Marcin Olszewski, 31 october 2020
Zawsze w cieniu. Gdy potrzeba jestem
Nie dla wykorzystania. Na wymianę serc i dusz
Wypowiedziane Twoje słowa budzą moją radość
Zamieniam je w spełnienie życzeń. Dla Ciebie
Jeżeli taka Twoja wola
Opiekun. Nie narzucam się. Z troską tylko
Czy czegoś Ci nie trzeba. Wiem, że powiesz
Wypowiesz te magiczne słowa, potarłszy o lampę
Moich myśli
Posiłek, projekcje filmowe, spacer. Zwykła rozmowa
Każda Twoja myśl jest dla mnie wielką przyjemnością
W smaku, zapachu, wizjach scen filmu, kawie
Jest wszystko. Co chcę Ci dać. Jeżeli tego pragniesz
Bez rozkazów na potarcie lampy. Tym różnica od Ala ad-Dina
Wypowiadasz myśli. Spełniam marzenia. W niespodziankach
Widząc zaskoczenie, uśmiech na Twej twarzy. Wielka radość
W moim sercu i duszy. Zamieniam myśli w niespodzianki
Nagrodą uśmiech i radość Twoja
I Twojego Dżinna
Marcin Olszewski, 24 october 2020
Sen z Tobą w mojej głowie. Nie pierwszy
Nie ostatni. Skąd wiesz, że nie ostatni?
Chodzisz mi po głowie. I wiesz, że to lubię
Na ekranie życia widzisz moją podświadomość
Jemy posiłek, rozmawiamy. Jak na jawie. Śmiech
Jak zwykle fajne, długie rozmowy. Wieczorem
Potem spacer w blasku księżyca, gwiazd
Jak co dzień w sytuacjach prywatności
Powiedziałem Ci o tym. Nie mam wpływu
Jest mi z tym bardzo przyjemnie. Mimo snu
Mogę być z Tobą gdy nie śpię i śpię. Dzięki
Dlaczego tak? Przyjemnie. Dlaczego?
To moja podświadomość. Tak. Myślę o Tobie
Nie wstydzę się tego. To budzi się nocą
Chodzisz mi po głowie. W każdym zdaniu
W każdym słowie. Dotykając mnie lekko swą osobą
Nie mam wpływu
Ty wiesz, że to nie koniec
Tak, chcę więcej
Marcin Olszewski, 17 october 2020
Mam to, czego nie mam
Jestem tam, gdzie mnie nie ma
Wierzycie w to. Mam wasze poważanie
Kompleks niższości?
Próba dowartościowania
Nie mogę być sobą. Szarym człowiekiem
Nie miałbym wówczas tylu polubień
Maska na twarzy. Sztuka trwa dalej
Jestem fajny. Tak z odległości
Pomysł kreacji na teraz
Bez spotkań. Rozmów. Kontrola dostępu
Mam swoje pięć minut wśród społeczności
Prawdziwa twarz. Przed lustrem. Dla siebie
Po sztuce
W garderobie rzeczywistości
Marcin Olszewski, 10 october 2020
Zaprojektowałem Cię. W marzeniach i snach
Pokazując inny świat. Niebo, słońce. Radość
Pobudzając zapach, smak, wzrok życia na ziemi
Dając ciepło do serca. Ogrzewając duszę. Jesteś
Kobietą
Masz ciało. Uśmiech na twarzy. Aktywacja projektu
Dotychczasowe funkcje wzmocnione. Większa siła
Umiejętności. Odporność na złe chwile życia
Powoli stajesz się posłuszna woli zdarzeń
Mam pilota. Wskazuję kierunek
Analiza nowego miejsca. Parametrystyka egzystencji
Adaptacja funkcji życiowych do nowego otoczenia
Poszukiwanie miejsc niezbędnych do przeżycia
Projekt rozpoczął misję przetrwania
Jesteś, czujesz, wierzysz. Uśmiechasz się
Zmiana danych systemu. Samoczynne myślenie
Brak kontroli sterowania. Idziesz tam gdzie chcesz
Czujesz ciepło moich rąk. Nie chcąc być lalką
W teatrze wielkich niewiadomych. Historii nieznanych
Projekt wymyka się poza obszar kontroli
Pod Twoją skórą uczucia. Nie bezwolnego automatu
Kobiety w planach posłusznej woli innych. Cel uświęca środki
Dla dobra nauki. Ale ty nie chcesz zostać manekinem
Rozbite szkło Laboratorium Miłości. Odchodzisz
Kto nad kim przejął kontrolę?
Marcin Olszewski, 3 october 2020
Kolorystyka dobra. Obierasz do żywego
Żółty opada skórą. Tylko miąższ i sok
Ile razy w nocy zobaczyłaś mnie nagiego?
Nie z ciała. Z serca i duszy. Na talerzyku
Z nożem
Jest potrzeba, plaster do ciepłej herbaty
Lub cała do wyciskania miarę potrzeb i konsumpcji
Jest plan przeznaczenia wedle potrzeb własnych
Póki miąższu starczy. Bo tylko tym jestem
Prawda?
Cytryna nigdy nie dowie się urwana z drzewa
Jaki jej los. Jakie jej przeznaczenie. Człowiek
Każdy z nas może być taką żółtą cytryną
Mamy miąższ i sok. A reszta?
Zostaje BIO, co mam
Wykorzystane
Marcin Olszewski, 26 september 2020
Siedzę, w ciemnym kącie korytarza. Oczekując
Czy wszystko u Ciebie już w porządku. Usta milczą
Łzy zastygły na skalnych policzkach. Czekam
Nie ma Cię w Polsce. Jestem myślą w Ukrainie
Na szybach piszesz deszczem „Wszystko w porządku”
Uśmiech słońca na mej twarzy. Unoszę ramiona
Jak skrzydła radości. Latam po korytarzach ufności
W dobro. Byś dobrze się czuła. Jest wspaniale
Śmiech, pogodny śmiech. Moja radość w sercu
Lot na skrzydłach, do Zaporoża, by mieć czuwanie
Na Twoim spokojem, zdrowiem, sercem i duszą
Jest dobrze. Jestem spokojny
Marcin Olszewski, 19 september 2020
Noc. Chodzisz po ścianach. Nie dojść własnych problemów
Nie odpowiadam. Czy to ostre słowa, krew na sercu. Rana?
W mroku znaki zapytania. Prośby o wybaczenie. Jestem obok
Odeszłaś tylko na chwilę. Pozostałem również w smutku
Jestem. Bo wiem, że tego potrzebujesz. Samotna w ciemności
Chodź. Pochodzimy razem po ścianach. Masz moje ręce. Serce
Nie jesteś sama w tych trudnych dla zdrowia chwilach. Ciepło rąk
Niepewność zamieniona w spokój. Ukojenie. Poduszka, kołdra z duszy
Po wielkim smutku, radość na Twojej duszy. Uśmiech. Cudowny sen
Jestem z Tobą. W nocy okrywając ciepłą kołdrą spokoju duszy
Jak również o poranku. Odkrywając brzaskiem dnia, promieniami słońca
Nowy dzień. Pełen nadziei. Z ogrzaną w nocy Twoją duszą. Radością
Jesteś na nowo. Mocna, uśmiechnięta. Do dalszej drogi życia.
Czujesz moje ciepło. Dziękujesz z głębi serca. Ukłon szacunku
Jestem blisko. Nie ma odległości między Warszawą, Zaporożem
Jest pusty pokój Twego serca napełniony siłą
Jestem przy Tobie
Marcin Olszewski, 12 september 2020
Nie jesteś sama. Od początku tej ziemi
Podążam za Tobą w cieniu. Wedle życzenia
Nie ma trudności nie ma łez, zwątpienia.
Są skrzydła, mocno wyciągnięta dłoń
I uśmiech
Nie wiesz, czy masz czas. Czy chcą Cię tutaj
Nieważnie. Nie jesteś sama. Ukryta w cieple rąk
Schowana w kołdrze ramion, zdarzeń, przypadków
Jestem. Od dnia do nocy. Z worami na oczach
By być na dobre i złe
Ocieram trwogę, niepewność i deszcz łez z oczu
Na tej wyspie jest gość i gospodarz. Witaj na ziemi
Ten sam barszcz, gołąbki, uzvar. Jak w domu
Ciepło rąk Ukrainy w Warszawie. Ogień troski
Dla Ciebie
Cokolwiek. Gdziekolwiek. Obiecałem sobie w duszy
Jestem słońcem i księżycem. Tęczą i deszczem
Pomagam jak mogę. Tak po prostu, jak człowiek
Masz, czego potrzebujesz. Po to jestem w tym miejscu
Daj mi uśmiech księżyca, odbity blaskiem w Dnieprze
Daj mi swój uśmiech. Daj uśmiech Zaporoża
Marcin Olszewski, 5 september 2020
Ostentacja w geście, by pokazać mi mój grzech
Pouczenie, nauka co wolno, czego nie wolno
Przejście nad oceną do porządku dziennego
Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem
Łatwo oceniać innych, nie bacząc na swoje błędy
Ostatnia rzecz, to krytyka wobec samego siebie?
Boli mnie, ale zapamiętam. Jeżeli kamień rzucony
Smutek, żal, pamięć. I podziękowanie pozostaje
Na co mogliście liczyć jeszcze wczoraj. Obecnie
Niestety, ale tylko w waszych decyzjach i rękach
Znam wasze słabe punkty. Nikt nie jest święty
Pazurki i kły. Gdy jeleń z jelenia wilkiem się staje
Jak to działa w drugą stronę? Każdy ma swój honor
Możemy przejść do kompromisu pod warunkiem
Nie jestem tylko tym co ma wysłuchać. Stosować
Wy nauczycielami dumnymi z przekazu nauki
Niestety, mam tylko słuchać
Nie słucham, nie będąc traktowany jak równy
Ślad po kamieniu pozostaje
Marcin Olszewski, 29 august 2020
Prezent, słowa budzące moje wzruszenie
Historia przepisu. Dusza, serce, smak od siebie
Odkrywam powoli opakowanie, jak słodką
Tajemnicę. Pracy rąk, z misją podarunku
Mam łzy na policzkach
Ciasteczka w kształcie łapek. Unoszę łapkę
W łapce. Powoli do ust, by poczuć smak słodyczy
Pierwszy kęs, błogość w przełyku. Westchnienie
Tak dociera się smakiem, do mojego wnętrza
Pokusa na linii wzroku
Praca rąk, by wyszły jak najlepiej. Od serca
Przez żołądek. Roztapiając woń i smak. Do duszy
Jakbym wcześniej widział tą kreację, na wystawie
Marzeń. By otrzymać słodycz ciasta z Twoich rąk
Obudzić się pokonany przez pokusę
Za szkłem ekspozycji
Będąc tylko człowiekiem