Poetry

Alutka P


older other poems newer

30 september 2011

no i już

nie zabrałam niczego choć nic płonęło
w palenisku lokomotywy
na zmianę gorąco
zimno w przydzielonych miejscach
na dworcu nie zbierałam drobnych
okruchów wystarczyło dla wszystkich
obca próbowałam spacerować nad trakcją
iskrzyło ale nie były to ognie świętego Elma

pod niewłaściwym adresem
zatrzymał mnie stary żebrak
siłą wdarłam się do przedziału

nie chciał mnie wpuścić
(pożal się Boże) konduktor
w dziwnie jasnym mundurku
nie nosił siwej brody
i włosów przetykanych srebrem
zapłaciłam za dzień w poczekalni
zabrakło mapy i megafonów
szczęk i ścisk podróżnych
bagaże pod głową rozpakowane
wieczorne lęki podchodziły bliżej jarzeniówek
światło bieliło twarze
jaśniały oczy motorniczemu
płacono monetami na szczęście
kończyły się tunele
pokryte miałem węglowym
drzwi prowadziły dalej

rozbudził mnie odwrotny do kierunku jazdy
znajomy głos odbijał się echem
byłam już blisko celu
przyszło mi wrócić pokornie
nie wytrwałam






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1