luksky, 29 august 2010
Delikatna gałązka dotyka mej twarzy.
Otula mnie ciepłem swych rąk.
Szepcze mi do ucha czułe słówka.
Dotyka mych ust, wtapia się w nie-łaskocze.
Dotykam jej listków-piersi. Przytulam się i pieszczę.
Kropelka potu spływa po jej długich rękach, obmywając moją duszę.
Powoli podnosi moje ciało ku Niebu.
Składa pokłon swą czupryną.
Zdziera ze mnie całą padlinę człowieczeństwa.
Odrzuca produkt wtórny.
Staję się wolny. Staję obok Niej. Stapiam się z Nią, z Tą jedyną, czystą i zapomnianą - moją Matką – ZIEMIĄ
luksky, 29 august 2010
Zabiłem robaka – przeszkadzał Mi, gryzł Mnie.
Minęły wieki. Myślałem że już nie zabiję.
Zabiłem człowieka. Zbiłem CZŁOWIEKA!
Zabiłem cząstkę samego siebie!
Zabiłem Człekozwierza, ale nawet go nie zjadłem.
( Niedobry być, nie lubić, brzydzić)
Zabiłem, zabijam będę zabijał.
Jestem Człekiem z mnóstwem gówna w środku, które funkcjonuje i napędza machinę zbrodni.
Chcę mieć Duszę! Nie chcę być Tylko Człekiem!
Chcę Być Duszą! Zrzucam tę Dejaniry palącą koszulę!
Przybieram nową formę, czystego, człowieczego ducha, wolnego od ekskrementów Człeków, od ich plugawego życia.
Nie wybaczę! Nie wybaczę żadnemu Człekowi, który podniósł rękę na człowieka.
Odchodzę. Nie chcę wracać do tych pagórków do tych łąk zbrukanych, do tych śmietnisk Człekozwierzęcej moralności.
To by było z mojej strony niemoralne.
Odchodzę, nie chcę widzieć ich twarzy, które stworzył On.
luksky, 26 august 2010
Mam Nitkę. Swą Nitkę.
Pobawię się. Moja mama Mojra poszła do babci Andżeliki.
Rozciągam Swą nić na wrzecionie nieskończoności....i czekam.
Wiek pierwszy już minął. Objawy pierwiastkowego użycia intelektu. Obiekt pragnie żyć.
Wiek drugi poprzez dziesiąty. Badany obiekt rozwinął się zbrojeniowo i wybił trochę swych pobratymców.
Wiek jedenasty poprzez szesnasty. Obiekt zdradza zainteresowania w dziedzinie samozagłady.
Wiek siedemnasty poprzez dwudziesty. Obiekt opanował niszczenie własnej rasy.
Wiek dwudziesty pierwszy.....Niestety koniec badań.
Wrzeciono się poplątało co doprowadziło do skończoności nieskończoności.
Podsumowanie:
Nie hodować grozi samozniszczeniem i zdziczeniem.
Mam Nitkę. Nieeeeeeeeeeee........!!!
luksky, 26 august 2010
Widzę jej twarz.
Powoli wyłania się z mroku światło-cienia
Spogląda życzliwie swymi kojącymi oczyma
Usypia Mnie-Ich-czarną mgłą zapomnienia
Przykłada dwa palce do Mej-Ich-duszy
Wpuszcza we mnie korzenie snu-snu na jawie?
Czy snu wiecznego,w otchłaniach Nicości?
Budzę się nagle i spoglądam w świat rzeczywisty
Czy, aby rzeczywisty ; Czy może Ja-Oni-umarłem.
A....może Ja-Oni-powtórnie się narodziłem.
Zasypiam....
Widzę jej twarz
Powoli wyłania się z mroku cienia
Spogląda na Mnie Swymi krwawymi oczyma
Wchłania Mą-Ich- dusze do swego wciąż niepełnego Domu Zapomnienia
Zapominam. Umieram.....
Widzę jej twarz.
Wyciąga do Mnie swą Dłoń Zapomnienia
Mówi „Nie bój się to nie boli”,
Ale Ja Wiem że To Boli.
Odchodzę nie patrząc za siebie
Nie chcę widzieć tych twarzy ,które stworzył On..... by Zapomnieć.
luksky, 21 august 2010
Jestem Gabriel. Jestem dobry. ( „Jesteś zły!”)
Chciałem pomóc Bogu w tworzeniu ludzi. ( „Milcz!”)
Chciałem dobrze. („Źle!”)
Odszedłem w samotność. („Nareszcie.”)
Czy to Ja stworzyłem Ludzi ! („Zamknij się!”)
To nie Ja się pomyliłem. („Ty gnoju!”)
Ja chciałem stworzyć tylko człowieka. („Ty bluźnierczy Aniele.”)
Odchodzę na inną planetę może tam będę mógł sobie ulepić Człowieka, nie Ludzia. („Gówno!”)
NIE. Z UCZUĆ.
luksky, 20 august 2010
Miałem sen.
Ujrzałem Ją – krzywe zwierciadło przemian – jest piękna.
Widzę Ją – zamyka swe oczy – smakuję.
Oglądam Ją – uwalnia obrazy przeszłości – pragnę.
Jest piękna – by drążyć we mnie swe obrazy – cudowna.
Chcę- dawnych, zapomnianych, niechcianych – nie mogę.
Czy Ona – zabłąkanych i wspaniałych – chce ?
Chciałbym – tych nieosiągalnych obrazów mistrzów – ale czy ?
Mówię – by zajrzeć w jej środek – sam...do siebie.
Pragnę – by zbić to zwierciadło – coś powiedzieć.
Nie mogę – by ujrzeć ją, czystą i irracjonalną – strach i głupia wyobraźnia.
Muszę powiedzieć – tą jedyną i niezapomnianą – dureń !
Mówię – moją duszę kochaną - .................
luksky, 17 august 2010
Wróciła noc.
Spoglądam wstecz na swe życie.
Zaglądam w głąb swej duszy.
( Dusza......)
Nie!!!!! Nie chcę widzieć swej duszy!
Następna noc.
Spoglądam oczyma innej duszy.
Dom. Rodzina. Pierwsze urodziny, piąte, dziesiąte.
Morderstwo.
Nieee!! Dlaczego ?!
Miał tylko 13 lat. Zabił......Zabił swą duszę.
.
.
.
Ostatnia noc.
Szukam innej duszy.
Pierwsza noc.
Wciąż szukam dusz. Lecz Oni ich nie mają.
Ich dusze się wypaliły, wymarły, zmieniły się w instynkt.
Ludzie wymarli, dusze umarły.
Odchodzę.........
Kończąca noc.
Czuję duszę. Tak, to dusza!!
Stój, nie odchodź,
zostań.......proszę.
Odeszła........Miała 89 lat, była ostatnia wśród nieludzi.
luksky, 17 august 2010
Do
muzyki zespołu Empyrium - Dying Brokenhearted
Przychodzę tam codziennie. Przysiadam i wpatruje sie, jakbym chciał zobaczyć Ja jeszcze raz, jeszcze raz...
Promyk maleńkiego światła, jak łza anielska, spływa powoli pośród małych puchowych pierzynek opadających na ziemie. Biały całun powoli pokrywa cały mój świat.
Klękam w tym samym miejscu co zawsze od lat.
Powoli wyciągam rękę, tysiące malutkich puszków osiada na mej ręce, w oddali słyszę płacz, jej płacz.
Otwieram dłoń. Maleńka róża koloru życia lśni mieniąc się wszystkimi rodzajami uczuć.
Dwanaście płatków rozbłyska, jeden przez drugiego próbuje być bardziej zauważonym, tylko jeden jest zwykły, wygląda jakby zastygała na nim mała kropelka. Odrzucam resztę zwykłych, tylko pięknie mieniących się płatków.
Podnoszę do góry tylko ten jeden czerwono-matowy z mała łezką pośrodku.
- Czy, czy to ty jesteś tym, tym słowem, ciałem?
Płacz ustal. Cisza, jak miriady gwiazd nagle by spadło ze sklepienia niebieskiego, poczęła mówić swym irracjonalnym głosem, w mym mniemaniu ludzkiej wyobraźni, anielskim.
- Tak.
Nie mogłem uwierzyć ze to się dzieje naprawdę ze śnie i ze jest to cudowny sen, który nie chce aby się kończył, chce żeby był wieczny, żeby był.
- Czy to ty dajesz ta radość?
Kolejne niebo runęło powodując nieokreślony dźwięk w mych uszach.
- Tak.
- To dlaczego mnie jej nie dałaś, czemu jej nie zaznałem, dlaczego?!
-
Dałam ci ja i to bardzo dużo.
-
Gdzie? Nie widzisz co się ze mną dzieje, nie widzisz gdzie jestem, nie widzisz tej cienkiej pieprzonej linii, która jest miara tej twojej MILOSCI!!
- Widzę.
- Gówno widzisz!!
- To ty nie widzisz, spójrz, rozejrzyj się zobacz tych wszystkich co stoją wokół ciebie, spójrz na ich twarze, spójrz na ich łzy wylane dla ciebie, czy nadal tego nie widzisz, nie widzisz tego?
- Widzę...ale dlaczego, dlaczego teraz, kiedy jest już za późno?
- Bo nie chciałeś widzieć tego wcześniej, interesował cię tylko świat materialny, tylko głupia telewizja i kartki w kalendarzu przypominały ci o mnie. Choć ze mną pokażę ci więcej...
Powoli wyciągam swoja dłoń w kierunku Jej jednego z miliona płatków. Ona wyciąga swoja dłoń i dotyka mojej. Linia mego życia urywa się na monitorach szpitalnych.
Słyszę płacz i łzy płynące po policzkach.
Wiem teraz jedno - miłość nie umiera - żyje w nas wiecznie tylko nie potrafimy jej tak naprawdę odnaleźć gdyż Ona nie jest tylko zwykłym prezentem czy tez słowem wypowiadanym na co dzień "kocham Cię", nie Ona jest jak płatek róży, zwykła, matowa i jedyna w swoim rodzaju, ale im częściej się jej używa tym
bardziej staje sie pospolita i przelukrowana, jest tylko bladym odbiciem cienia skomercjalizowanego świata gdzie można Ja kupić za 3zl i 99gr.
"Gdzieś w przestrzeni się wylania
Cień dwóch serc, opada mgła
Jedna chwila, jedno słowo zastąpiły setki lat
Wiec się nie smuć naciesz oczy
Kwiatu szczęścia krotka noc
Międzygwiezdny pyl miłości spada na nas Jego tchnienie
Lecz już czas na przebudzenie
Czas odśpiewać bólu tren
Musisz odejść i ja musze
W krucha pamięć cienka nic..."