Poetry

absynt


older other poems newer

13 march 2025

Wiedźmowo

Obyś nigdy nie dał za­po­mnieć, wy­ma­zać na­grob­ka, za­trzeć, po­de­ptać.
Uczy­łeś mnie, ojcze, mil­cze­nia, przy stole dło­nie czy­ste od grze­chu, chleb.
Słowa za­mie­ra­ją wraz z nami, od­bie­ra­ją god­ność. Mia­łeś za­szcze­pić
zwąt­pie­nie, prze­pro­wa­dzić przez rzekę i tylko nas ko­chać.

Sku­le­ni w ra­mio­nach stra­chu pa­trzy­my sobie w oczy, mil­czysz, a ja nie
po­tra­fię. Za­ku­rzo­ne od­pry­ski pa­mię­ci, smut­na mysz wcze­pio­na w fi­ran­kę
i wiatr w ko­min­ku, sza­le­je moc, dzi­siaj nie zasnę.

Ro­dzisz się od nowa, cała ty. Nie­na­zwa­na, nie­od­na­le­zio­na wil­czy­ca.
Matka mo­je­go stra­chu.

Przez dzi­kie ścier­ni­ska, ścież­ką wzdłuż ru­cza­ju, umyka ostat­ni świa­dek,
dzie­cin­na wiara w jutro, w za­to­pio­ne skar­by, w lep­szy ro­dzin­ny dom.
Nie chcę już baśni, gdzie ogniem wy­pa­la­ją tę­sk­no­ty, całe pola płoną,
a w la­sach miesz­ka­ją tylko cza­row­ni­ce.

Pra­gnę czu­ło­ści, bez znie­czu­le­nia.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1