20 february 2020
Mój szósty krzyżyk
Kiedyś był liczbą za niewidzialną barierą
niczym Chińskim murem i nie do przebicia
odległy o miliony kilometrów jak gwiazda
najdalsza w nieogarnionym wszechświecie
porwać było cię trzeba jak piękną Europę
niekoniecznie będąc śnieżnobiałym bykiem
i zawrócić raz jeszcze do tego co już było
do beztroskich chwil o niewinnym uśmiechu
stu lat mi życzysz dzisiaj jak na przydechu
kochasz mnie nadal wciąż z tą samą siłą
tylko serce wrażliwsze z każdym dotykiem
ostrożniej na ziemi stawiam każdą stopę
zwierzam się tobie dzisiaj jakby w sekrecie
jak pisklę co wypadło po burzy z gniazda
bezradny patrzę w kalendarz z dni życia
po raz kolejny dopiszę jeszcze jedno zero