kithy_kat, 3 may 2012
Cofnij się dużo wstecz i wróć do teraz.
Dzięki komu jeszcze chodzę po tym świecie..?
Własnie... bo tak to by mnie nie było...
Trzymaj mnie tak dalej, bo jak nie to popłyne i utone w końcu...
Jeszcze chwila, moment.
Z obcego staje się bliski
Zapomniałem o co walczyłem
Bitwa przegrana, odpieram atak, tracę obcego
Wróciło to Szczęście... czy dobrze?
Co dalej, co dalej
Jest po staremu
Aż nagle ten zapach
Atak serca, paraliż
Szykujemy się na wojnę
kithy_kat, 22 april 2012
Popełniam błąd,
jeden mały, nieszkodliwy
Wali się świat
Nasz, mój i Twój...
Inni robią wiele poważnych pomyłek
szkodzą...
A i tak nie dzieje się nic
Mówi się, to ludzkie
błędy popełniać
Czym więc jestem?
Nie mogę się mylić, czy źle robić coś
Ideałem mam być...
Dlaczego?
Patrz, mam ręce i nogi...
Kim ja jestem...?
kithy_kat, 28 february 2012
Widzę pustą ulicę, lisie łzy spadające
Miasto martwe, a może dopiero umierające
Ciebie nie spotkam na swej drodze
Gdy pójdę dalej, ukażesz mnie srodze
Chciałbym ujrzeć uśmiech Twój i radość o świcie
Smutny obraz przed sobą jednak ciągle widzę
Wracam ze spaceru, na łóżku siadam
Patrzę w górę i do siebie gadam
Białe niebo nade mną, chmur na nim brak
Ale gdy pomyślę o tym sobie, wszystko jest nie tak
Wiatr potargał włosy moje
Tobie dał wicherek te nieznoje
I tak choć kara dla mnie była
Nas nią razem ziemia obdarzyła...
*pod wpływem zgłębiania koreańskiej legendy.
kithy_kat, 15 february 2012
Zamaskowany jak ninja
przemierzam swój mały świat
Wszędzie tylko rażąca biel
Czuję, że się wyróżniam
Droga prosta, ludzi tłum
Każdy biegnie w swoją stronę
Ja się nie śpieszę, spacerując jak turysta
Czas mija, Ich ubywa
Idę dalej szukać celu
Będę wtedy zwykłym przechodniem
Jak Oni gnać przez życie...
kithy_kat, 15 february 2012
Ten brud mnie przytłacza
Na oczyszczenie jednak nie liczę
Może chcę dotknąć dna
Zwątpiłem w czystość swej duszy
Sensu nagle brak
Mój nędzny żywot niebytem się staje
Nie chcę żadnych granic
Choć nie wypada, ja szaleć pragnę dalej
Zagłada? Czy to mój los..?
Do Śmierci uśmiechnę się i zagram znów w życie
kithy_kat, 12 february 2012
Siedzę w domu sam
Milion myśli w głowie mam.
Dawno zaszło już słońce
Ja w korytarzu w kącie kawę sączę
Na zewnątrz wciąż ten sam huk jednostajny
Miarowy, dosadny, o dziwo ledwo słyszalny
Dla mnie to odgłos nie z tej ziemi
Tak jak czyjść krzyk niemy
Rozglądam się, nie widzę nic
Jedynie Twojej sylwetki nędzny szkic
Ożywam nagle, biegnę tam
Wielką nadzieję spotkać Cię mam
Wizja spotkania wnet się rozmyła
W moim domu, oczach moich, iluzja to była
Krzyku w ciszy nie słyszałem
W mojej głowie jedynie walkę myśli miałem
Teraz wiem, że pragnę jedynie
Widzieć codziennie Twą twarz upijając się winem...
kithy_kat, 9 february 2012
Dziwna melodia gra w moim sercu:
Ni to radosne bębny, ni to dźwięk smutnych
skrzypiec.
Wsłuchuję się w ten rytm niejednostajny, chwiejny.
Uczucia biorą górę nad rozumem.
I już nie wiem czy czerń jest tą czernią, która
była mi znana.
Melodia na chwilę ustała.
Zrobiło się cicho i zbyt spokojnie.
Nagle ciemność nadeszła.
A w głowie coś się rozprysło.
To co kiedyś odpychało, dziś przyciąga dwukroć.
Gdy znów tę melodię usłyszę, wiedzieć będę, że się
zaczęło.
Ostrożnie stąpać będę po kamieniach ostrych,
by się nie zranić...
kithy_kat, 7 february 2012
Pali mnie deszcz łez wyschniętych.
Odbiły setkę blizn.
Wypijam swój los, połykam gorzkie dni, nie licząc się z niczym.
Szczęściem się nie cieszę.
Wypluwam słodki nektar, nie wiedząc czemu.
Za oknem las się kołysze niespokojnie.
W szklance zaś morze wzburzone.
Dzień przemija, ucieka, zapominam co się zdarzyło.
Nic nie wiem. Czekam
Ty moje słowa odrzucasz w nicość. Wszystko zostało zaprzepaszczone.
kithy_kat, 6 february 2012
Cisza, pozorna cisza...
Tylko te myśli krzyczą do mnie.
Nagle zrywa się wiatr, na dachu tylko ja.
Ten tchórz, który boi się skoczyć.
Coś popycha mnie, stoję na krawędzi,
Zamykam oczy, bo każde spojrzenie w dół wywołuję lęk.
Robię krok w przód, jedna noga zawisa w powietrzu
Za gardło ściska mnie strach...
Słyszę głos, cichy głos.
Nie rozkazuje mi skakać, prosi i daje wybór.
Boję się jakby mniej...
Patrzę w dół kolejny raz, nikt na mnie nie czeka
Kieruję wzrok ku niebu,
Sklepienie płacze.
Życiowy dylemat, z Twojej strony jedynie ta niemoc
Niespodzianie czuję na sobie chłodny dotyk
Przyjemny dreszcz...
Zaczynam spadać, a jednak unoszę się,
w powietrzu jak ptak.
Znajdę się na tym dachu, ponownie znów, jeszcze nieraz..