normalny1989, 4 august 2020
Czas nas nie goni
zgasł; pokaz zimnych ogni
miało być pięknie
lecz milion gówien osrało ten piękny pomnik.
Efemeryczność w las
metafizyczny kask
chroni mnie przed lękiem
co tylko zapragniesz; zobaczysz z tyłu moich zsuniętych spodni.
To nie pierwszy raz
idiotów mamy na pęczki, doskonale to znasz
zaszyj swe usta zanim brzuch Ci pęknie
słowa się wstydzą; habituacja jest szczytem ich zdrobni.
Od wielu lat,
milenium, od zarania ludzkich dziejów
nie tłumacz się krasomówczy czarodzieju
cichy wiatr przesuwa liście przez chodnik.
Leki te same, tak
Lęki ciągle to inne, fakt
Rozwój kradnie mi cały czas
Własne serce i rodzina robi klask
Pęknięty metafizyczny kask
Blask wszelkich świateł zgasł
Też to znasz?
Wszystko próbuje nas zniszczyc,
lecz nic nie zniszczy nas.
Może trzeba ucieć w las
Łza na rzęsash, stal męstwa robi trzask
Ile Ci wszyscy ludzie mogą mieć mask?
Ojciec zmarł w moich rękach, odwiedza mnie w snach.
Jak wielki potrafię stłumić wrzask?
Leki te same, tak
Lęki ciągle to inne, fakt
Tyci Rick opanowuje Świat
Osiągam wszystko co chce
i zdobędę wiele więcej, tylko patrz.
normalny1989, 4 august 2020
Lubię perfekcję w dotyku,
jak płynąca meduza
mam szaleństwo na języku,
jakbym na czas jadł arbuza
przywódca stada byków,
choć na dżungli
największy luzak
z nożem w pierwszym szyku,
bo przecież
kochasz we mnie łobuza.
normalny1989, 4 august 2020
- Ty idiotko, pozwoliłaś mu się dotknąć.
Mina twarzy zdziwionego Chaplina
w roli przecinków;
masowała brzuch, czując że jej problemy tam ciążą.
Mario Puzo leżał na półce obok, lecz nie tylko on
bo wszystko przysłuchiwało się jej słowom;
strzykawka, trawka, clonazepam rzuceni w kąt
szaleństwo narodziło się jak przed grudniem duch świąt.
- Słyszysz? Ktoś idzie, pewnie to ojciec!
Mówił do niej kibel,
z efektami dźwiękowymi jak na wojnie
drapała
okładała ścianę pięściami
aż krwawiły jej paznokcie.
normalny1989, 4 august 2020
Zgasło światło,
ludzie się rozeszli
miałem w głowie
potężny mętlik.
Wszystko jakoś mnie
dziwnie swędzi
jestem przywiązany do szyn,
po których pociąg pędzi.
Niby rozumiałem
jestem sobą
i zrobię to czego
inni nie mogą
uwolniłem się,
zmierzyłem okiem pociąg
naładowałem się wiarą,
naładowałem mocą.
Maszyna pędzi, słyszę jak
głośno dyszy
biegnie kot
prosto do myszy
pojedynek muszę wygrać,
bo to się liczy
dojrzewam do skutków
unikam ich przyczyn.
Jednak,
coś we mnie pękło
niepewność porwała mi wiarę
na pewno
zrozumiałem, że
wiara obiecywała
fałszywą wierność.
Jestem duszą, której
nie można zniszczyć
po ranach licznych
jestem tarczą
biedny pociąg oraz ludzie w nim
i wszystkie ich myśli
smak kolejnej rysy
metaliczny, ale pyszny.
normalny1989, 4 august 2020
Chwyciłem za rękę moje
lustrzane odbicie
z tego uchwytu powstał świat,
jak w jakimś micie,
uratuję siebie przed spadnięciem,
bo na siebie liczę
Słońce widząc to schowało się
daleko za szczytem.
Ten szczyt
to moja granica
rozumiem teraz i wiem
jaka jest różnica
między blaskiem Słońca,
a blaskiem księżyca
granicy nie ma,
bo jej nie chce- więc znika.
I tak spadałem jak Ikar,
a stałem się Minosem
lecz odrzuciłem ten tytuł,
głos króla nie jest
moim głosem
mój głos trzymam za rękę,
mój głos jest moim losem
w swojej naturze
swoją naturę niosę.
normalny1989, 2 august 2020
Wiele nas łączy
więcej niż myślisz
tak jak Ty, kocham
i przeklinam wszystkich.
Twój policzek
jest dziś pyszny
zostaliśmy sami
bezmyślni
Wiele nas łączy
więcej niż myślisz
mój wzrok Ci się
dzisiaj przyśni
dla Ciebie
dziecko tylko
zimny prysznic
wszystkie ciepłe
myśli wyszły.
normalny1989, 23 july 2020
Emocjonomika, to mój pierwszy as
nihilizm rządzi
pośród moich kart
gram jak gambit,
drań lub wampir
serce rozdaje wszystkie
moje karty.
Dynamiczna gra statusem
z Twoich oczu wróżę
nie doczepiaj piórek sobie
na tej górze
ja jestem
aniołem stróżem.
Zdradzę Ci sekret,
żadnych bredni
jebać miłość z
przepowiedni
chcę czuć tylko deszczyk letni
nie chce żadnych
słuchać bredni.
normalny1989, 21 july 2020
Nie mów, że
nie kręci Cię, kiedy
jestem tak blisko
ten ogień zapalam najpierw
iskrą,
kiedy schodzę nisko
nazywam ją "pyszną"
deser serwowany
tylko byczkom
Twoje oczy się już błyszczą,
kolory się pojawiają i nikną
wiruje wszystko
znowu tak wyszło
nie przepraszaj, że
prysło.
normalny1989, 21 july 2020
Patrząc
w Twoje oczy stoję
na szczycie świata
a potem spadam w dół,
i znów
uczę się latać.
Mięśnie krwawią,
chcę iść na całość, pieprzyć
nie tylko system, ale
i Twoje ciało
z sercem nie wygram,
więc śmiało
z uśmiechem gram w życie,
by wiecznie to trwało!
Tak mi się zażartowało.
normalny1989, 21 july 2020
Uwielbiam na Twoim poliku
układać moją dłoń,
kiedy w oczach masz
ciche morze.
Patrząc w Twoje oczy
zawsze widzę " płoń ",
więc swoją drugą dłoń,
między Twoje nogi włożę.
Mam ochotę patrzeć, jak
odpływasz gdzieś daleko
byś nagle się uniosła, jak
w pokoju przeciąg.
Przepraszam, że tak perwersyjnie
wykorzystuje Twoją słabość,
ciągle jest mi mało.
Kochanie, nic Ci się nie stało?