






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1