Poezja

Janusz Boron


Janusz Boron

Janusz Boron, 6 czerwca 2010

ktorejs goracej letniej nocy

Którejś gorącej letniej nocy”

Którejś gorącej letniej nocy śniłem, że przyszłaś do mnie.
Już chyba spałem,
Gdy nagle poczułem Twe gorące, nagie ciało
Za moimi plecami.
Objęłaś mnie swoim ramieniem
I mocno przycisnęłaś się do moich pleców.
Czułem Twoje gorące piersi za sobą.
Kiedy zarzuciłaś swoją nogę ponad moją,
Poczułem delikatną szorstkość włosów Twojej intymności
Na moim pośladku.
Sprężystość Twych ud.
Wciskające się pomiędzy moje nogi
Twoje stopy.
Twój lekki miarowy oddech rozgrzewał mój kark.
Twoje ciało falowało ledwie wyczuwalnym rytmem.

Gdy się przebudziłem rano,
Ciebie nie było.
Tylko odciśnięty ślad
Na drugiej poduszce.
Cała pościel pachniała Tobą,
Cały pokój pachniał jaśminem i fiołkami,
Twoją bytnością.
Czy to byłaś Ty?
Czy tylko sen?
Czy przez sen
Można dać komuś tyle zapachu
I tyle szczęścia?


liczba komentarzy: 0 | szczegóły

Janusz Boron

Janusz Boron, 6 czerwca 2010

Pytanie

„Pytanie”

Syn mój młodszy zapytał mnie kiedyś
Tato powiedz: a co to jest Polska?
To kraj synu, leżący nad Wisłą
To są miasta i pola i wszystko
Co w twej matki jest sercu gorącym
I w mych rękach zmęczonych i szorstkich
To są listy pisane za rzadko
I minione rozmowy z mą matką.
To jest Wawel co patrzy na miasto,
Licząc kraju tak liczne upadki
I twe serce, gdy czasem zaglądasz
W polskiej książki zniszczone okładki.



Mojej żonie - Elżbiecie
Antologia Poezji Emigrantow
1990 rok

dzieciom, ktore urodzily sie na emigracji, nie jest to dla nich chleb powszedni i czesto swoja i rodzicow ojczyzne znaja tylko z opowiadan.


liczba komentarzy: 3 | szczegóły

Janusz Boron

Janusz Boron, 6 czerwca 2010

Dla W

„Dla W”

Miła, chciałbym spotkać Cię znów,
Pragnę dłoni Twojej dotyku,
Ciepła Twoich otwartych słów,
I uśmiechów pełnych zachwytu.

Miła, chociaż jesteś daleko,
Czuję ramion Twoich uległość,
Chociaż lat już minęło tysiące,
Naszych rozmów wielka zaległość.

Kiedyś przyjdziesz do mnie kochanie,
Albo ja kiedyś wpadnę do Ciebie,
Razem zjemy drugie śniadanie,
Siedząc znowu tak blisko od siebie.

Biały sweter założysz i czerwoną spódnicę,
Znowu będziesz zrobiona na bóstwo,
Miłym gestem zaprosisz do gorącej kolacji,
Nie opisze to słów mych ubóstwo.

Dłoń mi swoją podaj kochana,
Bym jej ciepło w sercu aż poczuł,
Ja przed Tobą uginam kolana,
Tak mnie uśmiech Twój zauroczył.

I choć wieki przeminą, kto wie,
Może dawno bedziemy już w niebie,
To głęboko gdzieś na serca dnie,
Jest malutkie miejsce dla Ciebie.


liczba komentarzy: 3 | szczegóły


10 - 30 - 100






Zgłoś nadużycie

 


Regulamin | Polityka prywatności

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1