Poetry

Jarosław Baprawski


Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 26 november 2011

Nad Wisłą

mogiły bohaterów
pozostały bezimienne
porosną smutnymi datami
w nieśmiertelnych kalendarzach

kolejne drzewa
starte na papier
spłyną żywicą

cichą modlitwą
w stukocie czcionek
krwisto czerwonych nekrologów

szyderstwo śmierci
w bezbronnych oczach

dla jednego oddechu
drzwi dzwignęły symbole

próg był relikwią

dom
Ojczyzną

jeszcze tylko ten krzyż

i te matki
w niemodnych beretach

ością stoją

na drodze do wolności
podeptane róże
i słoma


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 25 november 2011

Kryzys

wpełzam mimo woli
w wąskotorówki myśli
w zmęczonym umyśle
stopniowo wysiada elektryka
życiowa bocznica
majaczy w oddali

czas czołga się po plecach
grając bólem
na klawiszach kości
na kolanach
dobija
kolejne szczeble
krzyżowej drabiny

nieprzerwanie poszukuję
punktu zaczepienia
gwoździka
do zawieszenia płaszcza

kruszejący tynk
nie pozostawia złudzeń
krawiec już szyje

jednym słowem

popelina


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 25 november 2011

z żółtego w niebieskie

krągłymi ruchami języka
delikatnie natarłem

sterczące sutki
parzyły usta

zaciśnięty między biodrami
nasłuchiwałem klekotu bocianów

wsysany łonem
chwytałem brzytwy

spinając pośladki
jedną liną
lecimy na bungee

o ja pierdolę
z całym łóżkiem

sypialnią
piętrami
do nieba


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 24 november 2011

Julka

noc ci wpina
gwiazdy we włosy
księżyc srebro
na usta kładzie 

w pocałunkach przemierzam szczyty
gorących piersi zmysłowe wulkany

patrzysz na mnie
z uśmiechem mówiąc
przestań pieprzyć
te głodne kawałki
dobre dla dziewczyn
z krainy bajek 

chodz i zrób robotę
porządnie mnie przeleć
dokładnie
raz przy razie

ty mój poeto

Ooooooo!
teraz rozumiesz

prawdziwy wiersz

recytujmy
inwokacja już była


number of comments: 8 | rating: 3 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 24 november 2011

Brat

gdy byłem dzieckiem
postawili diagnozę
zdrowy i silny
dzwignie życie

błąd w sztuce
zostałem poetą
z bratem syjamskim
wrośniętym w głowę

nazwałem go jacuś
choć może to kac
pije za dwóch
i chyba mnie wykończy

pocieszający jest fakt
że nie zrośliśmy się penisami 
tylko poezją


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 24 november 2011

Między jednym i drugim pokoleniem

zmrok zaciaga leniwie
mgliste firany
słońca zachody
zawisły nad stodołą

w malinowej herbacie
domieszką spirytusu
rozcięczam czerwone krwinki
żylastych odłogów

skrzypi podłoga
pod ciężarem czasów
ze srebrnych włosów
resztką młodości
kurzy z czupryny

rozgrzebuję popioły
wypalonych kartoflisk
ojciec miał zawsze
sól w kieszeni
i koszulę pełną dymu

na pieczonych ziemniakach
parzymy usta
w siwych smugach
połyskują fanarki źrenic

droga do domu
owiana dymem
z końskiego grzbietu
słucham opowieści
o zsiadłym mleku
z glinianej dzieży

ojciec przeciera oczy
między jednym
a drugim ogniskiem
nie ma dymu

teraz rozumiem
skąd te łzy

tato


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 23 november 2011

Kadry pergaminowego aniołka

Tłum pijaków pod sklepem.
Rozwałkowane twarze.
Rak płuc.W szalonym pluciu.
Ścieli się breakdencem na chodniku
młody starzec.Wyładowanie epilepsji.

Pierwszy rzut.Godzina świtu.
Następni kładą łby.Na stole
butelki i kipy w symbiozie.
Szukają miejscówki do snu.

Rzut drugi.Obiadowa pora
przychodzi ostatnia.Matka
jednego ciągnie za mordę.
Spojrzenia zazdrości.Przykryte
ironicznym uśmiechem.Maska
twardości odsłania łzy.Dziecko
wpatrzone w akwarelę nędzy.Prosi
się świnia sąsiada.Kup mu lizaka.
Pergaminowy aniołek odszedł
z niczym.Niezmącona codzienność.

Rzut trzeci.Powrót ojca.Potworny
smród.Modlitwy o ciszę bez odbioru.
Skrzydła tracą piórka.Każdej nocy
inna bajka zabiera marzenia.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 23 november 2011

Skazany na Shawshank

z miejskich pól południa
krokiem niewolnika
wracam do chaty

biczowany uliczną reklamą
nucę work songi

krok dalej pół naga diva
zachęca żony przebrane za panny
do kupna wibratorów

strefa lasów sromotnikowych płonie
strażackie sikawki wymiękły
podwiązane nasieniowody
ograniczonych możliwości

pokornie zakraplać
czy wyskoczyć oknem

zestresowany
sam już nie wiem co robić

z witryny kiosku
goła mucha
roztrzelała z CKMu
pół chodnika męskich twarzy

przetrwali jedynie członkowie
ruchu oporu
i ja
osiedlowy redaktor
piwnicznej gazetki ściennej

druga połowa żeńskich pasztetów
bez atrybutów kobiecości w ofercie
wzięła ją na bagnety zazdrosnych oczu

w domu podkręcą machinę kłamstwa
lawiną żądań i terrorem
wymuszą odpowiedz

-kochanie jak ci się podobam

-piękna jesteś

poniesie echo
w eter pustej głowy

bez mrugnięcia okiem
z grymasem uśmiechu na twarzy
zawyje dusza nocą listopadową
rewolucyjnym nastrojem

spontanicznym odruchem
zawracam na pięcie
kupuję loda z dodzią
ciężki karabin maszynowy
pół litra i cztery piwa

teraz zastrzelę żonę 
i teściową

jedną gazetą

z pełnym wzwodem pierdolnę flachę
a cztery piwa spokojnie odwrócą role

ziemniaki obrane

to ruszyć dupy
i wynieść śmieci

bastylia zdobyta
jaja dudnią jak dzwony

republika
czy reżim kadafiego

wybierać


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 23 november 2011

Jutro

głowa mi pęka w tym nienormalnym domu
pakować się zdziry i won mi z chałupy
skończyło się wracam do życia
koniec

heniek pierdolnięty jesteś daj pospać
wczoraj tak kryśkę gniotłeś po nocy
zmęczona jestem niewyspana rozbita
a ty się rzucasz z samego rana
niedochlany jesteś czy źle ci dała

sylwia ty się odwal od mojej szparki
no nie baby nie wytrzymam wypierdalać
wiersz chcę napisać
na dziś
na odnowę
jak mam się skupić
butelka pusta
usta suche
coś gadacie
kto was zrozumie
jak wy same
takie głupie

heniek a o czym ten wiersz napiszesz
o was bezmyślne rury
a o mnie napiszesz że ładna jestem
ładna jesteś ale głowę masz do dupy
a w wierszu chodzi
by miał duszę
delikatnośc i piękno
a wy takie jesteście puste
bez ambicji
tak mi wstyd za was
no i gdzie goła mi tu idziesz
nie widzisz że piszę

heniu
heniu
jutro napiszesz
rzucisz picie
może nawet wygrasz w totka
lub znajdziesz pracę
wszystko się zmieni
kupisz dziś flaszkę
heniek

ty to zawsze popadasz w przygnębienie
gdy w twoich oczach te marzenia
chodz do pokoju
dam ci za darmo
tylko już przestań
no nie płacz

heniu
heniuśku
heniuńku
ty marzycielu

poeto


number of comments: 6 | rating: 0 | detail

Jarosław Baprawski

Jarosław Baprawski, 22 november 2011

niewidzialni

z dnia na dzień
samotny i zamyślony
wyglądam przez okno
do roześmianych twarzy
może ktoś zobaczy
i wstąpi na słowo

kiedy wychodzę do ludzi
długa ulica faluje obojętnie
samotnością stratowanego chodnika
i płaskimi twarzami
zatroskanych obywateli
szklanych pułapek

zazdroszczę gołębiom
mogą nasrać na głowę
i mają to wszystko
w podogoniu

nagle biała laska
czarny okular na twarzy
dotyka mnie w ramię
nie wierzę i laska
chyba też
otrzepując mi mankiety
z podróżnego kurzu

cześć stary
mnie też nikt nie widzi
chodz pójdziemy razem
niech laska prowadzi


number of comments: 2 | rating: 3 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1