Poetry

Arti


Arti

Arti, 3 june 2013

zakręcona

jeśli przestanę się liczyć
pomaluj mi twarz a potem mnie podrzyj
jak niepotrzebną fotę złożoną z upływu czasu
którego nie da sie przliczyć ani rozmienić na drobne

sto razy łatwiejsza niż bycie jesteś taka piękna
gwiazdy zapowiadają pełnię postanowiłem nie umierać
też mam prawo do dylematów
każdy to robi tylko że nie każdy tak bezlitośnie jak ja

na czas uwiedzeń wybieram widokówki z tajemnicy
nie buduję też ulic które nie stają się polem
łanami zbóż wciąż i od nowa
odkrywając niepowtarzalność zwykłości

a kiedy iść będę musiał
w kierunku miłości że aż boli
pozwól mi wybrać schody do nieba
wcale nie są takie strome
rozszerzeniem inspiracjiby przychylne wiatry
zagnały mnie aż tutaj w życie bez możliwości odwrotu
pełnią lata
w podniebne spojrzenie jaśniejszej strony słońca

wtedy dopiero dowiesz się naprawdę
w co wierzę
daj mi czekoladę prosto z ust
zielone zaświaty i smak herbaty
zaparzonej sednem istnienia specjalnie o piątej nad ranem

a zaufanie już nigdy
nie spłonie szybciej niż papieros na wietrze
wiosna wreszcie nie przestanie umierać
będziesz sobą

i taką cię kocham


number of comments: 9 | rating: 11 | detail

Arti

Arti, 3 june 2013

bajkowo

obiecanki cacanki a głupiemu
radość opowiedz mi wreszcie
tak lirycznie o skrzypiącej huśtawce
przy której koziołek całkiem
nie matołkiem wcina świeżą trawę
i nie po drodze mu do pacanowa

patrz tam na rogu dziewczynka
już nie sprzedaje zapałek
jest taka uśmiechnięta
a ja równie
z ustami wygiętymi w półksiężyc
brzuchem do dołu smerfny wiersz piszę o świcie
abyś na resztę siebie miała dzień pod ręką
po to tylko
żebym w nocy ułóżył gwiazdy na asfalcie

pękaty grajek nieopodal
uskrzydla dla nas melodię na skrzypcach
poznajesz
to kuzyn filipa od pszczółki
mai wiosną donaldowym urokiem
jest radość nawet reksio morda
merda jak nigdy
pozamiatał niebo ogonem
a spójrz na pigi jak lata
poparzona w duszę
tylko dlatego bo kermit oświadczył
że nie będzie więcej kumkać

jedynie żwirek zbiera muchomorki
z bolkiem umówił się na brydża
u lolka pojedzą i popiją
tosia potrafi
przecież jak żadna inna alicja
w krainie czarów zna się na dobrej kuchni

zapach po burzy
muminki uprawiają nadzieję

ale ty to wiesz
więc weź we mnie udział
jacek i agatka

tylko dla dorosłych


number of comments: 24 | rating: 19 | detail

Arti

Arti, 3 june 2013

kompozycją z kwiatów

uwiązany w rajski sen
sztuką przebudzeń usiłuję zrozumieć przeznaczenie
początek i koniec tęsknot
piąty wymiar i zwykły dzień majowy

letnie konstelacje modlitwą o pełni księżyca
wymyśliłem cię w moich pragnieniach
w nadziei na bramę do nieba z biletem tylko w jedną stronę

ogień w kominku wigilia z choinką
i rzeczywistość nie z tego świata
pogodzeni z naturą nie przeglądając się w fałszywych lustrach
dotykamy palcami ptaków
by móc razem zbudować nasz most do terabithii


number of comments: 13 | rating: 16 | detail

Arti

Arti, 2 june 2013

pewność maleństwa

nie jestem little ani też drobny i chociaż świat
bywa dla mnie za mały
wielkie stopy też mają swoją duszę
są takie myśli malowne rozmowami z innej galaktyki
perspektywami jak burza na wsi malowane przestrzeniami
które wołają od włóczęgi polem aż po bycie z tobą

nie pytaj rzeko i jutrzejszy oddechu
o to czego trubadur nie wypowie w swoich strofach
ponieważ on sam do końca nie wie gdzie na niebie
travel numer siedem czasami zwykła cisza
cichutko cichuteńko mówi więcej

zamykam oczy i skaczę w przepaść
słów których wyraźny smak jest niczym stare wino
wlewane strumieniami zmysłów
podanych w porcelanowej filiżance małych tęsknot
by pejzaż z sercem na wierzchu zawsze opowiadał biel i czerń

tam gdzie rozkładasz ręce zatopiona w złożonych obietnicach
pewny usmiechniętego lata ufam im bezgranicznie czując zapach

razem
i jest nam dobrze


number of comments: 0 | rating: 10 | detail

Arti

Arti, 2 june 2013

rusałeczko

czerwcowa jesteś taka bardzo
stworzona bym mógł być
zaledwie i aż
wszystkimi smakami wiosny

uwięziony w rajski sen nie chcę pamiętać
zaprzeszłych strachów u schyłku niedomu
nauczyłaś mnie siebie
na pamięć oddając widok po obu stronach oczu
obietnicą jutra przy świecach
niepewność chwil odmieniając przez przypadki
rdzę zbędnych słów oddajesz na złomowisko złych

potraktujmy rzecz poważnie
bez marnotrawstwa czasu
przyjdę jutro
silniejszy o wiem już wszystko
pocieknę kroplą radości
która jak żadna inna zna swoją cenę

pierwszego sierpnia o piątej nad ranem
przynosząc powidła
i szczęście daj boże młodej parze
porządkiem le matina delle piaciento
ku zbawieniu nibybajek
powiem
wreszcie jesteś moja bellis perennis
pocałunkami które nie znają wstydu
ogniem co w rajskiej dolinie
płonie kosmicznym tangiem
zaprowadzę raj do nieba

od teraz
żyję jedynie dla ciebie


number of comments: 3 | rating: 11 | detail

Arti

Arti, 1 june 2013

chciana

słowami ciała
przychodzisz do mnie
nie śpię
tylko nasłuchuję
dotyku
pocałunkiem o poranku

powtarzalność


number of comments: 8 | rating: 15 | detail

Arti

Arti, 31 may 2013

spójrz... ponad ziemią chociaż centymetr

będę za tobą tęsknił znów jak książę na białym spychaczu
wepchnę w ciebie receptą na bezsenność
chwile unoszące słowa ponad nic
i nic mnie już nie powstrzyma teraz tylko patrzę
na szare skały i fale tłukące rwącym oddechem
w kolorze głębin krystalicznie podnosząc wróżby do roli ognia
twoja woń jest kolorem przeznaczenia płynącego z wiatrem
który jest bliżej niż wszystko co tylko można sobie wyobrazić

widzisz

dzień bociana
jaka w nim siła jakież ogromne oczekiwania
przynoszące nie tylko zabobony przeznaczeniem w pieluchach
zataczające kręgi srebrną tarczą
księżyca karkówką z grilla bo wiem że lubisz i bajki o dzikiej kaczce
którą tak namacalnie będę opowiadał już po wszystkim
zawracjąc aż do źródła

pewnej rzeki kiedy przejdę drugim brzegiem doczekam ciebie
takiej pełnej marzeń w górach na wyżynach nizinach
na wschodzie i o północy
tak coś pomiędzy kierunkami za pięć dwunasta zagubionych wyznań
siłą miłości żebraczymi marzeniami wyznaczając azymut w kierunku błękitu

będę
po to tylko by dotykać by zmaterializować nasz wybór
by razem na wszelkie ponad


number of comments: 11 | rating: 10 | detail

Arti

Arti, 31 may 2013

kudłate ulice mojej duszy

na tle zachodzącego
słońcem wezmę w pocałunek
pod nieba deser na potem pozostawiając blask
za horyzontem pragnień rozjuszona
otworzysz nieskończoność
wrota widnokręgu rozchylą same
wilgocią na skrzydłach pięciolinii
grając muzykę do piersi
poprzez uda na nutę G skanując zachwyt
i marzenia zapisane defloracją chwil

przeczytaj to proszę nie kłamię
wiejska chata
bałwan ze śniegu i cała reszta poczynań w aureoli
ale przecież wiesz
nigdy nie byłem aniołem
śniąc dziwne sny przelewałem czas do wiader
tylko po to
by światłocienie życia były dla dwojga
i abym mógł wylać po brzegi kiedy nadejdziesz

czas
ja i ty... ty i ja
eksodus wyjścia w jutro życzeniami spod łąki nieba
rymowanki wspólnych słów i brak kryzysu w przestworzach
do tego stopnia że ze światem pod rękę aż się chce
iść bezskazą
w totalnym widzie niekończącej się historii


number of comments: 8 | rating: 9 | detail

Arti

Arti, 31 may 2013

na jawie

gdzieś poza granicami polo coli
istnieje woda mokra od źródeł
kolejne dziś pełne jutra
w którym choć raz dalej mi do księcia

może i śnię
ale zawsze jestem sobą
ranczo pod bocianem to mało powiedzine
w bajce o wzorze na prędkość
prawdziwością zmysłów
sprawdzam się porankiem otwartych
dni rzeką w tobie wylewając pragnieniami
płynę z prądem zwykłym facetem
dotykiem nie zatrzaskując się w sobie
jak napy kurtki pełnej fałszywych emblematów

kiedy pogoda czuwa
a nasze światy nie są jeszcze pod kroplówką
mutacje harry pottera nie mają znaczenia
historią zajebistej znajomości
chłopiec siada na drodze
tam gdzie dziewczyna z wyobrażeń podąża jego śladem
a całą magią pozostajesz ty która na mnie patrzysz

uwierz to nie jest star trek
to chwile melodyjne przeczuciem
prowadź mnie póki jestem
póki ktoś pozwolił nam być

przeczuciem czasu


number of comments: 5 | rating: 11 | detail

Arti

Arti, 31 may 2013

że nie śpię

niewysłane listy
przepych słów które nie dają się wypowiedzieć
zawsze wraca
słoneczną drogą nawet wtedy
kiedy abonent jest poza zasięgiem

w ciasnym pudełku
w szkatule którą tworzysz wypalając marzenia
do snu jeszcze tak daleko
bieszczadzkie precjoza
czy to wystarczy aby bez strachu
wejść w srebro tak aby mowa mogła staś się złotem

na początku bezludna wyspa
taka na której nie czyta się wierszy
a muszle i lipcowe popołudnie
pełne pocałunków twarzą w twarz
ciepłem twoich ud wystarczają za przystanek

nazajutrz morze
fale i mewy w objęciach orfeusza
refleksyjne podglądanie jutra
kiedy taka pełna siebie
kapiesz mną nie potrafiąc ukryć pokus

i już wiem
matka idiotów istnieje

mam nadzieję


number of comments: 14 | rating: 11 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1