Paulina Peciak, 11 november 2010
jesienią
łatwiej kochać
deszczem usprawiedliwiać
mokre policzki
dopóki poranki takie szare
możemy budzić się
bezkarnie nie patrząc sobie w oczy
jesienią
łatwiej być razem
bezwstydnie chłodno
zasypiać plecami do siebie
nadejściem zimy
tłumaczyć łóżkowe przymrozki
jesiennie zakochani
wspólnie milczymy
byle do wiosny
Paulina Peciak, 23 october 2010
w moim lustrze
odbija się Twój świat
papierosowy dym na policzku
zapach rzęs i czarnego tuszu
nie ukryjesz nagości swoich warg
codziennie rano
przeglądam się
w Twoich słowach wczorajszych
kładę puder na miłość pod oczami
szminką na ustach zapisuję Ciebie
na dobranoc
pocałunki na szkle
srebrna cisza
ciemność z podziałem na role
i...
Twoje ramiona
jak rama
wokół mojego lustra
Paulina Peciak, 6 september 2010
Wiesz kochanie…
chyba jeszcze Ci nie wspominałam,
że czasem, kiedy do mnie mówisz,
nie działa mi jedno ucho…
Słucham tym drugim.
Co nie znaczy,
że irytujesz mnie tylko w połowie.
Nie mówię też, że lubię Ciebie słuchać.
Właściwie lubię po prostu,
kiedy jesteś.
Kiedy Cię nie ma,
też jest dobrze,
tylko nie mam powodu, aby mocniej zabić sercem.
Może trochę schudnę… Może wtedy mniej mnie
będzie za Tobą tęsknić...
Chciałabym, żebyś jutro mnie okłamał.
Nie czekam na "kocham".
Nie potrzebuję przeprosin.
Nie wierzę w Twoje „wybacz”.
Miło by było, gdybyś zrobił mi kawę.
Nic nie mów.
Nie słodzę.
Paulina Peciak, 5 september 2010
bez ciebie
wszystko ma sens
może to dziwne
ale słońce nie gaśnie
oślepione twoim blaskiem
gdy nie jestem z tobą
świat nadal kręci się po swojemu
grawitacja sprawia że stopy trzymają się ziemi
palenie papierosów powoduje raka
a ja mimo wszystko lubię napić się piwa
wspominałam już
że jestem
nawet gdy nie ma cię obok
wiesz...
dopiero kiedy rozstaliśmy się wczoraj
przypomniałam sobie
że zdarzają się chłodne noce
Paulina Peciak, 31 august 2010
co zrobić
gdy miłość juz nie wystarcza
by być
gdy miłość
miłości nie odwzajemnia
nie kocha
nie pożąda
gdy nie krzyżują się
miłości drogi
nie równają
poświęceń ciężary
dla ciebie
do krwi rozdrapię myśli
wypalę do popiołów
zachłysnę się
zadziwię
i krzyknę z głębi drżenia
że kocham
twoją młość
Paulina Peciak, 9 august 2010
nie znalazłam antidotum na wspomnienia
nieuleczalne niepokoje nocy
wciąż próbuję wierzyć mirażom spełnień
lecz wiara moja pełna zwątpień i profanacji
nie ma magicznych pigułek na Twoją nieobecność
nie znalazłam spokoju
między czekaniem a zwątpieniem
myślą a czynem
trwaniem i niebytem
nie pomoże krew pocięta na nadgarstkach
nie ma schronienia przed Twoim niekochaniem
nie odnajdę nigdy czasu straconego
na obietnice bez pokrycia
rozczarowania bez pocieszeń
kochanie bez miłości
nie mogę kazać ciszy milczeć jeszcze bardziej
nie zmuszę nocy by przestała przychodzić
nie stworzę Boga, który wysłucha wszystkich modlitw
pozostaje więc trwać
w niewierze
niepokoju
niespełnieniu
na przekór sobie
i mądrym tego świata
którzy nie pojmą nigdy
jakie to szczęście
gdy serce czerwienią zalewa mi policzki
Paulina Peciak, 9 august 2010
pachniał kawą
i spełnionymi marzeniami
niespłoszonymi dłońmi
pieścił moje zmysły
czasami na twarzy pojawiały się sińce
pozostałość po słowach
z których mocy nie zdawał sobie sprawy
wierzyłam że bez niego
przestanę być
odszedł
w mojej sypialni
nadal pachnie kawą
Paulina Peciak, 27 july 2010
zapomniałam już
jak pachnie
twoje milczenie
zapomniałam
jak mocno potrafisz
nie kochać
nawet teraz
gdy opieram stopy o Twoje biodro
gdy spojrzenia dzielę
między Ciebie a pustkę
kiedy słucham Twojej ciszy
i własnych rozczarowań
nawet teraz
nie kochać Ciebie
nie wolno mi
musisz więc
trwać przy mnie
jeśli chcesz bez słów
jeśli pozwolisz
na odległość Twojego ciepła
jeśli tak właśnie być musi
trwaj
pokutą będąc za zbyt ufne
kochanie moje…
Paulina Peciak, 12 july 2010
twój anioł
ma z tobą ciężkie życie
myślę o nim czasem
gdy nie myślę akurat o tobie
myślę o nim rzadko...
w myślach nazywam go po prostu „siódmym”
na głos nie mówię o nim w ogóle
tak jak o tobie
bo zbyt czerwone moje usta
twój anioł
pierzastowłosy
chowa się czasem pod moimi skrzydłami
chyba wstyd mu za Ciebie...
słyszę jak jego łzy opadają cicho na poszarzałą szatę
tuż obok moich
twój anioł
czuwa gdy nie mogę zasnąć
a jednak wstaje przede mną
parzy kawę
i prostuje garb
tak, garb
tak często musi się schylać
bo dzień po dniu wciąż upadasz zbyt nisko
bym mogła cie dosięgnąć
on musi
twój anioł jest przy mnie
przysiada cicho na moim lewym ramieniu
zawsze wtedy
kiedy o mnie nie myślisz
wciąż jest ze mną
czasem zastanawiam się
czy go nie pokochać
miłością tobie przeznaczoną
wszak on
twój
mój
nigdy nasz
garbato-skrzydlasty
z aureolą na bakier
dla mnie
bardziej człowieczy
od ciebie
Paulina Peciak, 11 july 2010
kolejny smutny wiersz
kolejną smutną noc zapowiedział
w ciszy paląc następnego
„ostatniego” już papierosa
znów zapominam
że będzie jakiś poranek
w ciszy popijając na pewno ostatniego już drinka
znów życie mi się przypomina
chciałabym nie zasypiać
nie budzić się
po raz kolejny
ufając słońcu
które musi przecież zapowiadać dzień nowy
dobry
póki nie obarczymy go istnieniem naszym
chciałabym zasnąć
i już się nie obudzić
gdy raz kolejny
chłodny świt
zapuka mi do okna
zmuszając bym uniosła ciężar
wypłakanych nocą powiek
zapalę jeszcze
wypiję
za zdrowie niepokornych poetów
zasnę
obudzę się
i kolejny raz przeżyję
bez ciebie