Poetry

Robert_Trybus


older other poems newer

8 march 2012

***

Wyobraź sobie, że jedziesz drogą,
                        która
nigdy się nie kończy.
Samochód piędzi 110/h,
            a ty
czekasz, aż się coś stanie.
Może za chwilę zwolni, na pewno nie
            przyspieszy,…,
a jednak.
 
Kołysze lekko, bo droga prosta, więc opierasz
głowę o szczyt siedzenia.
 
Nagle przysługują ci 2m2 powierzchni,
            nie ma
wody, nie ma powietrza,
nie ma nic, oprócz ciebie – zawieszonego
w atmosferze między Kainem a
Ablem – pierwszymi spalonymi Żydami.
Dojeżdżasz na miejsce, gdzie spotka
cię radość – jeszcze nie wiesz, że ostatnia.
 
Oto bowiem bez trudu przeszedłeś pod
kijem trzymanym przez dwóch Niemców.
Może wygrałeś główna nagrodę?
Tak, życie wieczne.
 
Wiesz, spóźniłem się na ten pociąg.
Kiedy wróciłem, w domu
nikogo już nie było – tylko szafa tak
cichuteńko płakała.
 
Potem powiedziano mi, żebym zawsze
chodził po wybojach.
 
Wiesz, teraz jak przechodzę pod kijem,
muszę się nieźle powyginać.
Następnie, spocony, zajadam się brzoskwinią.
 
A4, 06.12.2008






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1