Ropa, 8 december 2015
Dzisiaj będę lampionem
Biorę mały nożyk do ręki
nacinam palce, uda, skronie
Chce wypuścić światło z samej siebie
ale leci tylko krew z małych rurek
zalewa słodko moje stopy
Chce tańczyć słodko w morzu czerwonym
ciągnie się za mna jak smoła
pluję i płaczę na nie
mieszam między stopami
Biję pianę piętami jak białka
Skaczę w moim morzu
łapię fale rzucam się na nie całym ciałem
przypływ, odpływ, przypływ, odpływ.
Zanurzam głowę, otwieram usta
I wraca do mnie moje morze czerwone
połykam dziką różową piankę.
Ropa, 7 december 2015
Lampki zażące się przez zamknięte powieki
mrugają do mnie na czerwono
światło, ciemność, światło, ciemność
siedzę w pokoju i patrzę na nią
leży skulona jak pies
Patrzę
jak na zepsutą sygnalizację
jak na bicie krwawiącego serca
bum bum bum bum
Widzę swoje odbicie w drzwiach witrynie
i patrząc na siebie beznamiętnie
dotykam swoich skroni w rymie tego światła
łup łup łup łup
za każdą ciemnościa mam nadzieję
że zobaczę w witrynie inną twarz
że ten pies przyjdzie mnie polizać po skroniach
Cały pokój pulsuje tą czerwienią
Cały pokój krzyczy uważaj, uważaj
Uważaj na psa
Ropa, 7 december 2015
Zamknęłam emocje w denkach szklanek
wsadziłam do oczodołów
Czuję jak mieszają się ze sobą
jak szary dym papierosów łączy się z bańkami mydlanymi
pękają, osiadają na szkle
w mgle tych wszystkich rozpaczy
Pukam do nich, mruczą leniwie przysuwając się do moich palców
jak myszki w szklanych akwariach
czuję ich ciepło.
Chłód. Ciepło. Chłód.
Próbuję zamknąć oczy
zaciskam powieki z całych sił
na grubym szkle
Pękają we mnie rozsiewając kawałki po całej podłodze
Depczę je, żeby weszły głębiej w moje bose stopy
Włączam walca.
Tańczę pośród resztek szkła i mydła
na balu.