1 may 2012
Płaszcz
Dziś wiosna dorasta,
więc ruszam do miasta
w swym płaszczu z kołnierzem
- zielono i szczerze.
Pijany młodością,
butelkę z wolnością
i nałóg przestrzeni
upycham w kieszeni
i już się nie płaszczę,
lecz staję się płaszczem -
od ucha do ucha
wybucham w podmuchach;
zawłaszczam do płaszcza
śmiech wiatru, śpiew miasta;
już płaszcz jest powietrzem!
już w nim się nie mieszczę!
Już sunę bezładnie -
coś zaraz wypadnie!
Z kieszeni uleci,
rozbije, skaleczy,
coś kłuje i gniecie,
lecz - nie mogę przecież
odwieszać na wieszak
ciasnego człowieka.