Poetry

Magdalena Malek


Magdalena Malek

Magdalena Malek, 22 november 2015

****

Zdarza się nawet najlepszym. Osierocony,
czuję twój rozpaczliwie zmęczony oddech.
Ktoś nie podłożył do pieca, myśląc,
że ogrzejesz izbę wytrzeźwień, dopiero co ze snu wybudzoną.
Stopy chowają się w popiele,
temperatura dzienna je przeraża. Niezadowolone,
coraz to głębiej zakopują się.
Zabraniam komukolwiek rozniecać ogień
w popiele! Niech taki pozostanie... z kwaśną miną
mu do twarzy.
Zakłócić sen to tak jakby ogień zgasić.
Wypluwam emocje, zsiadłe mleko...
rozwiązłość mej ręki równa sie zeru.


number of comments: 1 | rating: 8 | detail

Magdalena Malek

Magdalena Malek, 22 november 2015

Pójdę nastawić pranie

Torba dobrze mi służy. Przechowuje w pewnym sensie mnie,
znoszoną, sprzed kilku dni.
Stopa z niej prawa wystaje...ta wczorajsza.
Ściśnięta jestem głową do dołu.
Myślę, że wczorajszość mnie rozkłada się w niej powoli.
Uchodzi tam życie... woń nieprzyjemna się stamtąd wydobywa.
Serce otrzeźwiało, ciasno mu w środku.
Wyniosę torbę na białe wzgórze, tam jest więcej miejsca,
tam jest więcej życia.
Pochowam jej zawartość wkrótce, prochem posypię, zamknę wieko trumny.
Przy zmartwychwstaniu osuszy mnie z wilgoci żywioł powietrze.


number of comments: 5 | rating: 7 | detail


10 - 30 - 100






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1