10 february 2025
Skiathos - czapki z głów
Stolicą wyspy jest największa miejscowość, położona na dwóch wzgórzach. Ma tę samą nazwę co wyspa, czyli Skiathos. Tworzą ją białe domki z czerwonymi dachówkami, a najważniejszym miejscem jest stary i nowy port, który ma ogromny wpływ na życie miasta. To tutaj jest najwięcej knajpek, które o zmierzchu rozsiewają wokół zapach czosnku i oliwy, dzięki czemu bardzo szybko zapełniają się kosmopolitycznym tłumem.
Obok znajduje się mały cypel Bourtzi, będący wizytówką Skiathos, w którym kiedyś mieścił się fort. Dziś jest to niezwykle romantyczne miejsce, gdzie w ciągu dnia można odpocząć od zgiełku: pospacerować zacienionymi alejkami, usiąść w restauracji z widokiem na morze i okoliczne wyspy, albo poopalać się na niewielkiej plaży porośniętej opuncjami. Wieczorem warto przyjść na koncert albo sztukę teatralną, którą wystawia się w amfiteatrze.
Osobnym miejscem na wyspie, budzącym wiele emocji jest nietypowe lotnisko, a właściwie krótki pas startowy, biegnący z jednego brzegu wyspy na drugi, przecinając ją wszerz. Kiedy pogoda nie sprzyja, zostaje on zamknięty ze względu na swoją niedużą powierzchnię. Najciekawsze w nim jest to, że samoloty lądują i startują tuż nad głowami turystów, którzy żądni wrażeń przybywają, by poczuć smak adrenaliny i zapach ropy w nozdrzach. Co prawda na czas lądowania wyłączona jest z ruchu niewielka droga przy lotnisku, ale gapiów stojących na końcu pasa jest zawsze dużo, bo wrażenia są ekstremalne. Wystarczy wyobrazić sobie te kilka ton, zbliżające się z każdą sekundą w naszym kierunku, wciąż obniżając wysokość i w końcu lądując kilkanaście metrów opodal.
Jeszcze fajniejsze wrażenia dają starty samolotów. Piloci podjeżdżają aż do końca pasa, gdzie wyczekują osoby głodne wrażeń, machają im, uśmiechają się, wykręcają maszynę tyłem, a następnie włączają silniki i dają czadu. Niesamowity poryw gorącego powietrza o zapachu ropy, zrzuca panom czapki z głów, a kobietom kapelusze, unosi do góry kiecki i bluzki no i pcha do tyłu, a wyjątkowo szczupłe osoby może nawet popchnąć do wody, bo zatoka jest tuż tuż. Tego się nie da opisać. To trzeba przeżyć. Mało tego, można się od tego uzależnić. Często robiliśmy sobie takie zabawy. Na początku częściowo chowałam się za murkiem, a i tak podmuch robił mi na głowie irokeza, a potem szłam na całość, pozwalając na dużo więcej. Do tej pory czuję w nozdrzach ten zapach i adrenalinę.
Myślę, że zachęciłam was do odwiedzenia tego malowniczego miejsca, z którego łatwo dostać się na inne wyspy archipelagu Sporady Północne. Ale o tym innym razem.