9 february 2013
5 february 2013, tuesday ( z marchewkowych pól )
wszędzie zaspy ścieżek nie widać
wkładam okulary bo biel razi oczy
na huśtawce usiadły wróble
coraz ich więcej panoszą się
z oparcia zepchnęły radość
ulepię gałki śnieg łagodzi
wszystkie wyostrzone uczucia
dosypuje delikatności subtelności
jednocześnie uwypukla odświeża
ukazuje ślady tańczących nut
niebieski blues na białej bluzce
rzadki to ostatnio nadruk
skrzydła orła robionego w dzieciństwie
dwie pary błyszczących oczu
przytulonych do siebie bałwanów
co będzie kiedy zabraknie słów
mówisz że one ubiorem maską
przecież ich więcej niż śnieżynek
dziwne pisarzem jesteś i
nie wierzysz w potęgę słowotwórstwa
pytając dłońmi podajesz deser
dwie marchwie