Poetry

Sztelak Marcin


Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 6 october 2019

Sprzedawcy mózgów

 
Cisza jakby przeleciał anioł po drodze
gubiąc skrzydła.
 
Opadły jak liść na nabrzmiałe karki miłośników
karkówki z grilla. Z odpowiednią ilością tłuszczu
do popicia.
 
Ślina na usta przynosi ślinotok i uwypukla
ślepia. Bełkot swobodnie przepływa pomiędzy
lewym a prawym uchem.
 
Przede wszystkim liczy się miarowość kroku
i słuszny kierunek marszruty. Oraz marzenie
o dobrze podkutych butach, skoro obiecują:
kamieni nie braknie.
 
Anioł czernieje i zasycha, u stóp się ściele
symbolika. Burzowe chmury – to już nie cisza.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 2 october 2019

Wybieg dla alkoholików

 
Trzech panów na ławce, nie licząc psa
– dyskusja trwa. O sprawach najważniejszych
dla dalszej koegzystencji ze wszechświatem,
a przynajmniej drogą mleczną.


Zresztą wypijmy jeszcze jedną
– głucho zaszczekał pies, a przynajmniej
tak się zdawało przytomnym. W tym miejscu
i czasie.
 
Propozycja przyjęta przez aklamację,
tylko budżetowa dziura na przestrzał.
I kieszeni, i mieszkań. Innymi słowy – masakra.
 
Susza i hańba. Niech to szlag trafi z jasnego
nieba oraz piekła, bo nieurodzaj i totalna
klęska.
 
Pusta ławeczka, bez trzech panów, oczywiście
nie licząc psa.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 21 september 2019

Wiersz obrazoburczy czyli życie seksualne mieszkańców Edenu

Najlepiej byłoby napisać gówniany wiersz z podtekstami,
w pięknych okolicznościach przyrody.
Jednak nic z tego skoro za oknem pustynia,
a ja od nowa wymyślam kości. Pierwszych ludzi.
 
Aby nam nie zabrakło pogrzebów, na których żałobnicy
poszukują wina. Albo winy, wielkiej winy
bliźnich. I rozpamiętują blizny na twarzach
posągów. Tych zdobiących ogrody, bezwstydnych
w swojej nagości.
 
Dobrze, że zbliża się noc, poprzykrywa wszystkie
nieciągłe godziny. Nawet tu, na skraju
trzeżwości i zapomnienia.
 
Najlepiej byłoby pozostać przy pierwszym zdaniu
i nie mieszać do tego miłości, ani żadnych innych słów.
Niezrozumiałych.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 september 2019

Życie z uszkodzonym płatem czołowym

 
Jestem produktem,
nieatestowanym, ale wysoko przetworzonym,
po wielokrotnej obróbce w piecu
chlebowym.
 
Każdego ranka obserwuję szczury wędrowne,
ciągle odchodzą, na kiepską wróżbę.
Na szczęście przez okno oklejone gazetami
nie widać zbyt wiele, żółć i zdezaktualizowane
numery stron.
 
Ponad to gęsty dym – w rogu pokoju śmierć
pali jednego za drugim, beszczelnie twierdząc,
że moje wspomnienia nie nadają się do druku,
nawet drobnego.
 
Nic sobie z tego nie robię, w końcu mam butelkę
z tlenem. Wieczorem popiję nim absurd,
wejdę w opakowanie i pokryję się kurzem
na ostatniej półce, tuż koło pieca
powszedniego.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 9 september 2019

Modlitwa za nieumarłych

 
W naszym lesie jest cholernie zimno,
nie wspominając o ciemnościach
– syczał, zapraszając na randez - vous.
 
Ten przekomiczny zwrot miał oznaczać
wspólne grzybobranie. 
W śniegu nagromadzonym w latach 
przestępnych.
 
Niestety, w międzyczasie kilkakrotnie 
zmieniał skórę, bywalcy podłych knajp
i jeszcze podlejszych cmentarzy
nie rozpoznali w nim kompana.
 
Nawet akompaniament zmienił się w ciąg
znaków diaktrycznych na pięciolini.
Uczeni w piśmie uznali to za objaw przesilenia i plam 
na słońcu. Jeszcze nieznanego układu planet.
 
Później już tylko wiosna,
w którą zaproszeni spluwali ukradkiem.
Może bojąc się posądzeń o apokaliptyczne
ciągotki.
 
Las wycięto, jednak nadal było cholernie.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 1 september 2019

Rozwarstwienie zwojów

 
Święta muszla klozetowa świeci w nocy.
Błogosławiony blask nie pozwala
na zamknięcie oczu martwym
rybom.
 
Przybyły raz z pływem, 
wywołanym przez księżyc w fazie
ziarnka grochu. Na nim księżniczka
próbowała udowodnić tezy o złym wpływie
pościeli na warstwę ozonową.
 
Dlatego nie wierzę w psychologię
ani żadną rzecz, której nie dotknąłem
zakończeniem nerwowym. W innych okolicznościach
nazywanym wrażliwością.
 
Na odbicie gwiazd w dawno wyschniętych
kałużach. Ewentualnie paskudną twarz w lustrze  
– bez niedomówień – moją.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 26 august 2019

Zmroki

Śnię martwe ptaki,
wyściełają drogi wiodące
do wnętrza światła.
 
Nie odnajduję kamieni milowych,
ciągły chrzęst wypełnia oczy,
aż po odległe brzegi przebudzeń.
 
Mgła powoli osiada na języku,
przeczuwam smak przyszłych zapomnień.
Znaków już dzisiaj wypalonych podskórnie.
 
Więc klęczę, nie wznosząc modlitwy,
jedynie dłonie. Martwe ptaki szepczą,
wszystko, co poza słowem.
 
Wszystko pomiędzy jawą a snami.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 17 august 2019

Poklatkowość

 
Szybkie migawki ulic, zaciszonych
tchnieniem nieodległej wiosny.
Tej, która nie nadeszła mimo pęcznień
i wiatrów otulających mglenia latarń.
 
Bruki wykoślawione miliardami wdeptań
odbiły inne gwiazdy w sklepieniach okien.
Aż zadziwione blaski witryn z jękiem
zapadły się w nagle osieroconą przestrzeń.
 
Echa ostatnich kroków pośpiesznie
zapadły w parkowe zacienienia.
Gdzie drzewa nie czekał już rozednień.
Później zadrżał świt zlany z odbiciem
miasta w martwych galeriach kałuż
roztopionego asfaltu.
 
Nadeszła ostatnia stopklatka.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 10 august 2019

Nic co ludzkie

 
Od zawsze pełen dwuznaczności
przetykam życie przez pełnie.
I nie chodzi o księżyc
– aby nie było trywialnie.
 
Chociaż może to jego wpływ
każe iść stroną w półmroku.
Najdziwniejsze, wcale nie wracam
z dalekiej podróży.
 
Ani nie wznoszę szeptów w martwych
językach. Jedynie przesiąkam
deszczem, padającym w tajemnicy.
 
Od czasów Noego.
I wcześniej. A ten nieustający
grzechot to tylko kości
nieśmiertelnych.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Sztelak Marcin

Sztelak Marcin, 4 august 2019

Dobry człowiek

 
Wraca do domu, całuje żonę
i pięcioletniego synka.
Dokładnie umywa ręce,
przed obiadem.
 
Trochę za dużo soli,
co spowoduje nadciśnienie
i śmierć na zawał serca.
 
Można też wierzyć, że to nerwy
albo sprawiedliwość
dla wszystkich.
 
Jak ostatnie słowo – ale to sprawa
pomiędzy ofiarą a katem.
Jedna z kwesti ostatecznych,
 
niczym dobór odpowiedniej długości
liny i szybkość otwarcia zapadni.
Później już tylko krótki trzask 
modlitwy za zmarłych.
 
Na razie poobiednia drzemka,
po dobrze wykonanej pracy.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail


  10 - 30 - 100  






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1