Nevly, 23 january 2013
od drzewa do drzewa zielone tango
wszystkie nuty drżenia głębia dotyk
bez rezygnacji zaklinania intymne barwność
jedynie preludium do tańca o drugiej w nocy
tak blisko liści że nie da się już bliżej
gałęzie dotykają bezpowrotnie
dyskretne delikatnie jak poetyckie romanse
zapisane szeptem
prowadzę ufasz na wschód od księżyca
na zachód od słońca poddajesz się
nie zasypiam patrzysz twoje oczy
kochasz
wyznaję
Nevly, 22 january 2013
słowa proforma w opuszczonych łóżkach
pajęczyna pustą przestrzenią ballady
o drzewach nie istnieją
lelum polelum między bajkami
kamienujące deszczowe marzenia
gdy tuż za rogiem pada na dobre chęci
zasuszeni w reakcjach na pomówienia
osowiali od tęsknot za lotem balonem
siadamy do stołu żeby zabić
sztuczność the flower of love i co
i nic
jeszcze razem a już osobno
Nevly, 21 january 2013
bym nabrał ze źródeł
czemu sprowadzasz na manowce
wyciągając moje dłonie
do ogrodu pełnego melonów o smaku gruszki
kiedy w zakamarkach sypialni
z lekką zadyszką języka
mogę spijać słodkość z wiśni
Nevly, 18 january 2013
rozebrana do sukienki
w kolorze starego wina wyciągasz dłoń
gorąca dotykasz przekonując
że noc jest pełna tajemnic
pijany od pokus
między skrzydłami a podłogą przenikam
amplitudą drgań zwieńczając dzieło
spełnieni
rano jesteśmy mniej obcy
Nevly, 18 january 2013
ulotny w koszuli wszechświata
przyczynowo-skutkowy ze szczelinami w poszyciu
bez krawata bez związku krótką historią
przełożenia uciekam w młode żyto
zamiast nieba wiosna na huśtawce
tinta chabrowa pięć minut żarzenia
gdzie ustami w pakiecie majowym
ekstremalnie wędrówką ciał po krawędzi
słów które dotykają dłońmi z krótką przerwą
na oddech malowniczo
piszesz chwile
Nevly, 18 january 2013
kiedy zachodzi słońce
jedwabny malarz alchemią barw
nanosi na skórę linie papilarne
nocy gdy czernią bluźniąc w oczy
błaga o dotyk
dłoni które potrafią widzieć
czujesz
wtedy jesteś
Nevly, 17 january 2013
kiedy idziesz pod wiatr
z łez rodzą się perły
to dowód na twoje istnienie
czy wzbogacą
czas zawsze daje odpowiedź
życie w podczerwieni
podlewasz cierpieniem na pokuszenie
pielegnując infekcje codzienności
tylko po to żeby uzdrowić sznur
a piękno i tak
Nevly, 17 january 2013
uwolniona od skruchy nie opowiadaj ot tak
ta bajka lekko trąci banałem
zwariowana
o północy pachniesz słowami
chodzę po wodzie próbując udźwignąć kamień
zatajam że cierpię
poza kręgiem masek wkładanych dla poklasku
balansuję na krawędzi
nasz świat nie musi być teatrem cieni
samotność we dwoje oprawimy w ramy