Prose

Nuncjusz


older other prose newer

10 october 2016

Małe Robinsonady

Planeta Lumpex

Czajownik 20 3214
Lecimy, właściwie już tylko ja lecę.
Reszta towarzyszy opuściła naszą małą kapsułę. Józef postanowił zostać na Kurzej Łapce, tak nazwał tę asteroidę i został tam sam jak palec. Bonifacy zasiedlił Margarynę, całkiem sporą kometę, jej brudno-lodowa powierzchnia bardziej przypominała smalec ze skwarkami, ale Bonifacy zaparł się przy tej nazwie. Zbudował sobie igloo. Genowefa, jedyna kobieta pośród załogantów, w czasie swoich trudnych dni, z płaczem postanowiła zasiedlić nowo odkrytą, moherową planetę, o przewrotnej nazwie Moher One nadanej przez zgryźliwego ostatnio Zenobiusza, który nie wytrzymawszy Silence Universewskoczył na nadlatującego właśnie meteoroida.
Tak więc zostałem całkiem sam.
Ja, Symeon Pankracy Czwarty, postanowiłem pisać ten dziennik, coby pamięć o nas nie zagasła.

Plejownik 21-25 3214
Wstałem świtkiem, właśnie Biały Karzeł rozgonił nocne koszmary, gdy moim oczom ukazała się brudna, okuta na brzegach skrzynia. Miała zamczyste wieko i obluzowany jeden zawias. Wykonałem pomiary. Albedo miała nikłe, siła ciążenia tez na niej nie była imponująca. Wirowała statecznie wokół osi, z niewielka precesją, to pewnie wpływ tego obluzowanego
zawiasu. Nawet lekko skrzypiała przy obrotach dobowych. na jednym jej rogu zauważyłem dziurę, jakby wygryzioną przez myszy.
Postanowiłem tam właśnie się udać.
Zadokowałem korabia na jednym z nitów i ostrożnie wysiadłem z pojazdu. Udałem się w kierunku wygryzionej dziury. Powitała mnie ciemność otchłani, w którą, uważając na drzazgi, ostrożnie się wsunąłem. Potknąłem się kilkukrotnie o jakieś rupiecie, ale dzielnie podążałem dalej. Ilość kurzu była powalająca. Dobrze, że jako kosmonauta - zwiadowca, nie cierpię na alergię. Ogarnąłem nieco zwisające wszędy pajęczyny, gdy zauważyłem mniejszą skrzynię.
Otwarłem ostrożnie wieko i oczom mym ukazał się niezwykły widok.
Piękny, malowniczy, wręcz bajkowy świat, zaludniony liczną gromadą brodatych lumpków.
Chodzili, biegali, nerwowo się rozglądając i zbierając, a to pety leżące na ulicach ich bajkowego miasteczka, a to puszki po piwach, a to butelki. Ubrani byli w czarne chałaty i nosili wysokie, cylindryczne nakrycia głowy. Czasami dochodziło do ostrych starć, gdy znaleziony pet okazywał się wyjątkowo okazały, albo w puszce było jeszcze sporo piwa.
Uśmiechnąłem się ciepło do tych ludzików, jak Bóg z niebios i ostrożnie zamknąłem skrzynię.

Planeta Haruu-Buruu

Koczownik 31-45 3214
Po zataszczeniu ciężkiej upiornie Planety Lumpex na korabia, zakręciłem frygą i poleciałem dalej.
Mijałem Męczydupne Mgławice, Buldupne Plejady ale nie zatrzymywałem się.
Wolałem spokojniejsze rewiry.
Obrałem jako azymut truchło muchy na ekranie. Poleciałem na wprost jej żuwaczek.
W okolicach prawego, zwichrowanego skrzydła, dojrzałem małą, upstrzoną krostami planetkę. Wirowała jak szalona wokół swojej osi i obiegała zataczającym się biegiem gwiazdkę o dziwnym wyglądzie. Gwiazdka świeciła przytłumionym, brudnym światłem,
była spłaszczona, przypominała trochę bułkę kajzerkę.
Postanowiłem wylądować na planetce.
Jako poważny kosmonauta - eksplorator, wyrychtowałem rynsztunek i odmierzonym krokiem zwiadowczym wychynąłem nań.
Pierwsze wrażenia były dosadne. Małe krety z rodzaju kretówek (kretki) błyskawicznie okopały się na pozycjach. Wydawały gardłowe rozkazy.
Haruu i Buruu bez przerwy rozbrzmiewało. Świdrujące oczka spoglądały nieżyczliwie.
Kretki, owszem, kłaniały się w pas ale uśmiechały półgębkiem. Stroszyły wąsy.
Byłem pełen obaw.
Wyciągnąłem ciupagę zza pasa, to je nieco zmitygowało. Zażenowanie pokryły gorliwym przygładzaniem włosia.
Kichnąłem salwą - salwowały się ucieczką. Nie byłbym sobą, żebym nie zapolował na okaz miejscowej fauny i flory. Okazja nadarzyła się wnet. Wdepnąłem kończyną w kopczyk. Kopczyk eksplodował kretkami, łapałem je w locie siatką na motyle. Uzbierałem tuzin w tydzień.
Popasałem chwilę na siole, jadłem chleb ze smalcem zakąszając miejscową borowiną.
Zebrałem się w kupy, pozbierałem łupy i hyc do chałupy.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1