Poetry

Artur Rusiniak


older other poems newer

18 september 2015

Gorycz mandragory

Bóg mnie zesłał bym siał zniszczenie
zesłał mnie
bo mojej misji nikt spełnić nie mógł
Bóg i Szatan mnie wybrali

stałem spokojnie na apelu wieczornym
gdy przechodząc wskazali na mnie palcami
uśmiechając się przy tym zdradliwie

już po moim poczęciu pojawił się pomysł aborcji
debatowano nad moim istnieniem
jednak ktoś podszepnął mojej matce
by pozwoliła mi stać się

a teraz dokonuję dzieła zniszczenia
wyrywam serca dobrym ludziom
rzucam je na ziemię
by psy mogły się nimi pobawić

uwielbiam patrzeć jak je najpierw liżą
później szczerzą kły
jeżą sierść
i z dzikością rozrywają

pozbawiliście mnie uczuć
by misji mojej  nie zakłóciło współczucie
zabraliście miłość
bym nie zakochał się w jednym z serc

daliście inteligencję
bym myślami zadręczał
kreował nieszczęśników
czyniąc ich wątpiącymi

w pewnej chwili myślałem że Was oszukałem
poczułem takie miłe ukłucie pod żebrami
ale zadanie swoje wykonać musiałem
tak mnie zaprogramowaliście

choćbym krzyczał
choćbym płakał
choćby niebo w piekło zmienić się miało
zadanie wykonać muszę
a gdy już wykonane zostanie
to skop, skurwysynu, tak po twarzach,
wyrwij następne serca, zasiej nienawiść,
słuchaj Nas, nie waż się sprzeciwiać

i tak oto istnieję
jestem symbolem człowieka
korzeniem Mandragory






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1