Poetry

Czapski Tomasz


older other poems newer

11 july 2014

po raz ostatni

przepraszam bardzo
że tak wchodzę w rozmowę
proszę setkę wódki
i cokolwiek
co pomoże ją przełknąć
dzisiaj umarł mój kolega
czyż nie prawda
banalne
człowiek
drzewo
między nimi sznurek
za wysokie niebo
za niska ziemia 
i ta cholerna grawitacja
co nigdy nie zawodzi

to chyba alergia
jak zwykle doskwiera latem
pełno pyłu i słońcał
zawię
kurwa po co to zrobił
przecież żyć nie zaczął
a już skończył
kompletny idiota

na ulicy coś opowiadał
tylko te samochody
robią tyle hałasu
niedosłyszałem
wtedy mówił ciszej niż zwykle
jedyne co pamiętam
to dziękował że się ze mną zobaczył
reszty nie powtórzył 
może nie chciał
sam nie wiem
za dużo pytań we mnie krąży
wokół braku odpowiedzi

rozstaliśmy się na końcu drogi
przy głównej krzyżówce
jedyna w mieście
ciężko nie znaleźć
zresztą pan tutejszy
nie wiem po co to mówię
chyba nerwy mi puszczają

nie to żebym szukał pocieszenia
nie znajdę
niech pan poleje
jeszcze jedną kolejkę
albo dwie
dla kolegi i dla mnie






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1