18 september 2015
Gorycz mandragory
Bóg mnie zesłał bym siał zniszczenie
zesłał mnie
bo mojej misji nikt spełnić nie mógł
Bóg i Szatan mnie wybrali
stałem spokojnie na apelu wieczornym
gdy przechodząc wskazali na mnie palcami
uśmiechając się przy tym zdradliwie
już po moim poczęciu pojawił się pomysł aborcji
debatowano nad moim istnieniem
jednak ktoś podszepnął mojej matce
by pozwoliła mi stać się
a teraz dokonuję dzieła zniszczenia
wyrywam serca dobrym ludziom
rzucam je na ziemię
by psy mogły się nimi pobawić
uwielbiam patrzeć jak je najpierw liżą
później szczerzą kły
jeżą sierść
i z dzikością rozrywają
pozbawiliście mnie uczuć
by misji mojej nie zakłóciło współczucie
zabraliście miłość
bym nie zakochał się w jednym z serc
daliście inteligencję
bym myślami zadręczał
kreował nieszczęśników
czyniąc ich wątpiącymi
w pewnej chwili myślałem że Was oszukałem
poczułem takie miłe ukłucie pod żebrami
ale zadanie swoje wykonać musiałem
tak mnie zaprogramowaliście
choćbym krzyczał
choćbym płakał
choćby niebo w piekło zmienić się miało
zadanie wykonać muszę
a gdy już wykonane zostanie
to skop, skurwysynu, tak po twarzach,
wyrwij następne serca, zasiej nienawiść,
słuchaj Nas, nie waż się sprzeciwiać
i tak oto istnieję
jestem symbolem człowieka
korzeniem Mandragory