Poetry

Marek Jastrząb


Marek Jastrząb

Marek Jastrząb, 26 june 2019

Wahadło

 
Kostropatym świtem
w rozkwaszony zmierzch
na oślep
do przodu
do głupiego wciąż
nieżwawymi sprintami
wciąż idzie i idzie
i po gongu też
kreator niedzielny
łachmyta pod wiatr
fachura na stos
 
wybitny powszedni
za mało na schwał
jak zwykle nie to
i nigdy w sam gust
i znowu nie tak
 
Więc się wpędza w sen
dudami co w miech
więc ciągle i stale
opada na wznak
więc nadal i niemal
omija swój czas        


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Marek Jastrząb

Marek Jastrząb, 26 june 2019

ŻEBRAK

U wezgłowia katedry
nieprzetarty tłum zatroskanych zbędnych
podpitym kontr basem
szczerbatym tenorem
przeponowo
na maskę
ustawionym głosem
rżnie od ucha przewiewne współczucia
Przystaje na nieco
nad kartką  przyczyny z już moim cierpieniem
wykaligrafowaną 
w bramie za rogiem
i szybciutko wzruszony malowniczym dramatem
przygryza śmiesznie kolektywne wargi
umyka przed mżawką
b
Wkładam na bakier swą żebraczą ladę
stetsona po kumplu co nie wrócił z dzieciństwa
chowam pod kamień tekturowe serce
opadam w swój niebyt i odchodzę do jutra
do znowu
do ciągłego
w


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


10 - 30 - 100






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1