Poetry

Hanna Mazankiewicz


older other poems newer

30 november 2014

Tam dokąd idę

Wychodząc z domu drzwi bezszelestnie zamknę
nawet zardzewiała furtka nie trzaśnie
ledwie krok o bruk ulicy uderzy
szum liści każdy mój odgłos zagłuszy
 
schody nie zatrzeszczą
żadne szmery i szumy dochodzące z dołu
nie zbudzą
może tylko wiatr nieco głośniej firanką poruszy
 
niczym nie obciążona wybiegnę
na chwilę w tajemniczym ogrodzie
zatrzymam
do starej studni zajrzę
echo pożegnam
 
zanim świt zdąży się do pokoju zakraść
pies sąsiada zaszczeka wątłym szelestem zbudzony
 
w porannej rosie stopy zmoczę
lekko nad ziemię się wzniosę
wszystko zostawiając nietknięte
 
tam dokąd idę nie mogę nic zabrać






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1