13 november 2023
Gdy świecił księzyc - Rozdział drugi.
Rozdział drugi – Zlękniona sarenka.
Szósty listopada, Poniedziałek.
Mam jeszcze chwilę do przyjazdu busa, postanowiłam się tu trochę wygadać.
Siedzę, popijając kakao i zastanawiam się którą książkę wziąć do szkoły, by umilić sobie przerwy. Czy w ogóle można czytać na przerwach? Co się w tym czasie robi? Czy nauczyciele jakoś to kontrolują? Czy trzeba stać na korytarzu? A może są tam jakieś ławki albo krzesła? Mało pamiętam z zerówki i pierwszej klasy podstawówki. Nawet jeślibym sporo pamiętała to i tak pewnie na niewiele by się to zdało. Mało wiem o szkole, ale na pewno nauka w liceum nie wygląda jak ta w podstawówce. Długo zastanawiałam się nad dwiema aktualnie czytanymi przeze mnie powieściami. Pierwsza to „Idol w ogniu” autorstwa Rin Usami, druga pozycja zwie się „Szkoła niemieckich narzeczonych”, spod pióra Aimie K. Runyan. Zdecydowałam się na pierwszą pozycję ze względu na mniejszy format. Interesuję się Japonią od jedenastego roku życia. Wiem, że nie powinnam, ale czuję jakąś dziwną satysfakcję z tego, że mam niszowe zainteresowania. Radość jeszcze bardziej mnie rozpiera, gdy pomyślę o tym, że są co prawda ludzie, którzy interesują się krajem wschodzącego słońca, aczkolwiek zazwyczaj skupiają się na mandze i anime. Ominęłam, zignorowałam te banalne wabiki dla obcokrajowców. Ja zostałam przy tamtejszym rocku i nierysowanych serialach. A od niedawna zaczęłam przygodę z japońską literaturą! Jestem z siebie dumna. Ciekawe czy będę wyróżniać się na tle zombiaków wpatrzonych w telefony?
**
Do sali weszłam z nauczycielką wspomagającą. Nazywa się Joanna Gąbczyńska, aczkolwiek w myślach i tutaj będę nazywać ją Gąbką. Gąbka asekurowała mnie, gdy szłyśmy w milczeniu pustym korytarzem. Było już po dzwonku. Jabłońska kazała mi wejść do klasy po wszystkich. Najwyraźniej chciała przedstawić mnie całej klasie! Żałosne. Nie żyjemy w amerykańskim filmie dla nastolatków! Po co te wygłupy? Przez myśl mi przeszło, że tata musiał przekazać Jabłońskiej, że boję się chodzić bez asekuracji. Co za wstyd!
Jabłońska krótko przedstawiła mnie klasie, a ja w tym czasie wpatrywałam się w podłogę. Kiedy nadeszła pora na powiedzenie paru słów o sobie, nie byłam w stanie zgłosić sprzeciwu, lecz przełamać się, by cokolwiek powiedzieć też nie. To były najcichsze i najbardziej krępujące dwie minuty w całym moim życiu. Finalnie wychowawczyni ulitowała się i pozwoliła mi usiąść. Tylko gdzie?
- Niech Alina usiądzie z Wiktorem, będzie mi łatwej pracować. - To była propozycja Gąbki. Wiktor rzucił mi się w oczy niemalże natychmiast. Nie tylko dlatego, że przy jego ławce stała kula łokciowa. Po ruchach tego suchego blondynka wyraźnie widać, że on też ma MPD. Swój swojego zawsze pozna.
- Asiu, wiesz, co sądzę o parach mieszanych w tej samej ławce. Z tego są tylko kłopoty. Niech Alina usiądzie z Olgą. Zresztą Alina boi się, gdy krzesło nie jest oparte o ścianę.
Oblałam się rumieńcem. Ojciec musiał przekazać i to! Gąbka posłusznie wykonała polecenie Jabłońskiej i zaprowadziła mnie do ostatniej ławki. Olga wyróżniała się na tle klasy. Nie wydawała się zaciekawiona tym, co się dzieje wokół niej. Usilnie wpatrywała się w blat ławki. Przez myśl mi przeszło, że nie jestem jedyną samotniczką w tym zwierzyńcu. Zaciekawiła mnie ta drobna dziewczyna w szarej bluzie z kapturem. Ma nietypową fryzurę. Krótkie, gęste ciemnobrązowe włosy sięgają jej jedynie do żuchwy, grzywki brak. Może to typowa chłopczyca?
- Alina jestem. - Postanowiłam się przywitać.
- Olga. - Wyszeptała, odwracając się do mnie. Nie, to zdecydowanie nie jest typ chłopczycy. Głos ma delikatny, a oczy duże, sarnie i cała jest jakaś wystraszona, jakby spodziewała się ciosu z każdej strony.
Dziewczyny, które siedziały przed nami, odsunęły swoją ławkę jeszcze bardziej do przodu. Dlaczego?
**
Chciałam zagadać do Olgi, ale ta dziwna dziewczyna na każdej przerwie uciekała do toalety i wracała równo z dzwonkiem. Nie odzywała się do mnie ani do nikogo innego. Ciekawe czy zawsze taka jest? Pewnie tak.
Co do moich problemów z koncentracją: Nie zmniejszyły się. Wszystkie dźwięki mieszają się mi w jedno, zarówno na przerwach, jak i w czasie lekcji. Jutro wezmę do szkoły słuchawki wyciszające, inaczej nie dam rady tam wytrzymać. No i nie jestem wyjątkowa. Na przerwach zauważyłam trzy dziewczyny z książkami w dłoniach.
Ósmy listopada, środa.
Dziś podczas długiej przerwy kończyłam czytać powieść „Idol w ogniu”. Słuchawki wyciszające i ławka oparta o ścianę dawały mi pełny komfort. Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy. Mniej więcej w połowie przerwy kątem oka zauważyłam dwóch chłopaków zbliżających się w moją stronę. Wiem, że są z mojej klasy, ale nie potrafię zapamiętać ich imion. Wyglądają jak typowe dresy. Idiotyczne typki.
- Ej, jesteś mangozjebem? - Większy z nich ruchem głowy wskazał na okładkę mojej książki. Niestety ilustracja na okładce jest narysowana w typowo mangowym stylu.
- Pewnie zaraziła się od Olgi! Jakie hentai lubisz? - Zarechotał mniejszy, a mnie sparaliżowało.
- Ej, może ty jesteś jakaś ruska? Masz ruskie imię i się nie odzywasz!
Zbierałam się w sobie, by powiedzieć im, że Alina jest imieniem germańskim. Chciałam również wyjaśnić, że od tej szkoły jest jakieś dwadzieścia pięć kilometrów do granicy z Ukrainą i każdy z nas może mieć ukraińskie korzenie, lecz nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
- Łapicki, Kowal! Zostawcie ją! - W naszą stronę zmierzał wysoki, szczupły niebieskooki blondyn. Jakiś nauczyciel. Im bliżej był mężczyzna, tym bardziej dresiki oddalały się ode mnie. Wręcz biegli w przeciwną stronę!
- Mało im jeszcze uwag? - Nauczyciel już stał obok mnie. Rzucił ten tekst, patrząc w kierunku ucieczki Łapickiego i Kowala. - Piotr Gajewski. - Mężczyzna wyciągał dłoń w moją stronę, którą uściskałam. To dyrektor szkoły! Jaki wstyd!
- Alina Sawicka. – wydukałam, chociaż przedstawianie się pewnie było zbędne. On tu pewnie każdego ucznia zna z imienia i nazwiska.
- Jak się czujesz w naszej szkole? - Dyrektor uśmiechnął się przyjaźnie. - Jak ci idzie adaptacja?
Nie wiem czemu, ale postanowiłam odpowiedzieć mu całkowicie szczerze.
- Jest ciężko, panie Dyrektorze.
- Nie dziwię ci się, to wszystko musi być dla ciebie trudne. Pamiętaj, że zawsze możesz się zwrócić z pomocą do mnie bądź do innych nauczycieli. Mamy w szkole również psychologa... - Chyba chciał powiedzieć coś więcej, ale przeszkodził mu dzwonek. - Pomóc ci wejść do sali?
Chciałam odpowiedzieć twierdząco, ale na horyzoncie pojawiła się Gąbka.
- Na pewno wrócimy do tej rozmowy o adaptacji. Do zobaczenia. -Dyrektor szybko skierował się w kierunku którejś z sal lekcyjnych.
Zanim weszłam do klasy, zauważyłam kilka zdziwionych spojrzeń skierowanych w moją stronę.