wolnyduch, 22 march 2025
Nie otulisz dłużej oczu białym szalem.
Nie pokażesz srebrnych kwiatów już na oknie,
ni falbany zimne, jak jaskiń stalaktyt -
już mnie bawić dziś nie będą, moja droga.
Trochę szkoda, bo się z tobą nawet z żyłam,
gdy pod kocem piłam grzaniec z cynamonem,
lecz ty mówisz, że jest czas, by w dal odpłynąć
i powitać w innej szacie swoją siostrę.
Skoro tak, to będę czekać trzy sezony,
aż przybędziesz z twardą taflą na ślizgawce
i latarniom znów dokleisz długie brody.
Szronem drzewa przypudrujesz - w lesie, w parku.
A ja wyjdę na spotkanie z tobą nocą
i przytulę, by cię ogrzać choć przez chwilę.
Będę cicho patrzeć jak gwiazdy migocą,
by wraz ze mną mogły znowu cię przywitać.
Już po chwili usiądziemy sobie w sankach,
zanim pójdziesz się z kimś innym czule witać
i dasz znać, że nadszedł czas, ażeby narty
mógł wyciągnąć i po górach z tobą śmigać.
wolnyduch, 15 march 2025
Ten kat chce pić,
krew mu się śni.
Co dzień, co noc
ssie go zła moc.
Wyć, drwić i pluć
to cel - czerń żuć.
Wziąć miecz do rąk,
móc rżnąc i ciąć.
Mścić się, jak bies
i gryźć jak lew,
by brać na kieł,
gdy dmie w nim zew.
Lecz plan się rwie,
kat do wsi mknie,
by chlać i śnić,
że tnie w nim łby.
Aż zbladł i spuchł
i nie ma nóg,
bo tak się spił,
że brak mu sił.
I wpadł pod płot -
tam zgnił ten czort,
co pił wciąż krew,
aż po sam kres.
Bo tak już jest,
gdy kat ma chęć
na śmierć i nóż,
to grób ma swój.
***
II wersja ostatniej strofy
Bo w tym jest sęk,
gdy kat ma chęć
siać śmierć i strach,
sam w grób się pcha.
wolnyduch, 15 march 2025
Kolekcjonuje drogie gadżety,
kobiety traktuje jak zabawki.
Nie stroni od procentów i trawki -
ten wiecznie młody celebryta.
O wiek go nawet nie śmiej pytać!
Bez zobowiązań, żadnych obciążeń,
jak kolorowy motyl wciąż krąży
wokół pączków coraz to młodszych...
A gdy skrzydła przez czas upalone -
sączy dżin i tonik w złotej klatce,
zbudowanej przez lata pułapce
bez fundamentów - w niej zaśnie
na zawsze...
wolnyduch, 7 march 2025
Nieważne jak, byle do przodu,
nieważne z kim, byle zamożny,
nieważna treść, byleby z blichtrem,
a jeśli śpiew, to ten krzykliwy.
Nieważne już słowo honoru,
ważne co dziś, a nie co wczoraj.
Nieważny ty, gdy puka starość,
ważna jest pięść i łokieć ważny.
Nieważny głos, kiedy jest szczery,
nieważny ktoś z chudym portfelem.
Ważne, by z masą podążać razem
i mieć to samo co ona zdanie…
wolnyduch, 7 march 2025
Co pani robi w naszej szkole, proszę pani?
W takim ubiorze i fryzurze, nie uchodzi!
Pani nie widzi, że mundurki nosi każdy,
w jasnym kolorze, kwitnąc barwnie, jak ten motyl
Co przysiadł wiosną na rabatkach, nie odleciał,
lecz spijać nektar pragnie nadal, nawet w zimie.
Pani bezwstydnie bez falbanek, w grubym swetrze,
i okulary nosi pani jakieś krzywe?
Pani wybaczy, z taką miną to na pogrzeb,
tutaj dzieciaków masa śmiać się chce i psocić.
Że co? Że życie nie jest bajką i są wojny?
Dobrze, lecz radość najważniejsza jest dla zdrowia!
Pod szczerozłotym parasolem, z wszech uśmiechów
dziecko dojrzewa i rozwija się ogromnie.
Musi go pani mieć przy sobie, trzymać w ręku,
razem z marchewką oraz szczotką z miękkim włosem.
Niechaj zapomni niepogodę, kija końce -
sącząc iluzję, zalewaną słodkim lepem.
Póki przesytu nie uwieńczą mocne torsje,
a zaćmę z oczu nagle życie samo zerwie…
wolnyduch, 5 march 2025
Nie przemaluję czerni na czerwień,
ani jesieni nie zmienię w wiosnę.
Nie cofnę rzeki oraz kamieni
z lawiną, która zechce mnie porwać.
Nie uwierzę już w bajki na jawie,
bo są dobre dla małych dziewczynek.
W życiu lepiej czuć grunt pod nogami,
niż dokarmiać baśń snów niemożliwych.
Nie pofrunę do nieba wysoko,
żeby spotkać tam orła dumnego.
Wolę dolin smak, z ciszy spokojem,
bez upadków i bez fajerwerków.
Bowiem w życiu jest czas na ryzyko
i na tryumf, wraz z piciem szampana.
Kiedy minie nie wyjdziesz jak ślimak
z muszli, która jest dobrze ci znana
Obawiając się wielu pułapek.
wolnyduch, 3 march 2025
To moje przedwiośnie niekoniecznie jest teraz obecne,
ale może być w niektórych rejonach Polski, poza tym,
w wierszu jest wszystko możliwe,
z pewnością odwilże mają miejsce,
akurat ja ich nie obserwuję,
ale nie muszę, co prawda w lesie troszkę
błotka wczoraj widziałam, ale z pewnością nie było
tam wody po kostki :))
**************************************
Śnieg już zardzewiał w objęciach słońca,
kiełopodobne sople zniknęły.
Lód się ocieplił, całkiem spokorniał,
zapłodnił brzuchy rzek bardzo wielu.
A w mieście chodnik jak wielka balia,
z litrami brudnej wody po kostki,
z ptakiem złaknionym śpiewania arii
o nadchodzącej już wkrótce wiośnie.
Gdy przyjdzie, troski zmyje nadzieja
na lepsze jutro, na rozkwit życia,
na miłość, która bywa silniejsza -
od pychy, jadu i nienawiści.
Będzie rozkwitać jak bukiet kwiatów,
frunąć pod niebo, łzą szczęścia skrzyć się.
Budować trwałe i silne gniazdo,
które się oprze burzom i wichrom.
Nawet, gdy znajdzie w nim "dziwne" pisklę,
to nie zadziobie, jak własne przyjmie.
wolnyduch, 1 march 2025
Wiersz w związku z Narodowym Dniem Pamięci
"Żołnierzy Wyklętych"
*******************************
Inspiracją wiersza był film R. Bugajskiego pt. ”Generał Nil”.
Generał August Emil Fieldorf „Nil” (20 marca 1895-24 lutego 1953) był jedną z najwspanialszych
postaci polskiej konspiracji: Związku Walki Zbrojnej, Armii Krajowej i „Nie”.
Na mocy wyroku sądów PRL opartych na monstrualnym i fałszywym oskarżeniu o współpracę z okupantem, Generał „Nil” został skazany na śmierć przez powieszenie, wyrok wykonano 24 lutego w więzieniu na Rakowieckiej w 1953r.
*********************************
Czas pod kołami pociągu pęka,
żegna gułagu szkielet zmarznięty.
Nil, tak jak inni, z bijącym sercem
do Ukochanej, najbliższych jedzie.
Szlachetny wygląd, dowcip, intelekt -
refleks przeszłości, choć zsyłka zmienia…
Jednak z nadzieją wraca do swoich,
by łowić ciepło, chleb, polską mowę.
Wojna skończona, w przeszłość odeszły
niemieckie france z duchem Kutschery.
Nie będzie krył się jak kret pod ziemią.
On generałem, jego docenią…
I doceniła ubecka sfora!
Krwi się napiła, kości gruchocząc.
W kilkumetrową norę wcisnęła,
ciemną, spuchniętą, z maleńkim ślepiem.
Na koniec proces farsie przyklasnął,
owoc dowodów zebrał - sok z miazgą…
Ostatniej kropki gwóźdź wbił sam Bierut,
z młotem pod ręką, wpatrzony w beton.
Mienie przepadło. Imię zdeptano!
Stryczek, dół, wapno i grób nieznany
zafundowała Polska Ludowa -
z czerwoną twarzą, z zapachem gnoju.
wolnyduch, 1 march 2025
Wiersz w związku z Narodowym Dniem Pamięci "Żołnierzy Wyklętych"
**************************************
"Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba".
I wersja - /sonet/
Stygmat wojny zakończył dziewczęcą beztroskę,
wyjątkowych rodziców zabrał bezpowrotnie.
Został po nich szlachetny szczep żeński samotnie
w męskim gronie walczący o piękniejszą Polskę.
Patriotyzm w nim nie stygł, rozkrzewiał się bujnie,
pragnąc wznieść się wysoko, z podniesionym czołem.
Czerwonemu smokowi mówił n i e z mozołem,
choć wygrana utopią, z wiarą piął się dumnie.
Później z gardła potwora wyrwana roślina
mogła cieszyć się słońcem, swobodnie dojrzewać,
lecz świadomie wybrała niedobrą pogodę,
aż rażona piorunem - padła martwa, niewinna.
Teraz śpi snem spokojnym, słowik pieśń jej śpiewa.
Czystym głosem po latach chwali jej urodę.
.
**************************************
II wersja
PATRIOTYZM WYSSANY Z MLEKIEM MATKI
Sercem ukochane, zielone Polesie
pełną piersią dało dziewczynie oddychać
zaledwie przez chwilę, nim pani wojenka
rodziców zabrała, żałobą okryła.
Wierna ideałom, zastrzelonej matce
poszła do Łupaszki walczyć o Ojczyznę.
Wiele kilometrów przebyła, by rannym
pomóc, być dla AK solidnym ogniwem.
Gdy wkrótce znalazła się w strasznych opałach -
to patrol Konusa przyniósł ocalenie.
Łączniczce na Warmii dano błogi azyl,
lecz ona wróciła służyć Polsce dzielnie.
Bóg, Honor, Ojczyzna - symbole najświętsze
sprawiły, że Inka życie utraciła,
lecz tuż przed odejściem dała nam świadectwo -
męstwu, dojrzałości i genom rodziców.
*************
Inspiracją powstania poniższych strof była
Danuta Siedzikówna- „Inka,” sanitariuszka i łączniczka AK,
zamordowana 28 VIII 46 r.
strzałem w głowę przez dowódcę plutonu egzekucyjnego
Franciszka Sawickiego /wraz z Feliksem Salmanowiczem
”Zagończykiem”/.
wolnyduch, 24 february 2025
Wiersz dedykuję tym, którzy nie znieśli ciężaru popularności np. Amy Winehause, księżna Diana Spencer i nie tylko…
Co prawda los księżnej, potoczył się niezależnie od Jej woli,
nie było to samobójstwo, a nawet było podejrzenie,
że nie był to wypadek...
W każdym razie popularność z pewnością nie ma li tylko dobrych stron...
*********************************
Kiedy chmary za oknem
tną jak wściekłe komary -
marzy być niewidocznym,
cofnąć się w przeszłość szarą.
Stojąc w cieniu, gdzieś z boku
kostium zdjąć, ciężar zrzucić.
Wiedząc, że zbyt wysoko
oddech trzyma smycz krótką.
Chciałby cofnąć wspinaczkę.
Stóp nie ranić na deszczu,
aby w płucach czuć żagle,
wiatr we włosach, a hieny
wraz z błyszczących insektów
rojem odciąć, przepędzić -
wchodząc w inne wymiary
wdychać wolność bezcenną.
Poczuć się jak żaglowiec,
ptak frunący nad ziemią.
Z dala od ludzkich oczu
i z powrozem odciętym.
Nawet za cenę lotu
złotem zestrzelonego.
*************
lub ostania strofa ze zmienionym ostatnim wersem -
Poczuć się jak żaglowiec,
ptak frunący nad ziemią.
Z dala od ludzkich oczu,
z czwartej władzy odcięciem.
Nawet za cenę lotu
złotem zestrzelonego.