Wieśniak M, 30 october 2011
Trojanie!!!
Trojańczycy!
Trójniacy?
Trójcy???
u bram konia porzucili
szaleni greccy zbójcy
z drewna chyba....zwierz
...wygląda że ....zbity
z resztek obozowych desek
Ooo...tam sterczą nity!
podarek to może lub
morza przestroga
by w Itace nasza
nie stanęła noga
ale któż by tam jechać zechciał
do tej Grecji tera?
pojedziemy jak Afrodytę
zastąpi Wenera!
Póki co weźmy grecki do historii
wkładzik
w końcu do ognia to spory całkiem
składzik
Do środka z koniem!!!
zebrać mi tu chłopa
Niech się święci dzień.....hmmm.....Konia!
cieszy się Europa...
Wieśniak M, 30 october 2011
mogłaby dopowiedzieć tę historię
utyka w znaczeniach
miejsce na poręczy
dręczy porzuceniem
miejsc znaczeń
przechodniu
powiedż
możesz usiąść przed podróżą
Wieśniak M, 29 october 2011
więc to już teraz
ten dzień ta godzina
za oknami wiatr zimny
gałęzie bezlistne wygina
targając nimi bez litości
to w prawo to w lewo
a ja
jak to drzewo miotane
za oknem
to już dziś
pójdę
może zmoknę
wiatr mną rzuci
jak bezdomnym liściem
nie nie wycofam się oczywiście!
krwi przelanej nie wstrzymam
bólu nie ulęknę
i jeszcze za cierpienia
podziękuję
na chwilę przyklęknę
wybaczę poświęcając
cierpienia doznane na niwie...
no wiesz?
ja się bardzo dziwię
że tyle biadolenia
stękania kwękania
dla jednego wyjścia
do krwi pobierania
Wieśniak M, 28 october 2011
radość taka
że nie mieści się w głowie
unosi ręce podnosi nastrój
i jeszcze parę innych rzeczy
choć może to tylko synonimy
jesteś
wzrok zostaje w tyle
idę za obietnicą
wyciszam koleżankę
i jej problemy
z wyrostkiem
jesteś
na stole krześle
w windzie pomiędzy
oddechami
łapię okazję
Wieśniak M, 28 october 2011
na jesiennych alejkach
w jesionce w jodełkę
tło nie chce się odczepić
zabieram przylepione do buta
pejzaże monotonią
umierania wypychają
płuca kolejną niepewnością
grypy
pogwizduję z wiatrem
świerdolę
Wieśniak M, 27 october 2011
witam
ja tu tylko zaczynam
nie kończę
nie sprzątam
nie wypraszam gości
nie mogę
nawet pojść do kina
bo seans się kończy
a ja siedzę
i czekam
obsługa się złości
Wieśniak M, 27 october 2011
mówiła i mówiła
a on cały zamienił się w słuch
który zaginął
Wieśniak M, 26 october 2011
wiersz niebanalny
wyrwane konteksty na tyłach wroga
grzmią absurdalną ciszą
zaprawione przydawki w nawiasów pożogach
nieugięte nie widzą nie słyszą
wirują groteskowe śmiechy paraboli
po okręgach w te i z powrotem
wyświniona u koryta rycyną nie boli
choć nie wie co będzie czym będzie potem
skrwawiony zewłok wyrasta
na przekór prawom i wbrew logice
zimnych ogni zniczem po mogiłach szasta
wystrzelony trygonem na szpicę
Wieśniak M, 25 october 2011
uśmiecha się
kusi
nęci
to fasada
jest przyczyną wielu chorób
a nawet śmierci
Wieśniak M, 25 october 2011
rytm trzyma się rynny
i spływa w dół wiersza
zmywa resztkę wczoraj
jest godzina pierwsza
jest druga jest trzecia
pozostało dziś
na dobry początek
trochę mi się śni
potem wstaję senny
zwilżam suche ślipia
przypomina sobie to
słowo- arytmia
- ta splata południa
w szarobure supły
chwilę jeszcze liczysz
wieczór jest do dupy
z lodówki wyciągasz
byle jaką treść
i tak koło pierwszej
czekasz znów na deszcz