Poetry

Czapski Tomasz


older other poems newer

5 january 2014

Noc

tu noc przechodzi przez szpary
wypełnia szklankę i zapach herbaty
mignięciem oka przenika źrenice
przepływa przez duszę
w niej kwitnie obficie 
a życie nabiera piękna
oczy przyzwyczajając do zmroku
krok po kroku nadchodzi spokoju
gdzieś w kącie 
słychać ciche psa sapanie
może to senna jawa o wielkiej kości 
a może o pachnącej kiełbasie
i czasie 
kiedy patyk stał się sednem radości
ćmy nie tłuką skrzydeł o lampy 
światła pogaszone 
w oknach jedynie migoczące gwiazdy 
i firana utkana z koronek
to świeże powietrze co płuca wypełnia
ta pełnia
po której spać nie można
a jedynie lunatykować po bezdrożach
tu na strychu 
myszy kotom języki wytykają
a one leniwie zobojętniałe
senne piją mleko 
wtulone w ciepłe siano
taka natura widać
by pazury chować kiedy nocna cisza
zamilkło wszystko
trawy przestały falować
drzewa pociemniałe idą drogą 
przede mną ścieżka wąska wypina kamienie
omijam je 
dotykam 
są jeszcze ciepłe
sarny w oddali stoją za pasieką
zapatrzone w przestworza czekają 
na melodię graną przez echo
goniące nad plochliwą rzeką
tu przystanę
mógłbym klasnąć 
do życia je przywrócić
lecz ja tylko patrzę
w raz z nimi 
na mgłę która zaczyna się budzić
a konie galopem do snu pędzą 
głowy zwieszając 
przeżuwają resztkę wrażeń
pewnie marzą o wielkiej gonitwie
przez prerie porośnięte ziarnem
nie kładą się jeszcze
czuwają pokryte niebem 
bezpieczne
i moje to szczęście
że w tym wszystkim
jestem 
choć malutkim fragmentem






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1