Szymon W., 9 may 2012
W najwęższym zaułku podmiejskich galaktyk
stoi cierpliwie samotna latarnia
Babel ze spiżu dzieło tysięcy
wytrwale razi oczy ciemności
pod wstrzymanym niebem my - stworzenia nocy
wczepiamy się mocno w ściany latarni
drżymy czasami przed wiatrem przyszłości
który obraca kosmiczny mechanizm
*
zazgrzyta sprężyna zatrzęsie się ziemia
i promieniotwórcze wybuchnie słońce
w skażonym świetle dojrzymy siebie
nad martwym kikutem wygasłej latarni
Szymon W., 6 may 2012
W świetle lampy coś mi każe
sięgnąć myślą w stronę marzeń
gdzie nam w ciągłym płynie świcie
jagodowe słodkie życie
Chciałbym ciebie zaprowadzić
tam gdzie ciemność nie ma władzy
tam gdzie piękni Adam z Ewą
sadzą razem nowe drzewo
Chciałbym tobie opowiedzieć
dawną bajkę rajskich wierzeń
głupi czar stare zaklęcie
że cię przecież kocham święcie
Chcę cię tym zachwycić światem
boję się że nie potrafię
że nieprawdą moje baśnie
że ten świat jak lampa zgaśnie
(06.10.11.)
Szymon W., 4 may 2012
Znowu mgła na horyzontach
sennie smutny bezsens skrywa
chrzęści szadzią w serca kątach
z lata budzi i wyrywa
znów nam góry zjesiennieją
zachwyt zaśnie snem zimowym
znów zamarznę choć z nadzieją
że się świat odrodzi nowy
zanim mróz mi język ściśnie
w swoim srogim pocałunku
zanim zimą się zachłysnę
i nie będzie już ratunku
moje usta tchnienie wyślą
nim je biały weźmie kurz
ukryj się pod moją myślą
śpij już dobrze, dobrze już
(30.10.11.)
Szymon W., 2 may 2012
Kamień Tantala jest jego udręką
bohater drży
w chwiejnym i kapryśnym cieniu
boskiego wyroku
tęskniąc nieskończenie
do smaku czerwieni na ustach
do miękkiego szeptu
który gasi pragnienie
umęczonego ducha
ale kamień jest przecież nadzieją
gdyby zniechęcony Tantal
zupełnie o nim zapomniał
i wyszedł ze swojej rzeki
pod strąconym głazem
stałby się lapidarnie mówiąc
tak obrzydliwie przyziemny
Szymon W., 2 may 2012
Zamknąłem zeszyt
ciężki od strumieni atramentu
którymi posyłano nam mądrość
z egzotycznych czasów
wiem czym są
imponderabilia
aksjomaty
że dwa plus dwa to cztery
zamknąłem zeszyt
i wyszedłem z sali
została pusta cicha
z czystą tablicą na ścianie
- jak sprawdzimy się z tej wiedzy
kiedy czas nam życie spieni?
z najważniejszej odpowiedzi
jak będziemy ocenieni?
Szymon W., 1 may 2012
Dziś wiosna dorasta,
więc ruszam do miasta
w swym płaszczu z kołnierzem
- zielono i szczerze.
Pijany młodością,
butelkę z wolnością
i nałóg przestrzeni
upycham w kieszeni
i już się nie płaszczę,
lecz staję się płaszczem -
od ucha do ucha
wybucham w podmuchach;
zawłaszczam do płaszcza
śmiech wiatru, śpiew miasta;
już płaszcz jest powietrzem!
już w nim się nie mieszczę!
Już sunę bezładnie -
coś zaraz wypadnie!
Z kieszeni uleci,
rozbije, skaleczy,
coś kłuje i gniecie,
lecz - nie mogę przecież
odwieszać na wieszak
ciasnego człowieka.
Szymon W., 30 april 2012
Co by było, czarownico,
gdyby czary wciąż istniały?
Może też bym siedział, pisząc,
tylko słowa by szalały.
Potem rzuciłbym to wszystko
i pod twoją balustradą
w świecie gwiazd bym pewnie błysnął
upojoną serenadą.
Jeszcze później, wiedźmo wściekła,
byś chowała moją lutnię,
o to, że nie wzruszę piekła,
tocząc wciąż mityczne kłótnie.
A to nie ta bajka wcale –
będę sobą, ja, donkiszot
- pocieszając się morałem,
swym wiatrakom nucę cicho.
Szymon W., 28 april 2012
Na wczasach czasem
kłócę się z czasem:
on ciągle nad wodę - upływa i pływa,
no ja już nie mogę! ja człowiek - nie ryba!
na nogach się słaniam,
on wciąż mnie pogania!
więc zgrzytam zębami,
a on - ZĘBATKAMI!
i męczy tykaniem,
ach! spuścić mu lanie!
i złości swym tikiem,
lecz też mam taktykę!
usiądę!
i tak będę siedział.
on jęczy, nalega,
wskazuje na zegar,
i krzyczy, i biega
"- co mi tu kolega...?!"
"przecież to jest niemoralne!
gorzej nawet - nienormalne!
jakże to tak siedzieć da się?!
przecież to jest - NIE NA CZASIE!"
a ja przejdę po ogrodzie,
doprowadzę go do ładu;
wreszcie jest czas na rozmowę -
pójdę może do sąsiadów...
z czasem w końcu się pogodzę
i pójdziemy znów nad wodę;
zawiążemy swą umowę,
w końcu wczasy - tymczasowe