Poetry

Alutka P


older other poems newer

16 august 2011

pozwól mi

najczęściej zwalniam o świcie wieczorem
kładę palec na ustach żeby mówić
potrzeba mi ciszy
wtedy drewniane stróżki spadają
spokojniej od dnia
w mieście ludzie mają swoje kawałki ulic
czasami tory lub zakrętasy
w siatkach noszą marzenia
przeglądam cały katalog

skrzętnie zapamiętuję oczy usta zaciśnięte szczęki
czasami sztuczne uśmiechy
w zawieszonych spojrzeniach
błąka się oczko w pończosze wzdraga otwarte rozcięcie
jabłko w koszyku pani z pekińczykiem
w ciemnych okularach odbity obraz balkonu
z dzwonkiem nad hałaśliwą głową

szklana kula i oko zabarwione złotem
pasy w których nie ma miejsca
na rozczochrany tatarak ma przyjść sezon
Ashbery siedzi w fotelu
wyraźnie patrzy na mnie jak na każdego
splunął Jean Genet

a ty nie możesz się nadziwić
wiem co za chwilę powiesz
tym wszystkim można oświetlić Los Angeles
spróbuj proszę
zapisz się na kurs swobodnie przepływającej myśli


żeby uderzyć szukasz kija
ale z patykami mam pakt
pod trzcinę zbyt giętkie ciało






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1