Poetry

Deadbat


Deadbat

Deadbat, 3 september 2018

Miazmaty

Dwoistość natury rozpoznawszy w sobie
otarłem z twarzy maskę którą w takim pocie stwarzałem
i na sieć którą sam uplotłem spojrzałem
Jej widok wzbudza wiarę która mnie zniewala wypadłszy w obszar oderwanych podstawowych znaczeń
jawne niejawnym przez napiętnowanie
koronkami marzeń 
na moich ołtarzach ofiarne milczenie cicho w niebyt
i już nawet nie krzyczy
zdumiony zapadam się w sobie
nieboskłonu kolory w nieziemii koloryt przemienię
nim spłonie
Upadłe dziecko upadło i kwili
a ja nieświadomy tej najświętszej chwili
Czekam
rozpoznając siebie
Oto nagie dziecię który Wartę trzyma i Pieczę a szlocha żałośnie bezsilnie
i rozpacz moja ucichła
nie warta konania
kiedy w swojej marności I w swej nędzy zdycham gdzieś na rogu duszy i ciała w zaświatach
i patrzę na równie mi obcych złowrogich nienawistnych kochanych
z marności w marność wpadam i ciszy w hałasu cisze jeszcze większą.
W gwałtownych chaotycznych nienazwanych splotach nie-prawdy
zanim przeminą 
Czy trwać można inaczej?


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 20 april 2018

Rezurekcja i zdumienie

Wstałęm z popiołów
i zobaczyłem światła
Blade niewyraźne emisje
Każda materia energia i wola
Każde słowo myśl i uczucie
barwy splatają się i przenikają
Proste i czyste białe srebrzyste
Blękitne w ciszy w dźwięk się zaczerwieni
Widok barw własnych dodał mi energii
wyostrzyły się i pojaśniały
Jedno wszystkim i wszystko jednym stało
Ani jednym ani wieloma nie będąc w bezczasie
Tylko to jedno jest nie wiedzieć czemu
oczywiste


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 3 april 2018

do mojego wewnętrznego dziecka

" Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce" - 1Kor 13,11


Czystą modlitwę poprzedza czysta medytacja
Czyste wyrzeczenie poprzedza oczyszczenie serca
Prawdziwą mądrość poprzedza prawdziwe zrozumienie
Prawdziwe widzenie wymaga oczyszczonego spojrzenia
Jest radość płynąca z widzenia i zrozumienia
Istnieje radość płynąca z modlitwy
Możesz znaleźć szczęście i pełnię w oczyszczonym sercu
i uzdrowieniu poniżanej chorobą i lękiem duszy
oraz oczu jej wrót

Istnieje wielka radość nie wymagająca niczego
pozbawiona przyczyny
lecz jakże często poprzedzona wielkim smutkiem
Istnieje jedno i drugie
dopóki istniejesz
dopóki trwasz
wobec


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 13 march 2018

Biel

Z wysokich nieboskłonów
w nędzę ludzkiego teraz
Nienawistne mi to ciało
I kocham je zarazem 

"Na taką miłość nas skazano
Taką przbodli nas ojczyzną"
Śpiewa bard

I patrzę w twe oczy zmącone jak moje
i wiem że chcesz bym ci  pomógł
Wiem też że nie pomogę

Tak i mi nikt pomóc nie może
Gdy jeśli ja tego nie zrobię nikt mi nie pomoże
Dlatego kiedy dostrzegam całą ironię i rozpacz mej własnej bezsiły
twoja niechęć i wrogość są ciężarami strasznymi
i dźwigać je muszę pchać przed sobą niby
Syzyf w odwiecznym życia teatrze

Ty umierasz
Ty cierpisz

Lecz ja również cierpieć i umierać zacznę
Co mogę powiedzieć pomyśleć lub zrobić
Nie znam odpowiedzi ani nawet pytań
Gdy tylko ty sam jesteś i jednym i drugim
Ty i ty sam tylko i to w co raczysz wierzyć
i to w co uwierzyć zdołasz

Więc dziś życzę Ci wiary 
Przyjacielu drogi

Wiary ponad wszelką słabość
która drzemie w ukrytej komnacie
Wiary ponad wszelką zewnętrzną siłę
Która kradnąc czas życia stale zabija cię
czyniąc niewolnikiem

Wiary co świadectwem będąc wszelkiej Prawdzie
uwalnia od wszyskiego co kłam ci zadaje
Lux perpetua


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 21 february 2018

Nie musisz pamiętać

Niewola strachu
Niewola bólu
Niewola ciągłości nieciągłego bytu
A my tak kruchego wciąż spragnieni życia
które przecież tak cieszy bo tak boleć potrafi
Jacyś tak jak się tylko uda nim staną czymś tylko
(Niepamięć wymaże brudną nieprzyjemną prozę)

Nie musisz pamiętać rozumieć i myśleć

Kłaniajmy się więc nisko swoim panom
Tak dzisiaj jak wczoraj i jutro
Ten człowiek z władzą nade mną żelazną 
na parcianym pasku

To szkoła nienawiści
Ta sprawia radość i złości naszych właścicieli
Wczoraj chleb jutro śmierć
z rąk  ich będziemy jedli
do końca wierni

Nie ma innego prawa
tam gdzie głód jest prawem
Nie ma wewnętrznych zasad
gdzie rozkazem przetrwanie
Idziemy gdzie każą jak każą i kiedy
umieramy tak samo
Ciałem w ziemię wtuleni
Wreszcie ukojeni i wreszcie bezpieczni
(...)

Czy to ostateczne ludzkie przeznaczenie
Czy świat ludzki może być inny niż taki
Ból i strach przecież kradnie wolność w każdym 
Niech każdy zrozumie że jest ideałem
do której zbliżyć się można
lecz nie da osiągnąć

Wolni - kto gdzie kiedy
półnagie zwierzęta owłądnięte strachem
czasem przez chwilę moment lub przez całe życie 
walczymy o tydzień dzień noc czy godzinę

Walczymy przecież jeszcze
taką mam nadzieję
(I chociaż ciąży mi ten kredyt zaciągnięty w banku zwanym szczęściem)
walczymy

Dlatego dziś też wstanę


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 22 december 2017

Słowo od mizantropa

Powiesili sztandarów kolorowe szmaty
(określając strefy na cła i podatki)
Zbudowali setki i setki setek złoconych ołtarzy
Określili słowa modlitw i wielkich litanii
ukazują one uroczo sens i niuanse objaśniając ich sztywne rytuały
(Mają zbliżyć Ciebie Jemu jakby dzieliły was oceany
albo choć dać takie wrażenie przez teatralne gesty rekwizyty i ceremoniały)
Przed wejściem jest także żołdak z pałą i karabinem 
jeśli nie masz w sobie za grosz wiary
ty 
   psie niewierny

Oto ryzy tysiąca religii co władać chcą twym bytem
z materii życia wyrzezują podobne bałwany
Oto tego co jedynie słuszne prawdziwe i godne granice
z mechaniczną precyzją siłą i nieuchronnością
zapewnianą przez tłumy współwyznawców
i współniewolników obdarzonych gorliwością
donosicielską zdradziecką  
za najwyższą wartość - za łyżkę strawy

Bez zmrużenia oka patrzymy na zorganizowany
holokaust idei 
publiczną ich egzekucję 
świetnie urządzoną i przyozdobioną 
możemy z całą rodziną dla uciechy ją obserwować 
całymi godzinami
przecież
jadu nienawiści pomiędzy słowami
już dawno nie dostrzegamy


A my tutaj teraz wciąż jak żyć nie wiemy 
rzucamy się przed siebie w desperackiej obronie
ataku lub kulimy ogon i uciekamy
A na co dzień
toczymy ciężko przed sobą swoje ciche dramaty
patrząc z oddali - jedynie farsy co politowania godne i żenady


Każde stado jest terytorialne i nazywa siebie narodem
Każdy w stadzie chce wygodnie jeść i pić
zaspokajać potrzebę snu i relaksu bez przeszkód i trudności spółkować i wydalać
(Bez żenady pochłaniać i wydalać gazy nie czując chłodu lufy karabinu na plecach - oto niedoścignione marzenie, idea prawdziwie godna najwyższej pochwały) 

Każdy chce jeść mięso istot co mają takie same jak i on potrzeby
zwierząt nieświadomie korzystając z okazji
że tamte nie są w stanie akurat tego samego uczynić z nim samym

Oto prawdziwe życie

Oto Twoje życie serdecznie zapraszamy!

Witamy


witamy


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 4 november 2017

Kolejny kiczowaty dzień

I dno mojego jeziora zbyt płytkie jest
a jego fale zbyt szybko kończą swój bieg

Ich siły nazbyt są wątłe
nazbyt pełne są bólu i zwątpień

Jak zajrzeć mam na drugą stronę dna
Kiedy w popłochu ginę nierozumiejąc własnego ja

Lękiem mnie napawają chwile
gdy myślę że coś utraciłem

gdy pewien jestem że wszystkie moje rzeczy
tak szydzą ze mnie a każda każdej drugiej przeczy

Nie istnieje światło gdzie ciemność nie miała narodzin
I z ciężkim brzemieniem formy coraz łatwiej jest mi się pogodzić
To słodkie jarzmo zniewala i pociechę daje zarazem
pozwala mi iść za cichym życia rozkazem
w kolejny dzień


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 17 october 2017

Nic właściwie nie czynię - rozmyślanie 2

Nie umiem milczećMilczenie mi nie wychodzinie ma prawidłowego krztałtu tembru ani wydźwiękuNie potrafię znacząco nie mówić niczegoo wszystkim i niczym więcej milczeć nie zdołam( nic przeważa szalę na niekorzyść wszystkiegonieustannie)Wpadam głową w dół wprost w niebouderzam głową w nic i staje się haczykiem i wędkąłowię ciche spolegliwe gwiazdy a gdy nieprawdziwezagasną na wiekipłaczę nad ich urojonymi duszamiNie umiem mówićMówienie mi nie wychodzinie uśpi powora nie zdławi rebelii myśli nie przekonamyśli same się myślą lecz słów odpowiednichwiem że nie znajdę zanim po mnie przyjdą inne myśli co tamtym przeciwne i wrogie...Nie umiem pisaćPisanie mi nie wychodzijak mogłoby kiedy napisawszy zdanie drugiew pierwsze już i tak nie wierzę Pisanie jest więc nieskutecznei absurdalnie groteskowym i zbędnym zdaje się mi wysiłek jaki podejmujęmozolnie starając się wierzyć i pamiętaćpatrząc na słowiany nagrobek myśli co jeszcze przed chwilązdawała się mi duszą tak bliską zdrową żywą żywotną i wolnąPrzeraża mnie myślże tych cmentarzy pełne są stronice ksiąg najznamienitszychgdyby tylko nimi być się okazały i gdyby ktoś je spalił na stosie narzuconej odgórnie niewiarykiedy zaoranoby cmentarze pod mijskie parkiCzy ktoś jeszcze pamiętać będzieco da się pomyślećCzy gdy słowo odejdziei umrze ostatni człowiekzwierze będzie spokojniejsze i szczęśliwszew swojej prostocie dzikiej egzystencjiSkąd też mam to wiedzieć gdzie granica biegniepomiędzy człowieczym a tym co zwierzęceNic właściwie nie czynięwięc może zwierzęciem dziś już jestem bardziejniż człowiekiem


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 12 october 2017

"rewolucja I"

Obciążony rosą
Złocisty kwiat oparł swój boski Kielich
pełen świetlistości przetykanej czerwienią
o niebiański Pałac

Noc uwolniła myśli
Przeczyste pomknęły przez nieboskłon
pusząc się i prężąc
przemieniły się w drodze w stado rajskich ptaków
Druga fala pomknęła za uciekinierami
lecz część zbladła i zanikła
Ucichł ich śpiewny gniewny świergot
reszta dołączyła do prowodyrów

Milczący Bogowie skomentowali zajście
Bezgłośnie

sucha seria przecieła noc na dwie części 

Nocny lampion oświetlał pustą ławkę


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 5 october 2017

„Postęp”

Opowiedzieli mi o tym sami
Ludzie dla ludzi są źli wprost nieludzko
Opowiedzieli mi o tym
Krzywdzą nieświadomie
Wyrobaczywiają się z Ziemi
kołyszą rytmicznie lub pędzą w maszynach
pełnych hałasu i smrodu
wciąż indziej
gnają do Niemaczasu
 
Opowiedz mi o tym
Dlaczego
depczą i gniotą
rwą i rozszarpują
rozcinają Jej ciało na części
maszynami i stalą
trują i mordują Tę która ich zrodziła
 
Opowiedz mi o tym
Dlaczego
Zjadają siebie nawzajem
pod postacią zwierząt
i nadal uważając za dobrych
chlubią niepamięcią Umarłych
 
O domu Koniecznej Hipokryzji
O święty Burdelu Obłudy
Jesteś Panem dnia dzisiejszego
I finansową nierządnicą Jutra
 
O Pełna Lęku i nerwic
Pani Marzeń
Rozdawco drogich złudzeń
Ile jeszcze istnień
poświęcisz do budowy swej wieży


number of comments: 1 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1