Poetry

Deadbat


Deadbat

Deadbat, 26 march 2024

Prawdziwy sen

Sparzyło mnie każde słońce
Zgorzkniała mi każda ziemia
Trucizną stało się dla mnie każde pożywienie
I oto trwam jeszcze uwięziony w trwaniu
I nie ma już dla mnie realnej pociechy
Oto przed wiekami zostałem skazany
na zagładę
Niczym ten głupiec co zamiast arki pobudował wieżę
patrzę jak bestialski żywioł co dnia wypłukuje z jej murów kolejne cegły
Nieuchronnie zbliża się jej upadek
Jedynie sny na chwile oddalają wyrok
Jedynie gdy usypiam i staję na odległym krańcu
Wtedy bowiem zbliżam się do tej
która cała jest pięknem w przepięknym ogrodzie
Wdziękiem są wszystkie jej ruchy
Radosnymi dzwonkami każdy dźwięk jej głosu
Każde spojrzenie jej urocze jest i och jakże miłe
Nie ma być nie może i nie było innej
Śpiewaj więc miła moja siostro snu i powierniczko najgłębszych tajemnic
Niech twojego czar głosu
odsunie na chwilę przykry świat
sprzed moich oczu
Uchwyć instrument drgający każdą struną barwą wszechpotężny
Zagraj mi miła pieśń niech połączy nas ona na tą jedną chwilę nim spoczniemy na tym łożu
Zanim będę musiał zbudzić się i odejść
powrócić tam gdzie łoże tortur
I uśmiech kata co gładzi mą pierś aby znaleźć miejsce
skąd rwać mu będzie moją skórę lepiej
Oddzielać organy od mięśni
a kości od ciała
Aż usta moje wypowiedzą
Żegnaj ukochana
obcym pustym dźwiękiem


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 18 january 2024

Dosyt

Dzięki Tobie niech będą Nibbano
Że zabierasz mi myśli słowa wreszcie mnie samego
Że uwalniasz od męki stawania się ciągłego
W praoceanie chaotycznych uczuć
Skazany bowiem jestem na śmierć od dnia moich narodzin
Dlatego
Oddaję ci z chęcią moje złe uczynki
Oddaje ci z chęcią również i te dobre
Nic przed Tobą nie skryłem nic nie przywłaszczyłem sobie
przeniknij mnie do kości i od najjaśniejszych szczytów do najciemniejszych krawędzi
zatrzymaj moje serce i uwolnij od niego
Obym nie musiał już trwonić czasu na próżne istnienie
Na rozdzielenie odłączenie i pustkę
Na odczuwanie nieistniejącego ego
Na puste gesty myśli i uczynki
dzięki tobie zrozumiałem je bowiem i je porzuciłem
jak krab porzuca nieużyteczną muszlę bez żalu czy smutku
Na wydumane rozdzielenie i nieistniejącą jedność
Na własne cierpienie którego sam jestem sprawcą
Na wydmuchane zasługi i zawyżone winy
które głoszą mi inne cierpiące istoty z tego uniwersum
Na własną niemoc kiedy patrzę na ogrom cierpienia które je wypełnia
Cierpień tych mrowie nie do wyrażenia wszystkich istot czujących rozdartych skazaniem na tymczasowe trwanie
Obym puścił się nieistniejącego parapetu
wraz z którym spadam od dnia moich narodzin
i odnalazł radość swobodnego lotu
Niechaj mój umysł stanie się niczym idealne lustro
i nie zatrzymam nigdy już dla siebie niczego
lecz zwyciężę byt niebytem
nienawiść zwyciężając miłością
Stając się w pełni sobą
poprzez zaprzestanie stawania kimkolwiek
Na miliard gwiazd bowiem
człowiek rozpryskuje się uderzywszy w nibbanę
Albo zapada w czarną dziurę pod wpływem własnej masy
Dlatego dzięki niech będą Tobie
Nibbano


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 30 november 2023

Ecce mortuus

Serce wyschnięte na wiór znów tętnić i krwawić zaczyna
Płyn lepki i gęsty w suchych krążyć żyłach
Czy nie było dla mnie lepiej pozostać umarłym dla życia
Czy wbrew losu kolejom wyjść i unieść swoje czoło
W stronę tego ognia co tak pali
..........................................co nie zna litości

Czy masz jakikolwiek wybór
Czy jakikolwiek kiedykolwiek miałeś
Ranią na nowo wzywane emocje
Rani na powrót przywracane słońce
Jak mam raz jeszcze wydać się na ogień
Jakże mi teraz opuszczać mój chłodny grobowiec

I żyję krwi pragnąc
I nie mogę umrzeć
I połykam zbędne mi powietrze
I jestem wciąż na nowo i wciąż na przekór sobie
trwam
W tańcu zapamiętany
Którego znaczeń odgadnąć od dawna nawet nie próbuję
Lecz oto na szwach mego serca
pierwsze widzę krople
i łzy pierwsze na twarzy swojej czuję
miła moja
Czy wiesz jak to boli

Nienaturalne to i wynaturzone
To co zapomniane i martwe przywoływać ciszą
Dlaczego więc czuć muszę kiedy nie chcę widzieć
Ryk mojego bólu wszyscy wnet usłyszą
Lecz
Snu twojego zrywać nie chcę abyś się z niego nie zbudziła
Każąc mi umierać na nowo kiedy będę widział
Oczy twoje pełne łez
Twoją odrazę gniew i trwogę

Jakie bowiem skarby wynagrodzą ci stratę
Jakie złoto i drogie kamienie sprawią że zapomnisz
Że dla wszystkich więc także dla ciebie
Umarłem przecież dawno miła więc żyć już nie mogę


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 1 october 2023

Napomnienie

Spójrz na otaczający cię obłęd
Na to szaleństwo nazywane życiem
Na absurd początku czegoś co wraz z narodzinami
przynosi na świat zapowiedź swojej własnej zagłady

I zobacz mój smutek
Och
Zwróć swoją uwagę na wolnego ducha
Jakże poniża go trwanie w tym ciele
z wszystkimi jego pragnieniami i ograniczeniami
Spójrz na własne więzienie
Unosi cię umysł wiotki
Lecz ciało pełzać w prochu musi przez czas pewien
czas krótki gryźć musisz i przeżuwać ziemię
Tyle razy gryzioną już i żutą przez innych
Których nie poznałeś

Umysł twój nawet teraz drąży świateł korytarze
z czasem chylą się one ku niebytowi i walą nieodnawiane
a jego zęby stępieją starte w proch którym się ciało żywi
lecz i wtedy trwać musi dalej aż się nie rozpadną całkiem
żarna jego ciała
Oto życie całe czynić ono pragnie na własną modłę
i pomimo znaków czynienie go pociąga niczym ćmę bezrozumną
Lecz
Och
jakże rzadkie
są chwilę gdy czyni prawdziwie

Dlatego niechaj czyny twoje będą niczym najczystsze klejnoty
dzieła twe niczym gwiazdy własnym bijące światłem pośród mroków nocy
na przekór bezdusznej otchłani
co nie dba ani o żywych ani tym bardziej tych co już umarli
Niechaj goreją jak słońce pośrodku chłodu pustynnej nocy
Jednakże
Och
Niechaj nie świecą one cudzym blaskiem
niech nie będą niczym marne świece co dymią i syczą dusznych bagien otępiającymi parami

tylko wówczas twych klejnotów prawda i piękno uzdolnią cię
abyś trwać mógł w jasności każdej chwili życia


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 24 september 2023

Zdobycie zamku Ego

Postąp naprzód Om

Rzekł Starzec

I Om postąpił

Spójrz na zamek Ego
Oto jego wysłańcy
Ten sprytny lękliwy jest i boi wszystkiego
przed wszystkimi chowa
choćby zgrywać miał martwego
on skrycie marzy i władcy podsuwa pragnienia
czai na krawędzi tuż za powiekami
Ten natomiast w wielkim stalowym pancerzu z koroną na hełmie
pyszni się i nad wszystkimi pragnie górowania
Pochwał łaknie i chętnie na pokaz publiczny wystawia
najdłuższe najbogatsze lance i proporce
Jednakowo oni maski przybierają
ukrywają prawdę pod stertą pozorów
radość czerpią ze złudzeń
Jeśli z nimi w spór wejdziesz
skazany jesteś na porażkę
Jeśli im z nimi w zgodzie rękę podasz
skazany jesteś na upadek
Om wówczas otworzył swoje usta i wyrzekł
Jak zatem Starcze kroczyć mam tą drogą
która dla nikogo litości wszak nie zna
i którą i ja i one byty kroczą
walcząc (jak ja) o niepodległość większego nadrzędnego bytu
Starca głos przeciął ciszę z siłą wodospadu
cichego gromu który z czasem narasta tak bardzo
że aż niepokojem serce się czerwieni
zacząwszy łagodnie od cichej pochwały

Oto jest pytanie godne wojownika
człowieka ku górom cnoty wznoszącego oczy
nie ku tartarom chuci wszelkich (i wszelkiej nikczemności)
które w swojej zapłacie jeno korzyść widzą
o nic i nikogo nie dbając już dalej
niczego nie widząc poza krótkotrwałymi błyskami rozkoszy
co jak szybko przybyła jeszcze szybciej zniknie
bytowi onemu wysoki wystawiwszy kredyt
Ten zaś w swoim czasie bezwzględnie spłaconym być musi
jak wszystkie rachunki co życie wystawia
skrycie i podstępnie przecież kradnąc to wszystko
co prawdziwą miało wartość
spopiela w krematoriach ukrywanych w mroku
tak że wiatr pył onych zamiecie po pustym gościńcu
obracając w niwecz
a nadzieja wszelka na szczęśliwe życie
pochyli się nieco ku ziemi aż na nią upadnie bez siły
bez mocy i bez życia w sobie
czyniąc go na podobieństwo tych co dawno zmarli
lecz choć w środku martwy ciało przecież wciąż trwać będzie
na posterunku życia
niczym poraniony żołnierz
porzucony przez swoich pierzchających na widok wielkiej wrogiej armii
uparcie a skrycie wierząc wbrew nadziei
i w rozpacz wątpienia wpadając co chwila
Każde życie przecież dotknięte chorobą
czasem odruchem najprostszym dąży do jej końca
Podobnie jak woda wypełnia naczynie aż siły wyrówna
Jak atom każdy pragnie być żelazem
i trwać w równowadze wszelkich sil czy to w środku czy to wokół siebie
Tak i człowiek dąży do harmonii
I harmonii pragnie co z miłości płynie
I stąd też płynie dla niego nadzieja
a gdzie cel jest tam i droga podąży wszak bez wątpliwości
jeśli tylko ci co pragną nią zmierzać
zrobią krok pierwszy a po nim kolejne
choćby w malignie cel z oczu tracąc choćby na kolanach
lecz naprzód
Wyrokiem bowiem opatrzności to co upadnie
wstać czasem z kolan musi i zwyciężyć na przekór nadziei
Powiedział Starzec i zamilkł zmęczony tyradą
milczeli tak patrząc to na siebie to na niebo
błyszczące czerwienią
nim krok uczynili
miecz mocniej chwyciwszy oburącz


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 2 june 2023

Proroctwo

Oto jestem
Wróciłem
Biedny robaczek
Czerw drążący ziemię

Nieśmiało i z zalęknieniem spoglądam nieraz
na głęboki kosmos
na to przedszkole światów
To gniazdo gwiazd niczym szerszenie
lecących w niemym gniewie ku katastrofie
Wiem że jestem jak one
w odwiecznym kręgu nieustających narodzin
Odwiecznej zagłady
Och jakże ciasnym
z mniejszych jeszcze ułożonym kręgów
och jakże pełnych cierpień miałkich i jakże zbędnych
których sam jestem sprawcą przyczyną i skutkiem
Ukradłszy szept ze szczytu niedosiężnej góry
Rzucam wyzwanie stworzeniu
Lecz widzę jedynie uśmiech tygrysa w gęstwinie
Lecz sam niedowierzam
że mój rodzaj przetrwa
kolejne tysiąclecie


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 26 april 2023

nieuchronność

Kropla rosy rozgwieżdża krawędź
wiosennego płatka
Nie smuć się i nie gniewaj
kiedy zmoczy ona twoje palce


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 31 january 2023

Słodkie cytryny kwaśne winogrona

Od chwili gdy zostaliśmy poczęci
Aż do dnia sądu przez fizykę i chemię unoszące się
ponad naszymi sztywniejącymi ciałami
jako znak ostatecznej konieczności
Wszystko jest racjonalizowaniem
racjonalizujemy więc chleb nasz powszedni
I świąteczną nagonkę
I miłość i wojnę

Zobacz jak raz jak świetnie zracjonalizowaliśmy śmierć
Innych zwierząt
Religie zracjonalizują naszą własną
w milionach świątyń tysięcy wyznań
zarówno tych z jednym czy bóstw tysiącami
Tak i w tych przeczących czy całkiem bez Boga
(które w jego miejsce z upodobaniem wstawią choćby rozum)
Nieustanie poszukujemy sensu
Odkrywamy więc sens i go wynajdujemy
Bez wytchnienia i bez chwili przerwy
W cierpieniach wykuwamy sens na kowadłach ołtarzy
Na kowadłach mediów
Megakorporacji
Na kowadłach własnych zgnębionych umysłów
błądzących w niewiedzy
Racjonalizujemy pośpiesznie
Racjonalizujemy cierpienie
wierząc boleśnie głęboko
z grymasem uśmiechu rozjaśnioną twarzą
w oszustwo każde
kłamstwo i złudzenie

miłość co nigdy nie była miłością
I nienawiść co nigdy nie jest nienawiścią
Prawo co nigdy nie jest życiem
Dobroć co nie jest prawdziwą dobrocią
...
Przekonani o słuszności i prawdzie swych racji
Zawołajmy bracia w wierze zgodnie aż po siódme nieba
Chwała niech będzie
Racjonalizacji
Pozwalającej nam na całą bierność
jakiej nam potrzeba


number of comments: 1 | rating: 5 | detail

Deadbat

Deadbat, 21 january 2023

Wspomnienie pierwsze

Biegniemy po polu
Jest jasny słoneczny dzień
Nie nie jest upalnie
Nie pamiętam upału
Anioł śle nam dziwne znaki
na idealnie czystym niebie
świetliste i dziwne dla mnie
Nie straszysz mnie z cienia

Osobno i razem
Biegniemy po polu
Gdzie moje ręce przenikają
I stopy zbyt lekkie niosą ku wielkiej
pachnącej sianem i mrokiem bramie

Nie lękam się jeszcze

I tylko po dziecinnemu dziwię
znakom na niebie
świetlistemu słowu
cichym niewypowiedzianym nigdy
słowom

Bez wyraźnego znaczenia
w zachwycającej tajemnicy
zdumieni wskazujemy na niebo
bez słów


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 11 january 2023

Jak działa wojna

Chciałbym nauczyć się krzyczeć
Chciałbym nie czuć wstydu że milczę
Chciałbym ze sobą się zgodzić
chciałbym się oswobodzić

Chciałbym nie czuć wstydu że krzyczę
Chciałbym zanurzyć się w ciszę
Chiałbym zapłonąć jak gwiazda
Chciałbym znów nie wyjść na błazna

Chciałbym na chwilę zaistnieć
zanim zamienię się w chłodną ciszę
Chciałbym cokolwiek gdziekolwiek
zanim ułożą mnie w grobie

Chciałbym nie widzieć udręki
Ludzi bez nogi czy ręki
Chciałbym nie wiedzieć o grozie
śmierci na dziwnej wojnie

Chciałbym nie widzieć że róże
rosną na ludzkim nawozie
i że gdzieś w śnieżną burzę
umiera gdzieś dziecko na mrozie

I że pieniądz ważniejszy niż życie
niż własne zdrowie dla tego co żyje by zyskać
niż jakakolwiek moralność
opium dla naiwnego motłochu
na równi ze strachem utraty komfortu

Chciałbym nie rozpoznawać siebie
jako myślącej małpy
lecz się nie da przecież
patrząc jak my działamy


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 1 january 2023

Naprzód! Naprzód!

Tęczowe piekło pod powiekami
Biegnę gdyż płonę
płoną moje oczy
ręce ramiona i barki
stopy i nogi spowija płomienisty całun
Tak nam wyznaczono
biec ku coraz to bliższej krawędzi
spalać się
pragnąc i łaknąc płomienia
Niechaj będzie większy
Jaśniejszy
Gorętszy
Niech nam rozjaśni
Tą przejmującą chłodem
pogrążoną w nocy
pustynię bez cieni

Czyż to woda określa kształt naczynia
które ją zawiera
Czy światło co nic nie waży
ma moc aby uciec
z wszech-czerni pułapki zapadniętej gwiazdy
Tak i my płoniemy i spalamy się nieustannie
biegnąc w nieznane
zgodnie z własną formą
poddani niezbadanym nieuchronnym mocom
zaplątani w aksjomat
w siebie nawzajem
oraz samego siebie
co plącze się i w tańcu potyka jak pajac
jednak biec nie przestaje

Czy więc skazani jesteśmy na wieczną tułaczkę
Ten smutny dance makabre tańczony
wespół z wszystkimi gatunkami
których na dziś na tą chwilę
nie zdążyliśmy zgładzić
czy wiecznie już ma być on naszym udziałem

Pytam wypatrując śladu iskry życia
W poszarzałej twarzy tego co uciekł przede mną
i przed Wami
i przed światem całym
Być może w niebyt
na pewno w nieznane

Nie dane nam było się spotkać
wymienić myśli i słowa
I oto ta jego pusta skorupa
napawa mnie gniewem

Jaką więc chęć wielką
Och
Jak wielkie pragnienie
mam aby wszystkim tym wzgardzić
zachłysnąć się sobą
Porzucić i spaść z połamanymi skrzydłami

Lecz o pusta ironio
Wiem dobrze
I wiem to już na pewno
Pogarda również jest przywiązaniem


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 28 december 2022

Ranny pyszny ptaszek

Rani mnie to o czym zapomniałem
Ranią mnie wspomnienia
Rani mnie słońce
Rani mnie ciemność
Rani mnie każdy oddech
Rani mnie ulotność istnienia
I pamięć o tych których już tu nie ma
Rani mnie ziemia po której stąpam
i widok zmęczonych oczu w lustrze
Rani mnie smutek i rani radość
Rani mnie że wciąż cierpieć muszę
Rani mnie niezgoda na świat
Rani mnie każda najmniejsza kapitulacja przed światem
Dlaczego więc tak dziwisz się mi
że rozoraną mam duszę


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 17 december 2022

DeadBat

Jestem Martwy Nietoperz
Martwy od dzieciństwa
Nietoperz czyż bowiem
nie mówi się
ślepy jak nietoperz
choć to jawna nieprawda
Jestem niedowiarkiem
A więc ślepy jestem na prawdę

Nie wierzę bowiem w wolność
Ani równość
Ani braterstwo
Zbyt wiele widziałem wojny
która jest stanem duszy
wojny nieustającej w sobie i pomiędzy braćmi
Betonowych dżungli gdzie w niemej udręce
tysiące i dziesiątki tysięcy
zmaga się z dniem
i z nocą
w ten czas pokoju
który był nam dany

Nie wierzę w jedną prawdę
bo nie widzę przecież
tego co widzą inni bez żadnego trudu
a oni z kolei nie patrzą moimi oczami
Poza ciągami wzorów
nie ma żadnej prawdy
istnieje jedynie zbliżone jej uogólnienie
dopasowane do ludzi i czasów
zwichrowane to w tą to w tamtą stronę
Ludzkości jak ją rozumiem nie darzę miłością
gdyż przeczuwam wyraźnie co wizja korzyści
potrafi uczynić tej Ziemi i jej
mieszkańcom rękami ich samych
a to sprawia że Homo zdaje się w najlepszym razie
usilnie próbować hamować
swoje własne drapieżcze instynkty
w drodze ku nieuniknionej zagładzie

Zabijanie słabszych karmienie się ich ciałami
hodowla i ubój
tak gwałt morderstwo czy wojna
to tylko na różnych poziomach
dowody że nigdy nie zerwaliśmy kajdan
zwierzęcej czysto natury
i nie ma we mnie dumy
że jestem człowiekiem
słaby bowiem jestem nawet jako człowiek

Kiedyś
już sam nie wiem kiedy
Chciałem tylko tworzyć
lecz każdy mój oddech
rani
chciałem tylko nadawać nowe imię
nowe obnażać spojrzenie
lecz nie jestem lepszy
i nie tętnię życiem
każdy mój ruch kaleczy harmonię
a każda myśl nosi znamię Kaina
jest niedoskonała
i nigdy taką jak trzeba nie będzie
bo w tym świecie

To człowiek jest miarą rzeczy
dlatego słuszne jest że zabija
że pochłania mięso
nawet swego brata
w walce o przetrwanie
uzasadniony jest każdy grzech
podstęp i każde kłamstwo
okrucieństwo
czy śmierć
a nie abstrakcyjne martwe ideały

Dlatego choć nie żyję trwam przecież uparcie
usiłując odgadnąć co dzisiaj jest słuszne
jutro zaś stanowić będzie niezbity dowód mojej winy
i sprowadzi niechybną karę na me trwanie


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 15 december 2022

Myśl o wyginięciu

Byłem
Jeszcze jestem
Spacerowałem po Central Parku
I po Cantomnent Park w Waranasi
Milczałem patrząc na ludzkość
pogrążoną w szaleństwie jakośtobędzizmu
jadącą torami samounicestwienia
Z jedną myślą ponad wszystkimi myślami
Czy jest jeszcze nadzieja
Nasza chciwość pochłania rzeki
i połyka nieba
Patrząc na ludzi którym wystarcza tak niewiele
Kropla brudnej wody
te ręcznie formowane cienie
czy jest dla nas miejsce
Czy jest dla nas nadzieja

Patrząc na kolumny niebosiężnych pomników
na barwne witraże niespalonych wciąż jeszcze katedr
na dzieci nie mające z tym wszystkim nic wspólnego
szukające prostej rozrywki w prostym pyle drogi
Czy one również muszą być ukarane

Czy jest winą motyla że w poprzednim życiu
pochłaniał żywotne części drzewa
czy z nim musi ginąć
w powszechnym pożarze

I choć znam odpowiedź
nie ma we mnie zgody
na bezsens wszechistnienia
zamkniętego wszechniebytem na głucho
niczym rustykalna trumna
brzydką w swej prostocie i spaczeniu deską

Lecz wiem wszakże jak i wszyscy wiecie
Żyjemy w epoce której nazwą wymieranie

I widzę dom swój i swoją nadzieję
Żadna pustka nie trwa przecież wiecznie
I żaden gatunek
Gdzieś kiedyś na innym świecie
I w innym układzie odniesień
Nadejdzie przecież nowe życie
i po koniecznym Błędzie
nowe Rozumienie
I Samozachwyt nowy pomiędzy nowymi gwiazdami
zyska Imię nowe
I nowe znaczenie
(własne przeznaczenie)

Bo wszystko co jest i było
musi się jeszcze wydarzać nieskończenie
w pozornym bezkresie
Tak jak wcześniej tak później i tak tutaj jak i gdzie indziej
My sami jesteśmy tej prawdy zarówno dowodem jak i objawieniem
Zajaśnieje zatem światło nieznane naszym oczom
naszym nigdy niepoznanym Braciom
naszym nigdy nie ukochanym Dzieciom
Przesyłamy wam dziś drodzy Obcy pozdrowienie
Niechaj Bogowie już dziś ustrzegą Was łaskawie
przed naszym Grzechem


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 1 december 2022

Wiara

W swojej zagmatwanej prostocie
przeistaczam w przeinaczone
cichymi gestami i słowami wydrążonymi
aż po najgłębsze korzenie
zmierzam sięgam i usilnie podążam
ku bezdrożu wypranemu i odbarwionemu
odczasowionemu a więc wieczystemu
i pozbawionemu przestrzeni wszechbytowi
Niektórzy to nazwą modlitwą
Ja to nazywam skomleniem
zanim zadusi mnie jutro
i znowu się zacznie konanie
stawiam marną świeczkę nowonarodzonym
Na bezkresnej wszechczerni
Oto jak nic ona nie oświetli
A może jedynie tyle
ile we mnie błękitu bieli i zieleni
miotam się zatem szukając harmonii
Biedny głuchy ślepiec
Bezrefleksyjnie łaknę
zrozumienia ponad tym wszystkim
co dane mi będzie zrozumieć
tą znikającą bezustannie cząstką mego ja
przemierzającą niczym dziwny ogród
odwieczną drogę wszystkiego
co skazane będzie na zagładę
i powielenie
Od dnia narodzin
aż po Zjednoczenie


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 1 november 2022

Na kamiennych schodach

Wstąpiłem na schody
Nie
Po prostu wszedłem
Starożytna świątynia czeka
Nieporuszona
Nie nie ma tu miejsca czas przeszły
Na dole trwało święto
Barwne chorągwie ubrań
Złote wisiory i posągi
Niczym niedbale zawieszone pranie
Mieszały się z sobą na wietrze
mieszały ze śpiewem i śmiechem
Wstąpiłem do wnętrza i odnalazłem swojego przewodnika
Ptaki na dachu pomiędzy wysokimi wieżami
Przylatywały co rano
na spotkanie z chłopcem
Lecz ja dzisiaj miałem przewodnika
Wyciągnął rękę wskazując cel
Dziwne ciemne kamienie kusiły chłodem cienia
Tak bardzo nie na miejscu
Odwróciłem się ku schodom
Odszedłem


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 1 october 2022

Modlitwa wieczorna, wstępna, długa i bez słów

O Ty który posiadasz moc niezwyciężoną
W swojej radości
obym pamiętał
aby zapomnieć
o moim smutku

Ty który sam jesteś mądrością
I sam wszelką siłą
Pozwól mi pamiętać
i niechaj zapomnę
opuściwszy ręce puste i bez miecza
nie patrząc na krew
brukającą wciąż moje nadgarstki

Niech bezwolne pragnienie
nie poniża mnie dzisiaj
lecz daje siłę i życie
tak ciału jak duszy
w zgodzie i harmonii z Tobą

Niech moje ciało pełne będzie godności
I mój umysł czysty i wyzwolony z przywiązań
Nieskalany
Tak przed jak i wobec i Tronu i Panowania
Owoc mój niech będzie dojrzały i słodki
Gotowy do skosztowania

Ty sam w jedności z wszystkim
Niedościgniony i Wyzwalający
dzisiaj uwolnij mnie teraz
i pozwól temu zwierzęciu
zaznać wytchnienia od wszelkiej formy
bez skazy osądu
bez winy bez kary i bez śmierci strachu

Niechaj na chwilę wróci do Edenu
To co stając z pustymi rękoma
w czystej niezmąconej radości przed Tobą
trwać pragnie
W prostej prawdzie własnego istnienia
Uświęć go teraz niemą obecnością
przecież nie trzeba słów w ciszy
W której nie ma rozdarcia
I/bo nic nie jest dwoma
ofiaruj jemu tą chwilę niewinności
zanim nie powróci
by trwać na powrót w cieniu Twojej Mądrości
przed Tobą i Światem
Wobec Pokoju i Wojny
i wszelkiego Ciężaru

Niech rozdarta zasłona Świątyni
teraz na powrót stanie się jednością
i powróci żywe co życia nie znało
i powróci światłem co błądziło w mroku
i stanie się wonią przyjemną przed Tobą
Przed i Ponad Światem
i wobec wszystkich tych co nadal błądzą w ciemnościach
niech rozbłyśnie światłem
nim zwiędnie i skona
To co powołałeś do trwania przed Tobą

W tej oto krótkiej chwili
w której gasną gwiazdy
I rodzą nowe światy
Przed Twoim Obliczem
niech otoczy miłością
otrzymany od Ciebie
kielich swego istnienia
pijąc go aż do końca
a napój ów niech go orzeźwi
i wypełnij duszę jego
Twoją mocą
Amen


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 25 september 2022

Cuda

Co powiesz mi przyjacielu
teraz i tu świadomy Bezcelu
spójrz jakie śliczne światła igrają na spadających kroplach
Wejrzyj w serca miliardów mikroskopijnych tęcz
w ich słowa nie mieszczące się w słowach
w ich serca nie zamknięte w żadnych klatkach
Co powiesz mi przyjacielu
Kiedy posłyszysz nadchodzący wiatr
a może odwrócisz się plecami kwitując wzruszeniem ramion
przedwieczne góry pnące się pod katedry nieb
lśniące światłem tysięcy słońc globy
tańczące tak dostojnie w cichej wielkiej nie-pustce
Tak wielkie z tobą na czele cuda
Rzucisz mi być może z pogardą
To już było

I to zdumiewa mnie najbardziej


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 27 august 2022

Tajger

Witaj obłąkany przyjacielu
Te granice których nienawidzisz nadają ci formę
Te granice których się wstydzisz sprawiają że jesteś jaki jesteś
Te z których nauczyłeś się chlubić spełniają tą samą rolę
Tylko nauczyłeś się odbierać je różnie
Dlatego

Witaj w świecie szaleńców
z płonącymi brodami biegaczy w zaświaty
technokratów oddających swoje życie dla maszyn
fanatyków szaleństwa równowagi
i szaleństw skrajności w stopniu umiarkowanym
Wybierz własną wiarę
i wybierz swoje włości
Oto będą ci dane
i będziesz je zdobywał i zabiegał o nie
nie opuszczą one ciebie aż do śmierci
bowiem
klątwą takie oto bo oto z takiego
splątany zostałeś od dnia swych narodzin
I aż do śmierci ciała które twym więzieniem
granicami i klatką
a na równi z ciałem
mózg jelita nadnercza i reszta organów zmysłów członków
to człowiecze konsorcjum które ja mianem przywykłeś określać
na podobieństwo tobie podobnych milionów
To przez ich knowania
żyć będziesz odtąd w strachu przed utratą
oto jako swój własny niewolnik
do dnia aż zaczniesz staczać się czym prędzej
aż utracisz siebie
I wszystko czym jesteś


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 23 august 2022

Objawienie

Tysiące gardeł
Tysiące ust
to ich bezgłośny wrzask wbija swoje płomieniste ostrze
aż po rękojeść
w kolejny zachód słońca

Dłoń zaciśnięta w pięść
z której kapie posoka
wzniesiona tysiącem ramion
ku tysiącu słońc
które po raz tysięczny wyzywa na śmiertelną walkę

I łzawe twarze pełne obłędu
i nienazwanej grozy
lęku
i niezmierzonej mocy
błysk w gęstwinie nieprzebytego lasu

W ciszy tej najcichszy skowyt
rozdziera zasłonę Świątyni na poły
rozszarpuje serce i zagasza pamięć
zbyt ważną przecież by odejść

Nim w pył przeminie i niebyt
Na rozstajach pośrodku dwóch bagien
sycząc plując i włosy rwąc z głowy
nadbiegają ku tym co siedzą obojętni
w swojej bezwoli nieskończenie ciężcy
i w barwach swych szarzy
i próbują im dać słowa Prawdy


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 20 august 2022

Kantyczka dla nieumarłych

W hebanowo czarnej sali nieskończenie pełnej nieumarłych
co sprawia jednakże że jest całkiem pusta
stoją nieumarli

Nie wiedzą
co mają począć z dniem
który okazał się być ich ostatnim
Ani tym dzisiejszym
który po nim nastąpił

Zagubili duszę a tą małą resztkę miejsca po niej
dawno wyprzedali

To już nie ich są włości
obce są dla nich samych ręce ich i nogi
obce i złowrogie kości i wnętrzności
Tęsknią być może jeszcze powierzchownie
za możnością odczucia tej straty

Patrzą wciąż przez okno i wciąż wspominają
Jak ten wiar ich ranił
Jak to słońce ich rani
Jak ach ten świat ich rani

Lecz ten ból ich stał się tak nieważny dla nich samych
jak kropla deszczu w gwałtownej ulewie
A ich jedyną winą że patrzą przed siebie
a wszystko co widzą to własne odbicie
powtórzone tysiąckrotnie
i po tysiąckroć znienawidzone
nienawiścią bezbrzeżną bo niewyrażoną
i nieumarłą tak jak oni sami

Ja to treść każdej ich nieżywej myśli
Konstatują radość pełni do niej nienawiści
Do tego pustego alarmu w ich głowach
który im nie pozwala zapomnieć
że łatwiej im przyszło zabić siebie
niż nadzieję w sobie
I zamiast dać sobie pustkę i oddzielenie
zasypać w kurhanach i ból i rozdarcie
tkwią w rozdarciu i bólu nawet głębszym niż wtedy gdy
żyli
bez wiary w wygraną
wciąż stoją na starcie


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 24 june 2022

Meta-Insektoida

Oto jestem
Oto jesteś
Oto jesteśmy
zakrzyknąłem
zakrzyknąłeś
zakrzyknęli
Ja Wiem
Nie to Ja Wiem
Nie to On Wie
Nie to My Wiemy
Ja Jestem
To On Jest
To my Istniejemy

Kulka choć ciężka znów pchnięta mocą tylnych odnóży obróciła się nieco
Nowe idee przywarły niedbale do pozostałych resztek
Świadomość i życie potoczyły się zgodnie ubogacając nawzajem swoim aromatem
Żuk gnojarz spojrzał na piętrzącą się przed nim ciężką sferę z niechęcią
Po co to wszystko pomyślał
nim skonał


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 26 may 2022

Rozdarci

Mówisz mi że jesteś
Dlaczego więc tak wpatrujesz się w obce oczy
Skąd w twoim zranionym spojrzeniu
tyle rozpaczy nadziei i wiary
Mówisz mi że jesteś
Dlaczego powiedz proszę
tak trudno ci odwrócić się i odejść
skąd twoja zachłanność i i pragnienie zmiany

Tak wiele w tobie
tego co jak mówisz nie boli a ja widzę - rani
Mówisz mi że sam sobie wyznaczasz zasady
a plecy innych wciąż przed twoimi oczami
i stopy twoje innych wędrować chcą śladami

Mówimy tak samo nie kocham a jednak kochamy
mówimy nie trzeba a łakniemy w bólach
czarnej dziury głodem w przyszłość spoglądamy
bojąc się i pragnąc zarazem tego co przed nami
z całą mocą stajemy jakby zjednoczeni chociaż do głębi rozdarci
płoniemy zimnym czarnym ogniem co nic nie rozświetli
i nic nie rozgrzeje
tęsknimy za słońcem co u nas w pogardzie
i walczymy nie o to o co chcemy walczyć
zagubione dzieci na pustyni jesteśmy
a pustynia z natury swojej żadnego błędu nigdy nie wybacza
I my nocy wiecznej dzieci na świt wciąż czekamy
co przyniesie kres wszystkiej grafomanii


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 19 may 2022

Wojna

W nieczuły bat pragnień
który tnie skórę mojego bębna
wlewam kolejne pragnienia
oczekując spełnienia

w pustkę rozległych krain
wdmuchuje swoje natchnienia
zdziwiony że nic to nie zmienia
i tylko ja sam więcej krwawię

Niech mojej podróży towarzyszy światło
inne niż to co sam posklejałem
Niech mojej drodze towarzyszą znaki
inne niż te które sam ostrym narzędziem wyciąłem

Oto największe pragnienie
pragnienie przetrwania
oto jego pień korzenie gałęzie i liście
wiem że pragnienie to jest nie do spełnienia
lecz że będę zabijał i rabował aby je spełnić
wiem już także

że

wojna jest drogą świata
i świat rządzi się wojną
złudzenia dobrej woli są niezwykle kruche
nietrwałe i ulotne pragnienie nieranień

Sun Tzu naszym bogiem choć nikt go nie nazwie
i silniejsza armia naszym największym marzeniem
(nieudolnie czasami skrywanym)
I kiedy to nasz porządek zapanuje nad światem
przecież żadna wojna więcej nie powstanie

prawda?


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Deadbat

Deadbat, 19 february 2022

ewolucja okupacyjna

Jesteśmy owocami
Nasiono padło na zieloną trawę
Przetrwaliśmy burzę wojny
zimę okupacji
Nas nie wyrwały z ziemi
plutony egzekutorów
ani okrutna dłoń z widłami
nie przebiła naszych niedojrzałych serc i płuc
przykuwając je do drewnianej kołyski

Jesteśmy owocami
Ten z jabłoni jest jabłkiem
Ten z orzecha orzechem
tutaj brak zaskoczeń
Nosimy ślady biczów razów i głodów
jakie spadły na pomarszczone kory drzewa
z których pochodzimy
Spójrzmy też na drzewa jakie z nas wzrastają
Dając życie kolejnym owocom
bądźmy świadomi tych różnic
i tych ran które dołożymy od siebie
wbrew sobie
i w najlepszej wierze


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 14 february 2022

Wara od (mojego) kotleta

To nie wiersz
to krzyk
że nie jesteśmy lepsi od zwierząt
każdy mord krzyczy to nam w twarz
Nie jesteśmy wiele lepsi od zwierząt
każdy gwałt krzyczy to nam w twarz
Nie jesteśmy wiele lepsi od małp i nie-ssaków
każda zdrada krzyczy i każda kradzież
Każda armia krzyczy i każda wojna
dopóki pragniemy wyrwać serce innemu
że nie myśli po naszemu
że czuje inaczej
nie kocha a ma przecież obowiązek kochać
i dopóki wierzymy że zmusimy go do miłości
i wówczas zrozumie w jak wielkim był błędzie
do kiedy patrzeć będziemy z jakąkolwiek wyższością na drugiego
nie jesteśmy lepsi od zwierząt
a być może nawet jesteśmy gorsi od samych siebie


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Deadbat

Deadbat, 16 december 2021

Czas i wyzwanie

Drzewa płonące czarnym ogniem
drgnęły
poruszyły się i zachwiały
żółć zalała i zgasiła słońce
Mrok ciężkim okrywał go kocem
Posłańcy rozpierzchli się czym prędzej
aby pod osłoną ciemności dotrzeć
do królewskiego pałacu
Wtedy zastępy drgnęły
armie nieprzebrane
nieulękłe przed wszechpotężnym wrogiem
powoli ruszyły naprzód dłoń za dłonią
i krok za krokiem
Maszyna ogromna i grozą swoją i pięknem
potoczyła się w przepastnych kanionach rzeźbionych foremnie
powoli pokonując materialny opór przyczynę i źródło poruszeń
dźwigając się i unosząc zarazem
w górę i naprzód
ramie za ramieniem
i krok za krokiem
aż pobiegli wespół i wspólny ich okrzyk
grał ich forsownej kipieli
aż do granic
I wiatr chłodny zagrał na skalnych organach
Na lutni licznych jaskiń i grot ukrytych przed światłem
na wieżach kunsztownie zdobionych
warownych zamków zawieszonych nad pustką
a tam stanęli zgodnie i trwali jeden moment
patrząc wprost w otchłań
napełnieni po brzegi
i wdech zakończył swój bieg
czyniąc drogę dla wydechu


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Deadbat

Deadbat, 23 november 2021

Cień nadchodzącej bitwy

Wyszedłem na plac
dzieci bawiły się i śmiały
kobieta popychała huśtawkę
owionął mnie znikąd wiatr zimny
powiew nadchodzącej zagłady

Kanciaste bryły kamiennego chodnika
powiodły mnie wprost w objęcia bramy
pamiętam że oczy moje chciały płakać
i mdłości targnęły mym ciałem
Dzieci nadal się śmiały

Z zazdrością pomyślałem o jasnym dniu
pełnym ciepła i delikatnego wiatru
Jaki radując się sobą razem przeżywały
Zapragnąłem uciec i nie słyszeć ich głosów
a dzieci nadal się śmiały

Więc pójdę na plac
i kupię najpiękniejsze róże
Pociesze oczy ich widokiem i nasycę zapachem
Wręczę je potem najpiękniejszej kobiecie
Choć od zawsze chyba jestem nieśmiały

I chociaż wszystko to zwiędnie
w mgnieniu oka zszarzeje i zgaśnie
i strach za gardło chwyci nas pobladły
To przecież ważny jest ten śmiech małych dzieci
nawet w dniu nadchodzącej zagłady


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 21 november 2021

Ta chwila wieczorna

To wszystko czym jesteś
I to za czym stoisz
To wszystko co pragniesz
I czego się boisz
To słowa wiatru rzucone
To zimnego oddechu powiew
co przeminie bez wieści
Lodowatym wstrząsem dziś kości twoje pieści
A Ty zamarły w koszmarze

Otwierasz oczy i rozpraszasz cienie
Lecz puste jest twoje spojrzenie
Unosisz głowę i ręce
Lecz puste jest twoje serce

Gdzie jesteś
Gdzie byłeś
Dokąd powiedzie ciebie
Ten krok niepewny w zimny grudniowy poranek
I ten nieczuły marsz w styczniowej zamieci
Kto cię ku niebu powiedzie?

Ile razy patrzyłeś z żalem
Jak twoje sny umierały nad ranem
Jak każdy cel stawał się raną
To Ty jesteś łucznikiem i ty sam byłeś tarczą
twoja dusza - strzałą

I wolę już strzelać wokoło
Stojąc twarz w twarz z wrogą armią
i rzadziej ranić sam siebie
Wiem raczej nie znajdę swej strzały
na pustym brunatnym niebie
na chmurach ciężkich od gradu
na jasnych prętach błyskawic
nie znajdę swojej duszy początku czy końca
nie byłyby one sobą gdyby je posiadały

Więc patrzę w ogień i czekam
w ten zimny zimowy poranek
Z nadzieją wbrew wszelkiej nadziei
na wolność gdy tylko niewola
oznaczać przetrwanie się zdaje


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Deadbat

Deadbat, 19 november 2021

Wierni

Dopóki życie trwa
błądzi człowiek niczym ociemniały
Wyciąga swe dłonie ku celom udawanym
do zastępczych pragnień szepcze
swoje modlitwy pośpieszne
nie rozeznał on jeszcze bowiem
- być może nigdy się nie dowie
co wraz z jego ciałem legnie
w zimnym ziemnym grobie

Niczym przeklęty
Trwa demon zaklęty
w wewnętrznym kręgu pentagramu
na nagiej ziemi mu wyrysowanym
Zielone światło spowija mu lica
i gra swą marną rolę do kibica
uwięzionego w kręgu jak i on zamkniętym
wciąż słysząc gwizdy wciąż pragnąc pochwały
aż do litery ostatniej zawartej w swym zdaniu ostatnim
reszta jest milczeniem
ciszą złożoną
z milczenia milionów
a przez to właśnie najgłośniejszym tonem
podobnie spętanych
Tych którym już nigdy nikt nie odda racji
Nie każde życie można zwrócić światu
"Nie każdą łzę da się powtórzyć"
Dlatego sięgam
tam gdzie nikt dosięgnąć nie zdoła
wzbudzam pragnienia
których nikt nie zdoła spełnić
zanim entropia świata mnie pokona
zanim stwierdzimy razem głuchym głosem już jednego pewni
że kajdanom już tylko my wierni
my wierni


number of comments: 2 | rating: 3 | detail


10 - 30 - 100  






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1