Poetry

Szafranka


older other poems newer

17 march 2014

bałam się

mój właściciel był dla mnie dobry

pewnego razu na poczatek pogłaskał mi pępek
a później okrył mnie tak dokładnie
że było jak na rozgrzanym asfalcie

pierwsza rzecz której miałam się nauczyć
to trwanie w bezruchu
nie sądziłam że tak potrafię

czasami w nagrodę na dłoni
lądowały pojedyńcze płatki śniegu

"znów cała się trzęsiesz nienawidzę tego"
mawiał często w ciemnościach wraz
z lekkim szarpnięciem za wlosy

mimo to zawsze wiedział kiedy
myślę o domu i chłodnych porankach
opowiadałam że wtedy zamykałam wszystkie okna

"już jako dziewczynka marzyłam by zamieszkać
w miejscu gdzie nie zmieniają się pory roku" wyznałam


długo wpatrywał się w moje wyschnięte usta






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1