21 july 2012
21 july 2012, saturday ( bezsens. )
czego ja tu szukam? to pytanie chodzi za mną jak cień. Dzisiejszy dzień - monotonny. Szpitalny oddział, który na szczęście opuszczałam wraz z moim kochanym przyjacielem w środku. Jakie to bezsensowne. Brnąć od nieszczęścia do kolejnego nieszczęścia. Błędne koło. I gdzie tu jakakolwiek logika? Miałam podjąć jedną z ważniejszych decyzji w moim życiu. Musiałam to przemyśleć. Które dziecko chciałoby żeby po tylu latach zakłócano jego spokój i żeby jego zepsute życie zaczynało się na nowo? Dom witał mnie czterema ścianami, w których miałam być zamknięta jak na oddziale i miałam myśleć. Intensywnie myśleć nad tym czy wywrócić swoje życie do góry nogami, czy zostać w tej pozycji, w której byłam. Miałam poznać biologicznych rodziców. Bez sensu. I po co ja tam pójdę? co, zapytam " Mamo, dlaczego mnie oddałaś? dlaczego nie byłam ci potrzebna? " chore. Byłabym idiotką oczekując odpowiedzi. Kolejne kłamstwa.. Po co mam tego słuchać? Myśli rozwalają głowę na kawałki. Kolejne pytania, bez odpowiedzi. Jedno wielkie bagno. Dosyć tego, jak mogę zacząć normalnie żyć ? ból. Byłam silna, a czuję ból. To dziwne. Chcę usiąść na balkonie, wypić kubek kakao i znów spojrzeć na świat jakbym oglądała go po raz pierwszy. Chciałabym postrzegać świat jako coś niezwykłego, a nie szarą rzeczywistość.. Może kiedyś nadejdzie taki dzień...