8 january 2016
Wszędzie dobrze, ale w Ciebie najlepiej (18+)
Żeby nie szukać burdelu
burdel musi być w domu,
bezpiecznie, niebezpiecznie
bez kondomów.
Na ścianie do ściany
w dół i do góry znowu
lizać, ssać a potem walić
jak strażak przy użyciu łomu.
Cicho, gniewasz się znowu
chce spokój, lecz nie chce spokoju
Ma damme w kabaretkach
wchodzi z gracją do salonu,
szpilki tupią jak tłoki
rajdowego samochodu.
Przebierasz się, rozbierasz
ja przybieram synonim głodu
trochę się krztusisz
Twoją bieliznę rzucam w niebo
by zasłonić oczy Bogów
po brzuchu sunie
kostka lodu
sumienie sprawia, że cały drżę
gry rozrywam pończochy oblizując się
jak psychol w sali tortur
narasta ciśnienie,
do zmarszczek
mamy oboje co najmniej
milion powodów
bo bywam bardziej kreatywny
niż Twe myśli wypełnione
bilionem pokus
i
pauzujesz nagle, wstajesz mokra
obserwuje Cię jak wyznawców Horus
psotna włoszna wracaj tu znowu
Będę Cię pił do dna jak szczeniak
z imieniem Morus
chłeptał jak arbuza
tańcząc językiem jak meduza
jak mistrz na boisku
wykonując kilka zwodów
wpychając w Ciebie siebie obsesyjnie
jak Puchatek rękę do miodu
to słodkie, nie powiem nikomu
poszarpane firanki
zrujnowane całe lokum
ściany pomalowane kroplami potu
życie nabrało sensu,
zapach pieprzu
z posmakiem miodu.