Poetry

supełek.z.mgnień


older other poems newer

17 december 2019

Ze szczyptą szeptu

Spróbuj stworzyć dom z piany, z fali w falę, która jak biały całun
obchodzi się bez nas, aż po tkliwość. Muśnięte punkty nie muszą
się dopełniać, więc na wszystko patrzymy bez czułości. W warstwie
dźwiękowej, rozkołysane łódki jak papierowe wstęgi.

W rozwiewanej wodzie dzieci, przypominają sznur z kolorową bielizną,
gdy je śnimy. W ich obrazowych językach zdrabniają imiona, jedno w drugie:
szybciej, głośniej, dłonie, włosy, jest, jesteś, a wszystko tak jak wcześniej.
Niebo między wargami, niewymuszone ciepło, piersi, brzuch. Bezdomna suka

w odwróconym dnie butelki, z całym strachem układa się w pozycji do rodzenia.
Rybia głowa w wodnej misie, a w środku wyje, i wyje. Mewy przelatują szybko
i nisko, jednak także one czegoś strzegą. Noc traci swoją żarłoczność,

krwią zalewa morze, ściele ciała. Jej domyślne grafiki niby włos w gardle,
który trudno wypluć. Ty, pierwsza i ostatnia wola, w jaką przebierzesz się
ciszę? Głębiej. Ciemniej. I nawet nas przy tym nie ma,
i tak dalej, i dalej. Dławi.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1