6 february 2012
Wybór
Cisza, pozorna cisza...
Tylko te myśli krzyczą do mnie.
Nagle zrywa się wiatr, na dachu tylko ja.
Ten tchórz, który boi się skoczyć.
Coś popycha mnie, stoję na krawędzi,
Zamykam oczy, bo każde spojrzenie w dół wywołuję lęk.
Robię krok w przód, jedna noga zawisa w powietrzu
Za gardło ściska mnie strach...
Słyszę głos, cichy głos.
Nie rozkazuje mi skakać, prosi i daje wybór.
Boję się jakby mniej...
Patrzę w dół kolejny raz, nikt na mnie nie czeka
Kieruję wzrok ku niebu,
Sklepienie płacze.
Życiowy dylemat, z Twojej strony jedynie ta niemoc
Niespodzianie czuję na sobie chłodny dotyk
Przyjemny dreszcz...
Zaczynam spadać, a jednak unoszę się,
w powietrzu jak ptak.
Znajdę się na tym dachu, ponownie znów, jeszcze nieraz..