Poetry

Deadbat


Deadbat

Deadbat, 30 june 2019

"Wybieram niewiarę"

Oddam każdą prawdę 
za marne kłamstwo które da mi przetwanie
Oddam każdą wartość 
za choćby znośne schronienie przed nieludzkim światem
Wiem że istnieją
Zbrodnie i gwałty i nienawiść
pożerająca żywcem i kata i ofiarę
Po prostu w swym trwaniu
wybieram niepamięć

Przypuszczalnie tylko

Niewierzę w zło
Ani w jego przeciwieństwo
w historię świata 
chciwością pisaną i żądzą wszelką 
chrzczoną tysiącem ust podwładnych
na zgliszczach tysiąca ołtarzy
przyozdabianą ich ofiarą na historię świętą

Jak ktoś bez nadziei nie wierzy w jutro 
patrząc jak dzień nowy nastaje 
I niebo śmiercią krwawi tak beztrosko
rękami żołnierzy człowieczy nieboskłon

Tak ja patrzę z nadzieją 
świata mroków za prawdę naprawdę nie biorąc
Nie wierząc że ludzie złęj woli istnieją
I dla swej rozkoszy karzą cierpieć bardziej
dookoła wszystkim czującym istotom


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 28 june 2019

"Życie na kredyt" - z: rozważania

Czas kto odgadnie
Czy człowiekiem się będzie
Czy zwierzęciem

Niepewność i lęk
Uwalnia z nas bestie
Dosyt i Bezpieczeństwo 
pozwala stawać się człowiekiem

(Tak wiem lecz wyjątek
dlatego jest tak zwany 
i czyż jako taki nie bliższy szaleństwu
Być może szaleństwo to najwyższa forma
bycia człowiekiem
Czy bycie człowiekiem oznacza więc bycie szaleńcem
I widzący zazdrości ślepemu
tej wiary w Schronienie co daje nadzieję

Szaleństwo człowieczeństwa jest niezgodne z naturą
dlatego pierwotną odnajduję w sobie naturę zwierzęcia
niezależnie od moralnych zagrożeń jakie w sobie kryją
tego faktu konsekwencje)

Jeśli boisz się w tej chwili
Ja także powody mam aby bać się
Ciebie

Jeżeli jesteś daleko nie zagrażasz mi w niczym
Jesteś naturalnym przyjacielem i sprzymierzeńcem
Lecz to moje terytorium
Zbliż sie a z całych sił
Uderzę

Cy może ulegnę

Nie poniż wtedy mojego biednego ciała
nie zniszcz kruchej duszy którą w sobie tak ostrożnie noszę
Skrywającego w zaciśniętych pięściach resztki dumy jeśli mam je jeszcze 
Nie zabijaj
Nie szlachtuj
Nie zjadaj 
 pozwól odejść spokojnie

(Tak wiem znam zasady wiem proszę o zbyt wiele i proszę daremnie)

I podziwiam codzienie tych którzy
codziennie patrzą z lękiem
Na ostre szpikulce zębisk Groźby nieśmiertelnej
zwanej Nienasycenie 
dowodzi nią niewiedza
Nieznajomość jutra skryte na jej grzbiecie
uzbrojona sowicie w zwierzęcego instyktu brzemie
i pragnienie życia
i życia w obfitości nieznośne pragnienie
Depczą razem chwili obecnej kwiaty najcenniejsze
Pośpieszają i gonią wciąż bojąc się i patrząc za i przed siebie
Biedne biedne bestie

I ja także uciekam najczęściej

Oto moja pierwsza rata za bycie człowiekiem


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 24 june 2019

"Ona on ono Tańczy"

I wzniosła ramiona i dłonie
ku niebu kolana i stopy naprzemiennie
i z niebem próbuje  zjednoczyć 
(jakby nie wiedząc o swojej niemocy)
to wszystko co z ziemi pochodzi
...
Oto idzie korowodem życia
celebrując ruch każdy wdech i westchnienie
(Cała gawiedź raduje się świętem)
I wbrew surowym prawom niezłomnym zasadom 
radość napełnia drzewa powietrze kamienie

O jakże pięknie to bywa
I jakże piękne bywają te chwile
szczęśliwie i szczerze
szczęśliwe i szczere
kiedy ta treść ich porywa
ten zew jednoczy co bywa obce obojętne 
i nieraz wrogie wzajemnie

jednym jakże dzikim zamazanym gestem
Boskim i zwierzęcym łącznie i niezależnie
zlewa w niezbędne sobie
nierozłącznie konieczne 

Opowiada szaleńczo każdym drobnym gestem
stanowczo obłędne
jedynie sensowne
współbieżnie niezbędne

z potrzeby najczystrzej płynące
szczęście 

Wizja ta zalewa dusze słodyczą i prawdy nienazwaną pieśnią
Zamyka usta każde i każde otwiera serce
Rozświetla czystym światem mroki nieprzejrzane
niepodejrzewane wcześniej nawet o najmniejsze cienie


Z ciemności w światło i w światło największe
z bezruchu śmierci w życia poruszenie wieczne
z głodu bezwoli i pustki niemocy
w nieskończonej treści nabrzmiałe pragnienie

Powstań zmień tańca gestem
kąkol dawno wyschnięty
w przesłodkich winogron korzenie

pędź biegnij naprzeciw
czas krótki i barwy przedziwne  przeminą
Jutro inne kolory rozświetlą wspomnienie

i właśnie wtedy gdy najbardziej zostać zapragniesz
wtedy właśnie odejdziesz
(płaczem napełni się powietrze)

lecz teraz biegnij naprzód
i tańcz
Czas na Ciebie


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 24 june 2019

"Pomiędzy głosami"

Jakże małym jestem i byłem
Wszystko co poznałem upodliłem
Wszystko co czułem roztrwoniłem
Wszystko czego się lękałem zabiłem

i patrzę z pustki ponad obłokami
i nie widzę sensów krzyków ponad ciszy sensami
Ani światła nad ciemność ani życia nad śmierć
Obojętne co sercu bliskie i dalekie
Obojętne ambrozją żyję czy o chlebie

nie wznoszę ich ku niebom
ani z płonących odrzwi ciała
zanim powróci popiołem nie wynoszę
dom mój pusty i cichy
dziwnym zalegnie spokojem

jest jak wata w mych uszach
na oczach sierść jaka
zanim wyruszę w góry 
i od śniegu oślepnę
i od wichrów ogłuchnę
i od czasów skostnieję

powracam z mozołem stawania
wstawania
pierwszym krokiem
w trzeszczącym pod stopami śniegu
pierwszym słowem
w mroźnym groźnym pomrukiem powietrzu
pierwszym pytaniem bez pierwszej odpowiedzi
gór na moje bycie zbyt wielkich zbyt wiecznych
 
Ostatecznego sensu

mozolnym bezznaczeniem


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 19 june 2019

"jeszcze próbuję"

Ktoś pytał o kolor nieba
co ja mogę o tym wiedzieć
Ktoś pytał o czucie
Lecz płomienie w mojej krwi
nie dały mi odczuć chłodu
I teraz stoi ten lodowy posąg 

Jestem bo byłem
nie nie wiem jak długo jeszcze
czy doniosę ten kielich do ust
Sącząc swoją truciznę
spoglądam na swoje wzgórze
i tęsknię za powrotem
do nieistniejącego domu
jedynego miejsca które ma jeszcze jakieś znaczenie

Próbuje usłyszeć własne słowa
Próbuje wróżyć z własnych treści
Jak obcy ten język jak zapomniany i martwy
Żyję bez rzeczy które próbowałem nazwać
żyję bez światła i wbrew ciemnościom
Wyrażać bez twarzy
próbuję iść bez nóg
próbuję mówić 
próbuję


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 17 june 2019

"Moje wspomnienie trwać będzie"

Ciepło
Drżenie
dźwięk przeczysty
Światło w niebie
dzwon przejrzysty
Wina czerwień
Czerń i wilgoć
Błękit biały
Jedwabistość

Tu i teraz
Tam i wtedy

Tej pamięci
Święte wedy

głód co z serca
nie wyświecisz

Pieśń co z duszy
W niebo wzleci

Dłoń co sięga
Choć nie sięgnie

Czas co minie
Choć trwa wiecznie


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 16 june 2019

"Zobaczyłem Twoją twarz"

Nie płacz nie płacz
przyjacielu
Pragnę obetrzeć łzy
Lecz obca jest twoja twarz
I obcy jest dla mnie twój krzyk
Moje ręce nie sięgną

Pozwól

Tylko spłuczę twoją krew



Nie płacz nie płacz przyjacielu
To tylko interesy
Oni są twoimi panami
Nie miej za złe że tępy był nóż
który wydarł gardło i krtań z twojej szyi
Przecież nie jesteś tak inteligentny
żeby komuś mieć za złe
nie będziesz się skarżyć
Jesteś tylko zwierzęciem
A oni nie



przecież oni wszyscy 
muszą coś jeść
Jesteśmy ludźmi
tak sobie powiedzieli
ta planeta należy tylko do nas
My tylko na niej mieszkamy
Nam się to należy
Powtarzają jak mantrę
i na twój dom patrzą zachłannie

Czasami wiesz
traktują się nawzajem podobnie jak ciebie 
człowiek "to jadło silnemu na sadło"

Wybacz przyjacielu
choć dziś czuję się winny
braku współczucia
brak miłości
egoizmu
nie potrafię zrobić nic
Nie mogę zrobić nic
dziś płaczę w milczeniu
niewypowiedzianym
Uroboros
znakiem ich czasu

Nawet nie zapłaczesz nad nami
kiedy już odejdziemy w niebyt
twoje życie przecież nic nie znaczy
i nic nie rozumiesz
Jesteś tylko zwierzęciem


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 13 june 2019

Plama

Oto punkt

atom

Opuścił opuszczone
tak tak 
Zamyka zamykane
Nie w nicość 
w całość opatrzoną
niemą
dostrzeż spostrzeżone

Ułamek niecałości
krawędź kryształu
przedziwna
nieforemność bez kształtu
przenika z pustki w niebyt
drzwiami bez cienia
bez światła

poszukuje

W tej jednej chwili
jednak przebywa
zderza się
reaguje

Kropla
w środku czary
plama doczesności
Czysty nieświadomy
punkt

zwleka

nadchodzi

patrząc w oczy 
zobacz rodzący się
wszechświat


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 7 june 2019

"Ikar zażegnany"

Najłatwiej wpaść w ciszę 
z tęsknoty za duszą
za tym dźwiękiem życia
pysznym nienatrętnym
niezapomnianym

Ta z czerni postać
w drzwiach mojego domu
dziwi jeszcze kogoś?
Jeszcze nie wychodzę
Jeszcze nie pali mnie słońce 
wiatr nie pieści ruin

Jeszcze raz wychodzę
Popatrzeć raz jeszcze
na kwiaty polne przy mej drodze
i wrócić

Wczoraj znowu biegłem
Tak pamiętam to pewne
w jasnej łąki rozmodloną przestrzeń
tchnąc nadzieją zieloną i świeżą
jak pierwszy pierwiosnek

Słodki zapach radości
naraz gęstą parną ułudą
pewnego przedwcześnie upalnego ranka

zaskoczony formą
oporną naiwnie
z barwy szaro-chłodnemu
powiewowi trwania
Próbuje wciągnąć do płuc to powietrze
i pofrunąć ku niebu
wyciągając ręce
Lecz wiem wiem na pewno
że ku ziemi lecę


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 23 may 2019

"Kamień na kamieniu"

Kamień na kamieniu
Sparaliżowane palce
Cisza nieustanie błaga o krzyk
A życie o śmierć
Zbrukane co było czyste 
Faktem bezinteresownego trwania
Utracone to co niezaistniało
Zapomniane co było wszystkim
Tylko wiatr pomiędzy nagrobkami
Kruszy spolegliwe kamienie
i deszcz w błoto pozamieniał drogi
Stalowe ostrze mknie niepostrzeżenie
Zbyt szybko odchodzisz kochana
Tak nagle się pojawił ten ból
Ta rozkosz
Ta Świadomość przemijania
Rodzi się samonienawiść
Lecz odejdę w pokoju
Niech zachłyśnie się ciszą 
Świat co śpiew takiego ptaka
Uciszył


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


  10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1