23 september 2014
23 september 2014, tuesday ( kiedy rodzą się bogowie )
Odkąd zrozumiałem, dlaczego jestem samotny kamienie przestały szarpać stopy. Tego wymaga dorosłość, wyczuwam pod stopami twardość skały, na twarzy zapach piachu, brakuje wilgoci znad morza albo zapachu sosen. Siedziałem całe eony a może nie. Nie opiszę bólu. Nie ma takich słów. Powoli odcinałem siebie od siebie. Teraz tylko wystarczy pomyśleć, jaki świat chcę przed sobą namalować, kim chcę się stać, ból przerodziłem w niepamięć i dopokąd nie pójdę, będę zwykłym wędrowcem. Geniuszem już byłem, starcem już byłem i dzieckiem, teraz już tylko samą drogą. Za mną spalony świat i żadnych feniksów, nawet one mają swój kres. Ostatniego spaliłem wczoraj, do końca, do ostatniej iskry w tańcu z wodą i zmieszaniem z gliną i ulepiłem nową istotę. Kiedyś ona ulepi następną i stanie się dla niego bogiem.