Poetry

RM


RM

RM, 5 june 2010

***

Opadłem bezwładnie na kamienne dno.
Tafla wody bezpiecznie przykryła stygnący,
korpus skutecznie go znieczulając.

Piasek krępuje ręce. Jestem tak samo
bezpieczny co bezbronny. Pseudo
dekadencki w swoim niejednoznacznym
położeniu na granicy środowisk i bytów.

Unoszę się z każdą falą o kilka centymetrów
w głąb. Nie kontroluję lewitujących kończyn.
Staram się całkowicie zapanować nad oceanem.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

RM

RM, 5 june 2010

Cykady

Cykady kleją się do mojego ciała
jak ślimaki do soczystych liści.
Drgają wprawiając w ruch osłabione
narządy, pulsuje i powietrze wokół.

Martwe cykady spadają z drzew
malując na trawie śmiertelny deseń.
Chore ciało rozpada się i wsiąka
w nigdy nie dość żyzną glebę.

Staram się rozluźnić. Zamknąć oczy
i zasnąć. Wtedy cykady bez kłopotu
wkręcają się we mnie wszystkimi
otworami coraz głębiej. Przesiąkam
gorzkim smakiem zapłodnionej ziemi.


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

RM

RM, 5 june 2010

rezerwa

Pulsująca dioda rezerwy dręczy
w kąciku oka jak zatrute żądło.
Energia jest głównie nieracjonalnie
wyczerpywalna. Organicznie
nieodwracalna.

W pewnym wieku i niezbędne
doładowywanie nic nie daje.

Prąd trafia w próżnię
nieorganiczną. Intelektualnie
porzuconą.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

RM

RM, 3 june 2010

gasoil dla spragnionych

Zatrzymujemy się pośrodku pustyni.
Wiatr wieje południowo wschodni.
Suche światło migoce w nie pierwszej
tego lata wyschniętej kałuży petów.

Nalewanie do pełna, ani picie do dna
nie zaspokaja pragnienia podobnie jak
samoczyszczące się sedsy nie gwarantują
uśmiechu na twarzach zaspanych staruszek.

Benzyna wchłaniana przez podatną skórę
zużywa się szybciej niż ktokolwiek przed
podróżą, trzydzieści lat temu przypuszczał.

Mimo wszystko po raz kolejny,
trzeba się odlać i zatankować.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

RM

RM, 3 june 2010

w spirali zakrętu (zamętu)

Struktura gęstniejących zakrętów
odzwierciedla chaos linii papilarnych
na mojej trzydziestoletniej dłoni.

Ulokowani w klaustrofobicznej kapsule,
która wyciska z nas nieświeże soki,
stanowimy grupę bezbłędnych turystów
skupionych na konspiracyjnych gierkach.

Dławię się, ale w miarę bezpiecznie,
wyschniętą beztlenową przestrzenią
klimatyzowanego samochodu.
Ostro w prawo, ostro w lewo.
Źrenica drga jak złota rybka
uwięziona na wirtualnym pulpicie.

Za horyzontem zakrętu permanentny zachód
słońca. Niespełnione oczekiwania jako przykra
ale nieunikniona konsekwencja drogi na wprost
przed siebie.


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

RM

RM, 3 june 2010

nie tak

Dzisiaj chrząkam nieprzyjemnie.
Krew masuje płuca namiętnie.

Słodko mi na podniebieniu, ale
żołądek trawi ciężkie odchody.

Dzisiaj nie za dobrze idzie mi
wyrabianie zysku dla Tesco.

Szukanie równowagi na mokrej podłodze
i klucza w dziurawej kieszeni.

Oczywiste różnice są co najwyżej
statystycznym błędem dnia.

Tego samego dnia, który wczoraj chciałem
zgwałcić, a jutro sprzedam za bezcen.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

RM

RM, 14 may 2010

kartoflane żniwa

starsze kobiety zmęczone
pochylają się rozstawiając nogi
po obu stronach wąskiej ścieżki

dojrzałe pracownice o twarzy spokojnej
rutynowo penetrują zagłębienia
uginając kolana pod naporem nieba

unoszą nade mną pełne kosze
naciągając na łydki grubą spódnicę
szeptają, przechodząc wycierają
zabrudzone ziemią dłonie o uda

leżę w jesiennym słońcu patrząc
na chmur układy perwersyjne


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

RM

RM, 14 may 2010

***

śluz jest miękki jak struktura cieczy
spływa po naszym sumieniu
pomarszczonym jak tafla wody

po udach branych pod włos
o krok od samospełniania
i kary za współudział

gadanie, że tego nie chcemy
jest jak przegrana z góry bitwa,
którą podejmujemy ponieważ
nie stosując zbędnych pytań,
zapędzamy się w sam narożnik


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

RM

RM, 9 may 2010

powrót

Na wąskiej ulicy budynki zaciskają
pętlę na mojej nodze.

Nie potrafię odznaleźć tego miejsca.
- może tylko mi się wydaje że tam
byłem. Może to nie ta ulica?
Może to nie to miasto?

Krawężniki strącają mnie z chodnika
Zimne krople wody okradają z resztek
ciepłego oddechu. Drgam tylko
na kocich łbach nie trzymajac poziomu.


number of comments: 6 | rating: 9 | detail

RM

RM, 9 may 2010

***

od kiedy zabrakło światła w łazience
widzę swoje nagie ciało tylko palcami

dotyka mnie moja obca ręka. Pijana
tak jak ja. Wkłada mi palec do ust.

Pociąga, strzela.


number of comments: 44 | rating: 26 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1