3 july 2013
Urzędnicza wyprawa na Mount Everest
Kierownik stwierdza:
Sagarmatha wciąż nie zdobyta.
Więc
w szpilkach i pod krawatem, drepczą po dachu świata.
Formularze, druki, pieczęcie – trzeba uczcić petenta.
Suną biurka i referenci. Droga na szczyt,
wszystkich ogarnie śnieżna ślepota, a miały być:
czerwony dywan i wstęga, ordery i ciasto.
Tymczasem coup d’etat.
Kierownik stwierdza:
Klient nasz pan.
Oraz jego szara twarz, w cieniach i kuluarach urzędu.
Kiedy przemyka psim swędem po korytarzu,
gdzieś pomiędzy drugą a szóstą kawą.
Tyle sprawa do piętnastej, a w ostatnim obozie
odczuwalny brak tlenu. Na mrozie
zamarza tusz.
Kierownik stwierdza:
Szczyt zdobyto, na cześć obowiązujących przepisów:
hip, hip, hurra.