Satish Verma, 1 april 2023
Sitting on a white
rose, the miniature god
writes the lines of life.
Inside animal implodes.
The dark blue blood has a
weird relationship
with broken limbs.
Dismembered,
I don't want to die again.
The bright Ariel claims
for the rebirth.
Was there a promise
to repair the flesh torn
out from the bones
of faith?
It is too much dark
here, I don't see your face.
Satish Verma, 31 march 2023
I am, because
you are not there.
In cold blood
you slice the moon
and drink the tears.
The forest path
opens for the shot
tigress. She will
survive.
A mysterious hand
picks up my name to
write a wounded
poem.
There was no war
between the gatherers
of blood-soaked shirts.
Will you come back
bone, flesh, heart?
Satish Verma, 30 march 2023
At life closing,
were you in peace
with your slips?
The weariness brings
a curse. You start
shredding.
Like a newfound
fossil egg, you kiss
the lost poem.
A dependent
wound stops hurting.
I bring a stoned version.
The moon and the
resurrected dream,
throw long shadows on lake.
My boat goes in flames.
Satish Verma, 29 march 2023
Your theme will
not endure the momentous
push. Stars are falling
one by one.
In row of skulls
time stands still, to revise
the angle of moon. Now
the words haunt. We are
in peace.
Will you embrace
the religion of trespassing
against rituals? You were
the creator, you were the destroyer.
Venus sleeps naked.
Talking of self, we
forget the nature of
vicious vipers. Can you play
with the flames of past?
Which of the god was not
a love child?
Satish Verma, 28 march 2023
Do not unveil the
wound of errors.
Let me in―
in your green eyes, where
the goddess weeps.
The terror changes
the polarity. You were in chains,
fighting the demons of sea.
Unlike moon, a star
plunges in valley of tears.
Who will measure
the depth of fall, from the
edge of life? Time has the
wings of golden eagle. It
flies on the peaks of thoughts.
And the merciless
gray of dementia wipes
out the words.
Satish Verma, 27 march 2023
Cannot undo, the
headless leap of faith.
It was not the answer.
A thousand moon
I will wait for the calamity, when
you come back with empty hands.
Playing Mozart,
I discover myself in the
jungle of antlers.
The grief survives
eternally. I arrange all
the words to spell correctly,
a white death.
The black tree
stumbles on pale moon.
The angel will not
open the door.
Andrzej Talarek, 26 march 2023
Biblia Tysiąclecia: Błaganie o litość
Jan Kochanowski: Czasu gniewu i czasu swej zapalczywości
Księga Psalmów Dzisiejszych: Panie, Ty byłeś zawsze Bogiem miłosierdzia
Psalm cierpiącego
Panie, Ty byłeś zawsze Bogiem miłosierdzia,
więc proszę, sądź me winy tak jak dobry sędzia,
jednak dopiero kiedy żądze w sobie zduszę.
Dziś, proszę, ulecz ciało, a w przyszłości duszę.
Cierpienie jest bezsensem, bo cierpią niewinni
pospołu z grzesznikami, chociaż nie powinni.
Nie jest karą za grzechy, jak było przez wieki,
nie naprawia człowieka, czyni go kalekim.
Ono zasłania Boga, im większe, tym bardziej,
jak zło, które je rodzi dla ludzi w pogardzie.
Zmniejsz je przynajmniej tyle, by było cię widać
i modlitwa do Pana mogła siły przydać.
Spraw, by z kroplówką łaska spływała pomału,
wtedy prośby do Ciebie dadzą zdrowie ciału,
żebym w cierpieniu był tym, który Ciebie łaknie,
bo któż Cię będzie chwalił, gdy życia zabraknie?
O cóż dziś więcej prosić, Panie mego ducha,
któryś jęków o zdrowie przodków naszych słuchał,
kiedy jesteśmy syci, chociaż w bólu niemi,
nie wierząc, że królestwo Twe będzie na Ziemi?
Co jeszcze możesz zrobić, Boże, Stworzycielu
Kosmosu co poraża, dla ludzi tak wielu,
którym ckliwy obrazek do wierzenia starczy,
gdy ich prośby do Ciebie powrócą na tarczy?
Satish Verma, 26 march 2023
Mauve detachment;
I wanted a short placenta.
The dust wants
to eat me. My legs give―
away, when sun goes
blind.
I will offer you
my dreams to nestle
in paws of destiny.
Don't walk on the
hot sands. They are going
to roast my poems.
I smell your pines
I drink your cones
Lake was inviting
the boat.
Satish Verma, 25 march 2023
A hard drink of
heartache, and you blink.
It was very difficult
to understand blues.
In black sky
you whimper and ask
only for the love to happen between
the sweaty hands.
The stings have
a job to do. They breed the
wasps amidst us. So your
signs bleed.
The night terrors
return. I touch the toxic
insignia. Such pure flesh
will kiss the poem.
Andrzej Talarek, 24 march 2023
Biblia Tysiąclecia: Modlitwa poranna o utrzymanie się na drodze Bożej
Jan Kochanowski: Przypuść, Panie, w uszy swoje
Księga Psalmów dzisiejszych: Psalm krzywdzonego dziecka
Psalm krzywdzonego dziecka
Usłysz, Panie, głos z Twej ziemi.
Niewyraźny. Jakby niemi
próbowali coś powiedzieć.
To, co, Boże, musisz wiedzieć.
Słuch masz, Panie, doskonały,
co przenika nawet skały.
Więc głos dziecka krzywdzonego
słyszysz. Odwróć się do niego.
Ono w hańbie swej zamknięte
jak w skorupce z ziemi świętej.
Z niewinności swej obdarte,
w swym mniemaniu na proch starte.
Milczy za swym wstydem skryte,
za grzech wini siebie przy tym.
I jest samo. Nie pomoże
nikt mu oprócz ciebie, Boże.
Tylko wie, że nienawidzi
za te słowa i się wstydzi:
Bóg cię kocha, ja cię kocham,
musisz wierzyć i nie szlochać.
Wierz, bo nikt ci nie uwierzy,
że z twej strony prawda leży.
Bóg łaskawy dla nas dwoje,
niepotrzebne niepokoje.
Nie wie, że niemiła Bogu
jest nieprawość jego wrogów,
że Pan nienawidzi świni,
która, grzesząc, się nie wini.
I nienawiść je przeraża,
niemoc wokół je poraża,
obojętność je zabija,
kłamstwo, jak pętla na szyi.
A na szyje młyński kamień
dla przestępców. Panie, zamień
krzywdę dzieci w miłość Twoją.
Niech za siebie się nie boją.
Ześlij Boże Twoją zgubę
na opasłe karki lube.
Pokaż im swe obrzydzenie,
wypędź, gdzie jest świń pasienie.
Bo spiskują przeciw Tobie
krzywdząc nawet spoza grobu.
Sami są jak grób otwarty,
a ich język mówi czartem.
Osłoń słabych swoją tarczą.
Niech radości im dostarcza
Twa obecność, Panie, z nimi.
W niebie, ale też na ziemi.