Poetry

Paweł Kołodziejski


Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 10 september 2010

Modlitwa o powrót

Opustoszało miasto od kiedy cię nie ma
odleciałaś na południe
czy może wraz ze strumieniami
pniesz się w górę mapy
tam gdzie błękitna przestrzeń
sklepia się nad lądem
 
chodzę wzdłuż ulic jak wzdłuż ciała
opuszczone ręce jak opuszczony dom
ścielą się liście gazet
wydarzenia biec przestały
 
w zasadzie mogę zrobić co tylko zechcę
wszystko teraz do mnie należy
witryny i place pałace zaułki
składy wina i składy zamiennych części
 
jednak coś się zacięło w mechanizmie zegara
skaleczyło przypadkiem przy krojeniu chleba
 
więc choć moje nie cieszy
chociaż mogę to nie chcę
 
czekam wiosny wychodzę na zamkową wieżę
wypatrując czy wracasz z oddali
w to że wrócisz gorąco wierzę
 


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 3 september 2010

Liście oddają się ziemi

Chodzę po pokoju, czytam, przyglądam się pomarszczonej
skórce jabłka leżącego na stole. Gdzieś w górze przetaczają się
chmury z podwieszonymi zasobnikami pierwszego śniegu.
Już liście oddały się ziemi.
Piszę listy do przyjaciół jako dowód, że jeszcze jestem
i zastanawiam się komu z nas to bardziej potrzebne. Blok
naprzeciw podgląda mnie dziesiątkami okien a jego anteny
wyłapują ptasie plotki. Pies zamarł na moment.
Jego sierść, jego oczy stają się brunatne podobne liściom.
I jak liście tej jesieni oddadzą się ziemi.


number of comments: 17 | rating: 10 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 22 august 2010

Patrzy

dopijałem kawę stojąc przy kuchennym oknie
z którego widać  jak pomiędzy trawami łąk
płynie wolno dżdżownica osobowego do Sandomierza
 
podczas kiedy jej ogon z czerwonymi ślepkami
pukał w most na Kamiennej
reszta zaszyta była już w leśnym wzgórzu
 
lecz  piesek mojej wyobraźni prowadził ją dalej
do przystanku Brody gdzie bród na rzece dawno zarósł
 
a potem zgodnie z biegiem
z prądem
z rozkładem liści
ptaków drzew i pofabrycznych szkieletów
 
wciąż na południowy wschód
aż do łagodnych stoków Gór Pieprzowych
aż do leniwego nurtu który kiedyś był granicą
 


number of comments: 5 | rating: 8 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 21 august 2010

Tuż przed

stare kobiety już od rana
przesiadują u Świętej Trójcy
 
podtrzymując równowagę świata
paciorkami różańca
 
zegar szóstą bije
anteny nasłuchują wieści
z większego świata
 
wody płodowe puszcza
skuta lodem rzeka
 
Matka Boska patrzy
patrzy marszałek Piłsudski
 
czekają aż zza jeleniowskiego pasma
wzejdzie wielka kromka światła
i znowu nastanie łaska
 


number of comments: 13 | rating: 8 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 21 august 2010

Kiedy to miasto było jeszcze drewniane

kiedy to miasto było jeszcze drewniane
i całe mieściło się w oku
pachniały lasy a niepozorne rzeczki
popychały młyńskie koła
 
palec kościelnej wieży był jak kciuk dziecka
ale już wtedy uparcie wskazywał gwiazdy
 
kiedy to miasto było jeszcze drewniane
jego mieszkańcy zasypiali łatwiej
choć sny ich były równie ciężkie jak nasze
 
 
 


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 20 august 2010

Wierzbnik. Ulica Kręta

Jest jak maleńka rzeka
wijący się potok
po zejściu z łagodnego stoku
wody już dawno odeszły
stąpasz teraz po suchym dnie
z którego wystają zdarte zęby kamieni
zwane nie wiedzieć czemu
kocimi łbami
pomiędzy nimi błyszczące blaszki
wódczanych nakrętek
jak monety wrzucone przed laty
w wartki nurt
Jesteś tu jedynym wędrowcem
zbiegasz ostrożnie po linii
łączącej duży i mały Rynek
po prawej ręce masz spękane dłonie
lichych kamienic
po lewej płotek równie lichy
za którym dziko panoszy się zieleń
Jest cicho i gorąco
czuć trawy i mocz
lecz wystarczy przystanąć na moment
aby pod słonecznym dachem
usłyszeć plaskanie bosych stóp
i miarowy rytm wybijany żołnierskim butem
 


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 20 august 2010

Balkony

chłodem ciągnie od gór
marszczy się skóra rzeki
wychodzę na balkon płytowca
ten żałosny skrawek
własnej przestrzeni
siła zmrużonych powiek
wolno roztapia miasto
drży wieczór w mokrym obrazie
z przeciwległego wzgórza
prosto z dachów Wanacji
wiatr czyjś szept przygonił
 


number of comments: 10 | rating: 7 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 20 august 2010

(***)

lato trzyma mnie jeszcze
w słabnącym uścisku
 
jego śmiech na parkanach
ciepły choć już płytki oddech
 
w załomie muru
osa szuka ratunku
 
dłoń gładzi skroń
 
na której zakwitły
pierwsze złote liście


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 14 august 2010

Parter

wzdycha do mansard
szczytów i wież

chociaż nie wierzy
w odmianę swojego losu

chciałby uprawiać
styl wysoki

ale pod nosem ma śmietnik
i codzienne wrzaski

przed depresją
chroni go myśl o piwnicach


number of comments: 10 | rating: 3 | detail

Paweł Kołodziejski

Paweł Kołodziejski, 13 august 2010

Koła

młyńskie koła w ciszy wymodliły spadek wód
i świat na nowo ruszył z posad
sosny pokryły samotną wydmę
i począł się las
pęczniały trawy kwiaty i zioła
jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
zaczęło kurczyć się miasto ustępując z kolejnych ulic i placów
kryształki domów rozpuszczały się niczym bryłki soli
miasto oddawało zieleni to co niegdyś wydarło ciosami siekier
i buldożerów
na końcu pozostała zeń tylko łupina orzecha
zdrewniała laska
kawałek zmarszczonej kory
młyńskie koła obracały rzekę wbrew porom roku
wbrew jej przyrodzonemu biegowi
wymodliły w ciszy przybór podskórnych wód
 
 
 


number of comments: 13 | rating: 7 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1