Roberto Rosa, 28 january 2012
w głowie złości się każda myśl
w ustach żółć spieniona
nie lubię czekać z niespokojną wizją
wgniatam minuty w pościel
telefon milczy bezdźwięczną otchłanią
zadzwoń do cholery
Roberto Rosa, 28 january 2012
szukać wyjaśnienia tej zagadki
to jak przemierzać obce światy
bez potrzeby logicznych rozwiązań
bez strategii spełniania marzeń
bez litości
słowo jest moim orężem
bogiem
któremu oddaję każdy centymetr ciała
Roberto Rosa, 27 january 2012
w kolejnym mieście próbuję znaleźć
szczęście i spokój
próbuję uwolnić się od wierzycieli
od demonów zamkniętych w toalecie
w obcym mieście próbuję
na nowo zaprzyjaźnić się ze sobą
bez ciebie boję się wschodów słońca
tym razem musi się udać
tym razem i bez ciebie będzie mi smakował chleb
Roberto Rosa, 27 january 2012
a życie toczy się dalej
chwilowe stany uniesienia
stały się odległymi gwiazdami
do których nigdy nie dotrzemy
a życie kurczy się doskonale
z każdym wzniesieniem płuc
z każdym kolejnym naładowaniem
monochromatyczne widoki na przyszłość
byle by nie w piekle samotności
a życie pachnące cynamonem
jest tylko jedno
Roberto Rosa, 27 january 2012
bezwzględna nadziejo
matko wszystkich głupców
ty
której imię przywoływane
jest w ciemnościach
zawiodłaś mnie
pozbawiłaś przyjemności wiary
nie odzywaj się do mnie
więcej nie będziemy robić interesów
Roberto Rosa, 26 january 2012
Głęboki dźwięk rozpływa się po ciele.
Delikatnie puka do drzwi nocnej zmiany.
Tańczę myślami śpiącymi.
Czekam na Twój głos.
Czekam na Twój dotyk.
Niecierpliwię się podjadając kolejne dźwięki.
Oczy swym ciężarem domagają się ciemności.
Już niebawem odpłyniemy razem.
Roberto Rosa, 26 january 2012
miłość równa się spokój
czerwień
i fiolet
wynośmy się stąd
do innej galaktyki
której gwiazdy
tylko nas będą kochać
Roberto Rosa, 26 january 2012
zaczyna rozmywać się
topnieć
przechodzić w stan ulotny
nasze słońce przygasa
krwawi wczorajszymi słowami
w zwolnionym tempie
w oceanie domysłów
dopalam ostatniego papierosa przed snem
za oknem wszystko tonie
Roberto Rosa, 24 january 2012
sobota pełna deszczu ze śniegiem
podrasowana wyobraźnią
nieistotna we wrażeniach
najciekawszy fragment zaczyna się
godzinę przed jej zgonem
gdy zmęczenie ogarnia
umysł głodny snów i ciszy
Roberto Rosa, 24 january 2012
tam po drugiej stronie
gdzie czas wykręca piruety
a gwiazdy wirują pożerając przestrzeń
tam gdzie powietrze
pachnie jutrzejszą rozkoszą
tam gdzie materia nie ma znaczenia
i nic więcej nie musi być
tam po drugiej stronie dnia
gdzie rodzi się nowy wszechświat
leżysz naga
rozświetlona
rozmarzona
wilgotnym uśmiechem zapraszasz
mnie do środka