milena, 20 may 2019
miewam chęć na coś innego
kawał tortu lub golonkę
tłusto słodko i niezdrowo
już tych smaków nie pamiętam
grzęznę zatem w głąb komfortu
hipnotycznych błogostanów
w owych zapomnianych razach
co te miejsca dotykają
by najbardziej zabolało
chcę uciekać z rozedrgania
którym (... więcej)
milena, 16 may 2019
pokotem
dni składam w kosteczkę
niczym obrusy ukradkiem
strącam okruchy
sczerstwiałych mdłych scenariuszy
zabieram sny w nową podróż
idioty
wczorajsza gratka i cudo
dziś drwiącą cynicznie ułudą
świadomość że to pułapka
diabelskiej pętli Möbiusa
milena, 13 may 2019
siedzę przy oknie
mkną nieskończone perony
za nimi w smugach mienią się cienie
gejzer wszechświatów
majdany cuda androny
te białe kruki
o których niczego już się nie dowiem
jest moja stacja
dlaczego teraz jak to możliwe
znikły terminy zgubiłam wątki
boję się szyby
(... więcej)
milena, 12 december 2012
chciałam dźwignąć coś
ponad miarę a wydawało się
mogę. tak trzeba.
teraz bardzo boli i
smutno że widzę wciąż wyraźnie
współczucie
dobrze jej tak
milena, 18 august 2012
chodźmy na spacer -
chmury nie takie straszne
może coś kupimy. chodzi za mną tatar
uśmiech z ukosa i zmrużone oczy
wracamy
o pierwszej w nocy
postanowiliśmy odnowić werandę
błogosławiona głupawka na wiwat
wszystkim drobiazgom
na przekór
żyjemy
milena, 4 june 2012
jutro przyjeżdża śmieciowóz
zaczyna się zatem dyskusja
które
chociaż dokładnie rozpisałam
co tydzień naprzemiennie
w kalendarzu wyraźnie
kolej na sortowane
nie spoczniesz zanim przez pół godziny
nie wysłucham do końca
czy aby na pewno i
czy dobrze porozdzielane
za którymś (... więcej)
milena, 20 may 2012
*dla bratowej w sprawie obcego talerza w zmywarce -
( inspekcja powódki po jej powrocie z wyjazdu służbowego);
mieszkamy po sąsiedzku
Zaświadczam że beżowy talerz z brązową obwódką
jest moją, to jest siostry, własnością po dziadkach
był na nim poczęstunek w postaci placków (... więcej)
milena, 3 may 2012
ludzkość już dawno w kosmosie
na miejscu też dzielnie walczy
z najróżniejszymi plagami
ja po kolejnym praniu
nie mogę okiełznać
żywiołu skarpetek
nie do pary
milena, 30 april 2012
Upał.
Autobusy świątecznie, bez pośpiechu.
Senni jedziemy, każdy w swoją stronę.
Prawie przysypiam, trzymam się bo to pierwszy odcinek.
Mimo to coś niepokoi.
Trzy metry na wprost siedzi nieduży mężczyzna. spokojny, nieruchomy.
Za dziwnie wyprostowana szyja. Jego wzrok jak w automacie
(... więcej)
milena, 16 april 2012
zdążyłam
przyjechał autobus
już w środku odpływam
w domu czekają
w myślach piszę, nie zważam na ciężar torby
potrącił mnie znienacka
przeszedł mimo. usiadł
na dwuosobowym siedzeniu okrakiem
słuchawki na uszach
mijamy właśnie sanktuarium.
przeżegnał się.
o matko gdziekolwiek (... więcej)