Aleksander Selkirk, 11 september 2010
spontanicznie, dla Jarka T.
oglądałem wtedy film rysunkowy
z moją trzyletnią córką jadła banana
zadzwoniła znajoma pytając czy wiem
zmieniłem kanał był słoneczny dzień
zobaczyliśmy jak pada pierwsza wieża
Amerykanie to pragmatyczny naród
wiedzą że to co się wzniesie musi upaść
nauczą się że nieszczęścia chodzą parami
gryzący dym dotrze wkrótce w górę rzeki
czterdzieści kilometrów od wyspy
którą Holendrzy kupili od Indian
za worek paciorków i kilka koców
samochody zostawione na parkingu
otrzymają mandaty wetknięte za wycieraczki
ale mandaty znikną po trzech czterech dniach
a ich miejsce zajmą rosnące góry chryzantem
Susan Sontag ostrzegać będzie później
by nie nazywać terrorystów tchórzami
gdyby historia przyznała im kiedyś rację
stalowe ptaki przebiją mit trojańskiego konia
Norman Davies wytknie gdzieś z daleka
że gdyby powielać takie ataki takie ofiary
bez przerwy przez sześćdziesiąt trzy dni
Amerykanie zrozumieliby wiele więcej
moja córka dopiero zaczęła naukę liczenia
przez parę lat będzie bała się spać sama
pytać gdzie zniknęły jej bliźniacze wieże
dopóki niezawodny czas nie zaceruje dziur
Aleksander Selkirk, 9 september 2010
udam się przydam komuś z pewnością
chociaż potykam się na prostej drodze
spotykam dotykam przecież różnych ludzi
udawanie nie może zakończyć się fiaskiem
piaskiem przesypywanym między palcami
wydumaną wydmą wędrującą do nikąd
udam się w ciemno określonym kierunku
udam Greka człeka łotra lub śniętego Piotra
oprę się o cień otrę się o mur dotrę do celu
trafię w dziesiątkę zatopię co trzeba utonę
udany szus szlus udar udawany na sto dwa
ostateczny sukces nawet jeśli nic się nie uda
Aleksander Selkirk, 8 september 2010
słuchać kręcić nosem pożerać wzrokiem
połykać wszystko i wszystkich przyswajać
trawić stękać wydalać pocić się zwracać
dorastać do pięt obrastać w piórka ćwierkać
zachwycać się rodzić się na nowo smrodzić
wychodzić do ludzi łudzić się przebudzić
składać litery w wyrazy wyrażać dezaprobatę
chwytać sens dać mu się wymknąć milczeć
być słabym być sławnym być za wszelką cenę
skurwić się wkurwić zeszmacić wzbogacić
bywać zdobywać nabywać nagabywać zbywać
kochać a jakże modlić się o pecha rozpaczać
mieć nadzieję mieć czas nadziewać puste formy
czerpać z przeszłości wypiąć się na tu i teraz
nie martwić się o przyszłość otworzyć książkę
pożegnać się zamknąć czekać nie czuć nic
Aleksander Selkirk, 7 september 2010
na oślep na oklep na opak
na odczepne na pozór na odlew
na raz na raty na odchodne
na poczekaniu na potęgę na przekór
na przełaj na wprost na ukos
na dodatek na deser na wynos
na czczo na zawołanie na próżno
na wskroś na wylot na boku
na dobre na gazie na złe
na ławie na kawie na jawie
na dworze na polu na ziemi
na krótko na dłużej na bieżąco
na części na całość pół na pół
na wyciągnięcie ręki na temblaku
na widelcu na muszce jak na dłoni
na wznak na znak na baczność
na stałe na powietrzu na skutek
na tapecie na stole na bruku
na wozie na koniu na biegunach
na głowie na oku na chwilę
na żywca na chybcika na umór
na drożdżach na bagnety na pięści
na pomoc na odsiecz na golasa
na przemiał na odstrzał na wieki
na sumieniu na zapas na przyszłość
na chleb na rogu na sercu
na plecach na brzuchu na przynętę
na stronie na czole na papierze
na szpilkach na upartego na murze
na koniec na zawsze na niby
Aleksander Selkirk, 6 september 2010
gdziekolwiek bym nie spojrzał
spojrzałem za późno
wszystko co godne uwagi
było już wierszem
nawet pchła szachrajka
nawet upierdliwy odcisk
inne rzeczy pozornie mniej ważne
zdawały się patrzeć błagalnie:
miej litość oszczędź nam wstydu
chcemy doczekać lepszego jutra
pióra lepszego niż twoje
pozostały dla mnie echa uczuć
poplątane kłębki nieuchwytne wiatry
niepewność igieł w stogu siana
złożyłem broń przed podjęciem walki
ale nagle na białej fladze pustej kartki
ten kleks ten wiersz
Aleksander Selkirk, 5 september 2010
Kochać w pościeli czy robić to w życie?
Jakby nie było, czas bez przerwy płynie,
choć ten kto kocha zwykle go nie śledzi.
Niepomny czasu, miłość kuje w czynie,
nie jak ekonom jakiś, który bredzi,
że podaż uczuć rośnie przy popycie.
Jakość kochanka poznajesz po pycie!
Brzmi to cynicznie, cóż, takie jest życie.
Sterczy lub zwisa, lecz pyta nie bredzi,
pyta nie błądzi. Wszystko żwawo płynie
gdy pyta szuka satysfakcji w czynie,
ale nie pytaj kto to wszystko śledzi.
Sentymentalizm nie wart funta śledzi.
Sprawa jest prosta: orgazm i po pycie!
Każda przyczyna sprawdza sie przy czynie.
Żyjemy w buszu, buszujemy w życie,
żyto najsilniej działa na nas w płynie.
Ten kto gra w życie, kocha, pije, bredzi.
Nawet wybredny mędrzec czasem bredzi,
myśli ma tyle jak ławica śledzi,
która do sieci bezrozumnie płynie
w tłumnej podaży. Mówiąc o popycie,
miłość dojrzewa gdy rośnie spo-życie,
postępu szukać trzeba w ilo-czynie.
W pościeli, w życie? Miarkuj, że w wy-czynie
przegrywa ten kto zamiast działać bredzi.
Bądź realistą i nie szukaj w życie
czego tam nie ma, pereł ani śledzi.
Wieprzu bez Viagry, na stypie po pycie
zero spożycia, i nostalgia w płynie.
Wszystko co w płynie z pewnością po-płynie,
chyba że veto postawi na-czynie.
Nie pływaj w wódzie: po życie po pycie.
Pijak w pożyciu dobrze tylko bredzi,
a seks dla niego mniej ważny od śledzi.
C’est la vie, sto lat, niech żyje nam życie.
Życie to rzeka, płynie Wisła płynie.
Kto kocha bredzi, kto nie kocha śledzi.
W życie po pycie? Buszujemy czy nie?
Aleksander Selkirk, 5 september 2010
leżenie pod górą trupów
to ciche zajęcie ani mru mru
chociaż krew zalewa a ciepło
zamienia się w sztywny chłód
sołtys Krakowski rachuje na palcach
szesnaście ciał wszystko się zgadza
ubił interes wydał ich na rzeź
gdy oddali ostatnią srebrną łyżkę
Szmulek nocą wypełza spod trupów
myśli szuka ubrań bez plam krwi
potem szybko wzdłuż skraju lasu
przez opłotki do zagrody Krakowskiego
patrzą na siebie a żaden nic nie wie
że drugi nic nie wie prócz troski o siebie
jest to nagły impuls sołtys chowa Szmula
w stajennym schowku na długie trzy lata
gdy kończą się wojny smutna bywa radość
Szmul wyjeżdża wdzięczny swemu zbawcy
Krakowski ugina się pod nieznośnym ciężarem
tego co ludzie wiedzą i czego nie wiedzą
znajdą go rano na miejscu starej zbrodni
powiesi się na krzywym dębie będą wyły psy
po latach posadzą mu drzewko w Jerozolimie
drzewa mają oczy i pamięć lepszą od ludzkiej
Aleksander Selkirk, 4 september 2010
rudowłose o delikatnych rysach
piękne niewinne nadobne
Führer nakazał by semickie pochwy
były verboten dla aryjskiej spermy
ale tutaj Führer wisi na obrazku
rządzi kawałkiem odrapanej ściany
Fryc nie płacił pięknym za podobne
sztuczki w Bremie poszedłby za kratki
ale tutaj tylko pogoda jest w kratkę
zmieniają się fronty w prognozach leje
po bombach grzmoty i grad kul
u Fryca żołnierz Wehrmachtu
może się rozerwać
zjeść zakazany owoc
na spalonej ziemi
rozrzucić aryjskie nasienie
na jałowym polu
Aleksander Selkirk, 2 september 2010
nie licz na siebie bo to zła rachuba
jak liczyć na coś co się ciągle zmienia
a każdy krok to generalna próba
do przestawienia ze światła do cienia
nie licz na ludzi bo niewielkie grono
zostanie z tobą przez ferment i gnicie
za słodkie chwile trzeba płacić słono
dlatego pewnie gorzkie bywa życie
nie licz na Boga i nie licz na diabła
oni na chmurce grają w badmintona
i nawet gdyby lotka im upadła
nie wezmą ziemi w nieludzkie ramiona
zarzuć rachunki bo podłe numery
mówią bezczelnie: dwa plus dwa to cztery
Aleksander Selkirk, 2 september 2010
w samym środku Adirondack Park
wśród lasów gór jezior i kilku dróg
ogród oddzielony od nieba
rozwieszoną na słupach siatką
w tym niezwykłym więzieniu
rozbuchane kolorami kwiaty
setki zuchwałych motyli
przypadkowy turysta
starsza kobieta sprzedaje bilety
jest alfą i omegą motylego raju
jak zawsze bezbłędnie wyławiam
wschodnioeuropejski akcent
nie pamięta nawet kiedy
ostatni raz mówiła po polsku
już czterdzieści lat na tej żyznej pustyni
na gościnnym bezludziu
wyjechała gdy w jej rodzinnym mieście
zaczynało brakować ludzi
och szczęśliwe motyle
och Polska nieszczęśliwa
a między trzepotem skrzydełek
i gorzkim wspomnieniem
samotna pani Klara