Poetry

gabrysia cabaj


gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 7 october 2011

Klaper baba

nosiła nowiny
z chałupy do chałupy
pełną gębą


Taki samobójca

wyskoczył na jednego


Szczęśliwy los

chciała pójść za ciosem
to zwalił ją z nóg
- kopnięciem


Stróż

wystrojony w boże ciało
a nie był aniołem
pod figurą



O sobie

najwięcej czasu w ciągu dnia
spędzam


.


number of comments: 9 | rating: 7 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 6 october 2011

Okrąg

och u nas jesień jesień i liście
budujemy okrąg z rąbanego drewna
nocą bez snów chrapiemy oczywiście
budzi nas mucha co za małpa wredna

bo my jesteśmy drwale swoich dni
a nasze ręce ciężkie są od siekiery
więc kiedy mucha na nosie rano pstrzy
rąbiemy się w twarz do jasnej cholery

wbijamy klinik w mglisty trzonek dnia
niech się nie chwieje gdy mierzymy znad głowy
a kiedy przyjdzie długa zima i zła
pośpimy dłużej niż klocki wierzbowe

bo my jesteśmy drwale swoich dni
bo my rąbiemy rąbiemy od nowa

.


number of comments: 14 | rating: 11 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 5 october 2011

Krzesła

jeszcze nie odchodź
zostań na chwilę
zanim nas wiatr

nim umrze światło

z perspektywy krzesła jest dzień i noc
nie ma innej prawdy
chyba że słowo i wspólne picie herbaty
nad ranem zdziwienie to już
sen jest krótki wychyla nas każe

z tą miękkością
która nieczęsto się zdarza
powiemy sobie - dzień dobry
usta mamy do kogo otworzyć
zwyczajnie uśmiechać się
mijając domowe ścieżki
naszych odmiennych bólów
zadziwiających oczywistością trwania

to w nas jest to wiąże
nie ma innej miłości z perspektywy krzesła
dobranoc śpij dobrze do jutra


.


number of comments: 6 | rating: 6 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 october 2011

Wiersz o liściach

O czym napisać? - pytam młodego człowieka
(nakłada lody karmelowe na dwa talerzyki
w niebieskie rumianki). Myśli, oblizując łyżkę

z każdej strony; patrzy w okno. - O żółtych
liściach w ogrodzie. Ale zółte liście tylko z grabów,
drabów (skojarzenie) stu pięćdziesięcio-letnich.

Niemożliwe! - powiedział niedawno świadek
nauczający o prawdziwym Bogu. Jego żonę
zachwyciły drzewa, gdy piliśmy kawę pod
topolą. Dostałam Strażnicę i obiecano mi

Zmartwychwstanie. Na koniec od nich ukłon
za ucztę, a ja poszłam zbierać kartki z wierszami,
które wiatr porozwiewał jak suche, suche liście.

.


number of comments: 22 | rating: 15 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 3 october 2011

Gawra

Choćby jeszcze ta jesień. Kałuże, które należy
omijać. Nie myśl, że patrząc w nie, wejdziesz
głębiej -

to nie świat równoległy. Prawdą jest trawa, co
do której nie można mieć wątpliwości. Warsztat

pachnący sosną, narzędzia do obróbki drewna,
schody na strych i do piwnicy.

W książkach można się utopić przed wyjaśnieniem:
czego dotkniesz, zostaje skażone raz na zawsze.

Potem już tylko ułożyć się; zagrzebać w przytulnej
pieczarze.

Otrzepując szron z futra, dopiero wiosną znowu ciała
nabrać.

.


number of comments: 23 | rating: 13 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 2 october 2011

Czarna anima

Jestem Amina. Mieszkam na skraju wiśni. Między
niebem i ziemią. Moja rozpacz jest tak jasna,
jak moja czarna skóra, gdy wydawano wyrok.

We wsi czarownic śmierdzi bólem, cuchnie roz-
łąką. Kwiaty na mojej sukni spłowiały od żaru
ciemnego słońca.

Czy kogoś palą przejrzałe moje łzy?
Czy słyszy ktoś, kiedy najwyżej milczę?

Mieszkam na skraju wiśni.
Oddycham piaskiem.
Nie mogę nic więcej.

.


number of comments: 5 | rating: 5 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 1 october 2011

Nalewka

poważni ludzie chodzą
z gwoździem w bucie
mają chrome usta

przewrócić ich w lewo
to skrzypią
jak zardzewiałe druty

a ja sobie śpiewam hej la la la
czym oczywiście wkurzam krasnoludki

ale nie wiedzą że dla nich dzisiaj
pestkowałam śliwki lecąc na pigwy
rwałam rajskie jabłuszka

i syrop z tego
i spirit

niech się przegryza przez tydzień
a później hej la la la

po naparsteczku
i na drugą nóżkę

świerszczyku

.


number of comments: 18 | rating: 12 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 september 2011

Ach, te czasy

Bo to jest tak, stokrotko:
w którą by stronę iść,
nie ominiesz czasu.

Mały ptaszku -
możesz zawracać lub lecieć
skosem; tylko wydłużasz drogę
ścinając kilka zakrętów więcej.

Masz swoją wiosnę, lato i jesień,
kwiatku - w której więdniesz,
gdy nam zieleń w głowach;  stopy
zagrzebane w ciepłym piasku.

A motyl?
Jest królem swoich dni, zanim zaśnie.
A liść?
O, liść jest z jeszcze innej bajki.

.


number of comments: 24 | rating: 17 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 30 september 2011

Powrześniowe

już nie ma szpaków -
wciąż jagody aronii
czekają nocy

prześwit jesieni -
dużo trawy pod rosą
osiodłał pająk

z drzewa liść leci
na ławeczkę w ogrodzie
- drży babie lato

.


number of comments: 14 | rating: 14 | detail

gabrysia cabaj

gabrysia cabaj, 29 september 2011

Kismet

miała tyle uśmiechu
kiedy niby nie widział -
ja ci go zdejmę z twarzy

- i na ramieniu gołąbki

odlatywała z krzykiem obijając się
o ściany

ludzie myśleli że broczyła czerwienią
a to szafran zieleń i biel

i przenoszona w brzuchu

wieczność
 


.


number of comments: 17 | rating: 11 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1