Prose

Marek Tykwa


older other prose newer

4 november 2014

Przeskok

Nie przepadam za jesienią, a za zimą to już w ogóle. Normalnie żyć się nie daje w ten ziąb. Szkoda, że nie ma u nas ciepłego klimatu. Motor muszę odstawiać na przechowanie do garażu i bujać się komunikacją, totalna porażka. Któregoś razu zdarzyło mi się być na bazarze przy wolumenie w tą cholerną zimę akurat, bo pojechałem po jakąś końcówkę do kabla, czy adapter, już nie pamiętam dokładnie co, ale nie ma to teraz najmniejszego znaczenia. Tak chodząc i szukając od stanowiska do stanowiska tego czegoś, czego wtedy szukałem zatrzymałem się przy stoliku pewnego magika, który sobie handlował dziwnymi rzeczami. Rozśmieszył mnie koleś, bo przebrany był za takiego alladyna co jak byłem mały to w któreś z bajek wychodził z lampy. A najśmieszniejsze było to, że on do tej lampy przy mnie wchodził i wychodził, tak zwyczajnie, jakby znikał i powracał z drugiego pokoju coś bez przerwy przynosząc i dokładając na swój stragan. Przykuł moją uwagę pilot do telewizora, który nie służył do przerzucania kanałów tylko do przewijania dni. Stwierdziłem, że kolesia na pewno wypuścili z wariatkowa, albo z jakiegoś innego zamkniętego cholerstwa. Kosztował jeszcze do tego dwie i pół stówy. Normalnie puknąć się tylko w czoło i odejść. Mimo to nie odszedłem, a co gorsza dałem się namówić na kupno. Magik wytłumaczył mi wszystko dokładnie i ostrzegł, że moje przewijanie nie ma powrotu i jest zjawiskiem nie odwracalnym. Można go użyć tylko trzy razy w roku i ustawić jednorazowo na miesięczny przeskok do przodu. Najlepiej od razu przewinąć zimę jak ktoś nie przepada jak ja i problem z głowy. Można go też użyć wtedy gdy mamy jakiś zły okres w życiu i cierpimy, przewijamy o miesiąc i problem znika. Tylko że jak jest lato i ładna pogoda to trochę szkoda. Najważniejsze to nie przewijać z byle powodu, żeby nie zmarnować całego przeskoku przed zimą, która jest raczej dla narciarzy, a nie dla mnie. No i oczywiście muszą z tym przewijaniem uważać osoby starsze, bo mogą po przeskoku niechcąco obudzić się w trumnie. Zaskoczenie byłoby z pewnością bezcenne. Pierwszy raz wypróbowałem pilot w styczniu. Zaraz po Sylwestrze to było, chyba trzeciego, tuż przed zaśnięciem, przewinąłem i wskoczyłem pod kołdrę. Rano obudziłem się trzeciego lutego wyspany i zadowolony z siebie, coś wspaniałego, akurat trochę się ociepliło, bo zima w tym roku miała być ogólnie słaba. Wstałem i pokręciłem się tam i z powrotem po domu, bo miałem chwiejny krok jak po zejściu marynarza ze statku na ląd i czułem się rozkojarzony jak po przesadnie długim śnie. Trochę dziwnych rzeczy przy okazji zauważyłem, bo na przykład pasta do zębów mi się skończyła, a przecież niedawno kupowałem. Lodówka była pełna, a przed przeskokiem nie miałem tam nic oprócz kasztelana. Wyglądało to tak jakby moja świadomość nie rejestrowała zmian, a ciało było obecne i wykonywało swoje codzienne obowiązki normalnie. Coś tam kojarzę piąte przez dziesiąte, że alladyn mi chyba o tym wspominał. Poszedłem do pracy, ale się okazało, że już tam nie pracuję, byli zdziwieni, że przyszedłem, ja nawet bardziej od nich. Ponoć obraziłem pracodawcę i mnie wyrzucił. Po tylu latach na bruk jak zużytą szmatę, co prawda się do tego przyczyniłem, ale fakt pozostaje faktem, że ile byś nie pracował w jednej firmie to i tak cię jednakowo nie szanują jak nowego. Narzeczona też zmieniła robotę, bo upodlą człowieka wszędzie, gdzie tylko i jak tylko się da. Jakiś budynek mi wybudowali nowy przy oknach od strony balkonu, zasłania wszystko, nawet słońce. W miesiąc zdążyli wybudować? Dziwne. Drzewo tam stało wielkie przecież, jak tak można w ogóle. Ponoć powiesił się na nim ktoś ważny i dlatego je ścieli do ekspertyzy, powiedział sąsiad. No i co z tego, że się powiesił. Przecież to nie wina drzewa, a tym bardziej moja, że mi okna zasłonili betonem. Po drugim przewinięciu nie ukrywam, że miałem nadzieję i pozytywne myśli, że zburzą ten budynek. Akurat byłem w Norwegii na truskawkach, gdy o tym pomyślałem. Bardzo mili ludzie ci plantatorzy, moja dziewczyna też tak uważa. Nie wydajemy na jedzenie, bo przywieźliśmy bardzo dużo pasztetu od siebie, więc tylko śpimy, jemy chleb z pasztetem i pracujemy. Dziewczyna zbiera na ferrari, a ja na lepszy model kawasaki. Gdy zaczęliśmy tęsknić za ojczyzną to nawet zbieraliśmy w nocy, żeby wrócić szybciej. Po pewnym czasie się udało. Budynek przed balkonem stał jednak nadal, napisałem petycję. Teraz jak moja dziewczyna ma ferrari, a ja kawasaki to nasz wniosek został bardzo szybko pozytywnie rozpatrzony. Wiecie ile ja mam teraz hajsu po tej Norwegii? Po dwóch miesiącach upierdliwości i co nie co w kopercie wyburzyli wreszcie, a w to miejsce posadzili dwa nowe drzewa. Załatwiłem też za jednym zamachem w administracji, żeby ten ziąb przerzucić statkiem do ruskich, bo przecież im to jest bez różnicy ile tego tam mają. Wreszcie pojawiło się słońce, było przyjemnie, pięknie i ciepło. Postanowiliśmy nie pracować, bo kto by zresztą pracował z taką ilością hajsu w ciepłym kraju. Trzeba korzystać z życia póki jest się pięknym i młodym. Trzeci raz jak wziąłem pilot do ręki i przewinąłem to dopiero była jazda. W całej polsce zapanował pokój, wszyscy rodacy się szanowali i miłowali. Nikt się nigdzie z nikim nie kłócił, nie nadużywał alkoholu, nie krzyczał, a harmonia wszystkiego wokoło aż przyjemnie od nadmiaru wylewała się za kołnierz. Nie było zła, bo zostało całe dokładnie zjedzone przez krowy na pastwisku, a mięso sprzedane na rynek brytyjski. Okazało się także, że żona ode mnie odeszła, a raczej ja odszedłem od niej, bo jadąc 190km/h przewróciłem się na motorze i teraz nie wiem gdzie jestem, ale to światło jest bardzo porażające.






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1